https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wypadek Rafała Sonika. Rajdowiec trafił do szpitala

TVN24
Rafał Sonik w szpitalu. Jadący quadem polski zawodnik poważnie potłukł się na trasie ostatniego etapu Rajdu Sardynii. Wypadł z trasy na zakręcie i koziołkował. Na oddział trafił z problemami z oddychaniem.

- Mam potłuczone i połamane żebra i uszkodzone kolano. Na szczęście nie są to duże uszkodzenia. Sardynia to bardzo twardy, kamienisty i skalisty teren. Kolo było już zużyte, zahaczyłem o skalisty rów i mnie wciągnęło - powiedział Rafał Sonik w rozmowie z TVN24.

Kilka godzin później Sonik uspokoił za pośrednictwem fanapage'a, że jest z nim coraz lepiej.

"Dziękuję wszystkim za wsparcie, a lekarzom i sanitariuszom za świetną opiekę! Wychodzę ze szpitala. Miałem sporo szczęścia, bo to wszystko mogło zakończyć się dużo gorzej. Mam złamane żebro i jestem mocno poobijany. Czekam jeszcze na wyniki badań narządów wewnętrznych, ale czuję się coraz lepiej." - napisał Sonik.

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

m
michał
Na Sardynii miał Sonik pokazać wszystkim - i pokazał. Myślę że gdyby biegł na nogach, /a jak widać ma chody/, to wypadając ze skalistego wirażu, /jak to nazwał/, może mniej by się potłukł, chociaż nie wiadomo, bo prędkość podobna.
m
micias
Zawodnik-to określenie stworzone wręcz dla Sonika. Nie ma gonitwy, nie ma etapu w którym Sonik by nie zawiódł. Nie dziwię się że się nie goli. Lustro też nie wytrzymuje.
m
micias
Zawodnik-to określenie stworzone wręcz dla Sonika. Nie ma gonitwy, nie ma etapu w którym Sonik by nie zawiódł. Nie dziwię się że się nie goli. Lustro też nie wytrzymuje.
m
mimi
Po prostu Sonik z naturalnej niemocy nie zapanował nad własnymi możliwościami i tym samym nad wehikułem. Wprawdzie wehikuł się wywrócił, ale Sonik leżał już wcześniej w przydrożnym rowie - jak skóra z pasztetu. Oczywiście nic mu się nie stało, co wykazały badania. Wykryto u niego groźny wirus "leserus" i Zalecono okłady z kija na całe ciało - kilka razy dziennie.
k
kiczoł
znów nikt nie widział tego straszliwego wypadku, w którym Sonik nie był w stanie trzymać się kierownicy i przy prędkości pieszego, spadł jak wór ziemniaków do przydrożnego rowu. Potłukł się nadludzko, jak przystało na Sonika. Nie wygrał ale zamieszania wokół siebie narobił, jak zwykle. Niesamowitych nieszczęść Sonika - ciąg dalszy. Przecież ktoś przed etapem powinien pooglądać zawodnika, zaglądnąć mu w oczy, ocenić stan i przydatność.
r
ratownik _krakow
Panie Rafale sanitariusze nie ratują życia od kilku dobrych lat...
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska