Choć w latach 90. na gwałt starano się wyplenić komunizm z nazw krakowskich ulic - do tej pory są w mieście jego pozostałości.
- Przeglądałam kiedyś listy, które Janusz Kurtyka, ówczesny szef IPN, wysyłał do samorządów. Prosił w nich o zmianę nazw istniejących tam ulic mających komunistycznych patronów. Kraków został w tym zestawieniu pominięty. Postanowiłam więc sprawdzić to sama - pisze Czytelniczka.
Efekt tych poszukiwań pokazał, że w Krakowie są ciągle ulice z kontrowersyjnymi nazwami. Pierwsza z nich to ul. Lucjana Szenwalda na Prądniku Czerwonym. Jak podaje na swoich stronach Instytut Pamięci Narodowej, był działaczem komunistycznym, członkiem Komunistycznej Partii Polski, żołnierzem Armii Czerwonej i I Dywizji Piechoty im. T. Kościuszki. Przeszedł też kurs NKWD w Szkole Oficerów Polityczno-Wychowawczych, co wskazuje na wielkie nadzieje pokładane w nim przez Sowietów.
Na Prądniku Czerwonym są również ulice Bohaterów Wietnamu, a także Emila Dziedzica - działacza KPP i PPR, organizatora oddziałów Gwardii Ludowej. Komunistyczną ulicę mają także Dębniki - to ul. Jana Szwai, działacza komunistycznego, oficera Gwardii Ludowej.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Jerzego Fedorowicza, przewodniczącego komisji kultury, promocji i ochrony zabytków Rady Miasta Krakowa.
- Przyznam, że sprawa jest kłopotliwa. Bo zmiana nazw ulic oznacza dla tamtejszych mieszkańców konieczność wymiany wszystkich dokumentów. A ci patroni nie wzbudzają tak wielkich emocji - wyjaśnia Fedorowicz. - Jeśli pojawi się więcej sygnałów, to podejmiemy decyzję w tej sprawie - dodaje.
Jak się dowiedzieliśmy, interweniować zamierza krakowski IPN. - Właśnie przygotowujemy pismo w tej sprawie - zapowiada dr Michał Korkuć, naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Krakowie.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+