https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wybrzeże Gdańsk za słabe na ekstraligę. Porażka w rewanżu w barażu w fatalnym stylu [ZDJĘCIA]

Krzysztof Michalski
Fot. Przemysław Świderski
W ekstralidze nie ma na razie miejsca dla żużlowców Wybrzeża Gdańsk. Get Well Toruń zostaje w elicie.

To był najważniejszy mecz Wybrzeża Gdańsk od lat. Po zaskakująco nikłej porażce 43:47 w Toruniu gdańszczanie byli o krok od awansu do PGE Ekstraligi, na którą w Gdańsku kibice czekają już trzy lata. Skalę tęsknoty za elitą było doskonale widać w niedzielę. Po raz pierwszy od dawna można było powiedzieć, że stadion przy ul. Zawodników pękał w szwach. Ponad osiem tysięcy widzów czekało na ekstraligę.

Niestety, ich nadzieje zaczęły gasnąć bardzo szybko, bo właściwie od początku goście z Torunia byli zespołem znacznie lepszym. O ile w pierwszym biegu oglądaliśmy remis, o tyle w drugim, juniorskim Get Well zaliczył już wygraną 5:1. Najpierw Dominik Kossakowski i Aureliusz Bieliński fatalnie wystartowali, a ten drugi na trzecim okrążeniu nieatakowany wjechał w bandę. Dzięki temu Kossakowski miał okazję do rehabilitacji w powtórce, ale znów zawalił start i para toruńska pewnie przywiozła podwójne zwycięstwo. Kiedy chwilę potem Grzegorz Walasek i Michael Jepsen Jensen odstawili na starcie Mikkela Becha i Andersa Thomsena, przywożąc kolejne 5:1, stało się jasne, że to spotkanie będzie dla Wybrzeża piekielnie trudne.

W czwartym biegu oglądaliśmy remis, a w piątym gdańszczanie wreszcie mogli cieszyć się ze zwycięstwa. Tym razem Bech i Thomsen wreszcie dobrze wyszli spod taśmy i jechali po 5:1, ale niestety Thomsena wyprzedził Jack Holder i skończyło się na 4:2. Można było mieć nadzieję, że wygrana gonitwa da gospodarzom impuls do lepszej jazdy. Niestety, przyjezdni błyskawicznie odpowiedzieli, dwa kolejne wyścigi wygrywając 4:2. Gwóźdź do trumny Wybrzeża torunianie wbili w dziewiątym biegu, odnosząc kolejne podwójne zwycięstwo, znów za sprawą Walaska i Jepsena Jensena. W tym momencie gospodarze przegrywali 20:34 i chociaż wciąż mieli matematyczne szanse na wygraną w dwumeczu, to nikt o zdrowym zmysłach nie wierzył w to, że odmienią losy spotkania.

W dziesiątym biegu Wybrzeże wygrało 4:2, ale kiedy w następnej gonitwie to goście przywieźli 4:2, formalnie przypieczętowali pozostanie w ekstralidze. Gdańszczanie w końcówce zniwelowali nieco straty z czternastu do dziesięciu punktów i przegrali 40:50, ale nie miało to już żadnego znaczenia.

Przyszły sezon Wybrzeże spędzi więc ponownie w I lidze. W niedzielnym spotkaniu gdańszczanie zobaczyli, że do elity jeszcze sporo im brakuje. Na odpowiednim poziomie pojechali jedynie Bech i Kacper Gomólski, cała reszta zawiodła. Na nic zdały się rezerwy taktyczne stosowane przez trenera Mirosława Kowalika.

Do niemiłych akcentów tego meczu należało także zachowanie ludzi mieniących się kibicami Wybrzeża, którzy w końcówce postanowili zaatakować sektor gości. Na szczęście na ich drodze stanęła stadionowa ochrona i wybryki chuliganów zostały spacyfikowane, nim doszło do regularnej bitwy.

Wybrzeże Gdańsk - Get Well Toruń 40:50

Wybrzeże: Troy Batchelor 7+1 (3,0,0,2*,2), Hubert Łęgowik 0 (0,0), Mikkel Bech 14 (1,3,2,3,2,3), Anders Thomsen 6+1 (0,1,1,3,1*), Kacper Gomólski 10+1 (1*,2,3,1,2,1), Aureliusz Bieliński 0 (u/w,0), Dominik Kossakowski 3 (1,2,0,0)

Get Well: Paweł Przedpełski 6+1 (2,0,1*,3,0), Jack Holder 6+1 (1*,2,2,1), Michael Jepsen Jensen 12+2 (2*,3,2*,3,2), Grzegorz Walasek 11 (3,1,3,1,3), Chris Holder 8 (3,3,2,0,0), Daniel Kaczmarek 5 (3,1,1), Igor Kopeć-Sobczyński 2+1 (2*,0,0)

TOP sportowy: Zobacz hity internetu

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

i
idek1702
Właściwie nie dziwię się zawodnikom Wybrzeża, po co mieli wygrać ?, żeby pracę stracić. Jeśli spojrzymy trzeźwo, to na ekstraligę być może kangur częściowo się nadaje, oraz może jeden z dunów. Tak więc jeśli by poszli na maksa i wygrali to zwycięstwo pozbawiłoby ich pracy, bo nowy skład by musiał być żeby się utrzymać. Taki dziwny układ nastąpił, jeśli wygracie to szukajcie sobie pracy. Oczywiście tego im nikt nie powiedział, lecz każdy choć trochę kumaty musiał wyciągnąć takie wnioski. Teraz wszystko zachowane i tak do następnej jesieni, w której nastąpi powtórka z rozgrywki, tak mniej więcej można się bujać przez lata.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska