https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wypożyczalnie sprzętu narciarskiego skanują lub zatrzymują dowody. I łamią tym przepisy

Marta Paluch
archiwum
Większość osób wypożyczających narty pozwala skanować swoje dowody osobiste. Tymczasem takie dane mogą posłużyć do przestępstwa.

Pan Jan, mieszkaniec Limanowej, jeździł ostatnio na stoku w swoim rodzinnym mieście. Wypożyczał narty w miejscowej stacji. Kiedy usłyszał, że w zastaw musi oddać dowód, by pracownicy go zeskanowali, mocno się zdziwił. - Jestem urzędnikiem państwowym i gdy w pracy pobieramy od kogoś dane osobowe, zawsze jest dużo komplikacji. Nie mówiąc już o tym, żeby je skanować! Obowiązuje przecież ustawa o ochronie danych osobowych. A tutaj, zupełnie bez problemu, gromadzi się pesele, adresy, podpisy, zdjęcia.

Aby narty wypożyczyć, musiał się zgodzić na skanowanie. - Mam jednak wrażenie, że takie magazynowanie naszych danych, które widnieją przecież na każdym dowodzie, jest bezprawne - zauważa mieszkaniec Limanowej.

Michał Momak, kierownik wypożyczalni sprzętu narciarskiego "Limanowa Ski" podkreśla, że skanowanie stało się koniecznością, bo przepisy zabraniają brać dowód lub inny dokument w zastaw. - Szczerze mówiąc, trudno mi sobie wyobrazić inny system - zaznacza Michał Momak.

Dodaje, że koszt zastawu za komplet nart czy snowboard, np. dla przeciętnej rodziny, wynosiłby w granicach 2 tys. złotych. A nikt takiej gotówki przy sobie nie nosi.

W wypożyczalni "Polana Szymoszkowa" w Zakopanem pracownicy dają klientom do wyboru: zostawienie zastawu pieniężnego lub dokumentu. - Ale tylko za zgodą klienta - zastrzega jeden z pracowników. Zastaw pieniężny to około 800 zł za komplet sprzętu. - Jeśli ktoś nie chce dać dokumentów, zostawia pieniądze. Z tym też nasi klienci nie mają problemu - dodaje pracownik.
Co się dzieje z danymi z naszych dowodów? Większość stacji narciarskich je kasuje, ale co najmniej przez jeden dzień są w bazie komputera wypożyczalni. Nikt jednak nie kontroluje tego, czy nasze dane są usuwane i kiedy to następuje. A według prawa powinno to nastąpić tuż po tym, jak oddamy narty.

Rzecznik Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (GIODO) przestrzega, że informacje zawarte w dowodzie osobistym są wystarczające, aby móc się pod nas podszyć i podpisać umowę kredytową lub podjąć z naszego konta pieniądze. Jak podkreślają policjanci, takie dane, jeśli trafią w niepowołane ręce, mogą posłużyć przestępcom. - Mogą to wykorzystać grupy, które zajmują się wyłudzeniami kredytów - wyjaśnia podinsp. Mariusz Ciarka, rzecznik małopolskiej policji. Wystarczy, że gang ma w swoim gronie nieuczciwego bankowca.

- Według prawa, skan dokumentu wystarczy do takiej operacji, musi być tylko poświadczony przez bankiera za zgodność z oryginałem - tłumaczy podinspektor Ciarka.

Małgorzata Kałużyńska- Jasak, rzeczniczka GIODO podkreśla, że zatrzymywanie dokumentów, nawet za zgodą klienta, jest nieuprawnione.

Jeśli zgadzamy się na kopiowanie dowodu lub prawa jazdy, wypożyczalnia powinna zaczernić niektóre pola, np. pesel, podpis, zdjęcie. - Mogą za naszą zgodą pobrać dane, które są im potrzebne, aby w razie konieczności ścigać nieuczciwego klienta. Ale skanowanie całego dokumentu narusza ustawę o ochronie danych osobowych - podkreśla rzeczniczka GIODO. I dodaje: - Pomyślmy, czy się na to zgadzać. Czasem lepiej po prostu zapłacić kaucję i nie ryzykować, że ktoś podszywając się pod nas, popełni oszustwo.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtube'ie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 9

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

O
Olo
Osobiście prowadzę wypożyczalnię sprzętu budowlanegoale nie widze sensu w skanowanie. Mam gotowy druh gdzie wpisuje dane klienta łącznie z peselem i numerze dowodu są na nim zawarte cenniki ewentualnych napraw itp w razie uszkodzenia z winy klienta i wydaje sprzęt zazwyczaj biorę kaucję ale nie s to jakieś chore pieniądze po prostu kilkadziesiąt zł do kilkuset złotych w zależności od wartości sprzętu. Kaucja M po prostu pokryć ewentualne najczęstsze awarie jakie kliencie najczęściej psują. Przykładowo młot udarowy warty 2400zl kaucję M u mnie 200zl bo tyle kosztuje notorycznir łamana przez klientów rączka. Nigdy nie pozwolil bym sobie zeskanowac dowodu wyjatek stnowia agraniczme hotele ktore korzystają z tego sposobu W całej Europie i na to wpływu nie mam.
k
ktoś w temacie
ale jak przejdzie wyciągnąć kaucje za sprzęt to już nie są tacy mądrzy
p
pio
Czy ktoś ich "ściga" za to działanie z tymi dokumentami ja się pytam.
d
duch
Skanują, zatrzymują łamią prawo. Skoro łamią prawo to gdzie kara, gdzie odpowiedzialność?
Znowu wszyscy wiedzą i nikt z tym nic nie robi? A urzędnik z artykułu coś z tym zrobił?
d
das
Traciliście bo nie spisywaliście danych z dowodu osobistego lub robiliście to źle.
1. Przychodzi klient
2. Żądacie dowodu
3. Spisujecie dane
4. Narty nie wracają
5. Zgłaszacie kradzież
6. Jeżeli dobrze spisaliście dane z dowodu to policja nie będzie miała problemu z odnalezieniem sprawcy
7. Jeżeli użył fałszywego dowodu to jego skan i tak wam się nie przyda.

to w którym miejscu skanowanie dowodu wam pomaga?
j
jw
jw
E
Ed
Mieszkam w Usa .tutaj wypełnia się formularz z koniecznymi danymi osoby i na podstawie zgodności z dokumentem tożsamości wydają sprzęt.Czy to nie wystarczy? Nie podaje się nr. Pesel lub nr. Dowodu.DEcydyjacy podpis klijenta uprawnia wypożyczalnie do ścigania prawnie nieuczciwych klijentow.

Ta
j
janek
i ustanawiane chyba pod kolesi
G
Gość
zanim nie bralismy kaucji i za czasow starych dowodów tracilismy mnóstwo sprzetu !
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska