Podopieczni Artura Gawła mieli w pierwszych 45 minutach przewagę, ale zawodzili pod bramką rywali. Wojdała i Batko nie trafili do bramki. Co nie udało się napastnikom Kmity, udało się... obrońcy Stąporkowa.
W 37 minucie po dośrodkowaniu Zalewskiego, w ogromnym zamieszaniu podbramkowym, piłka trafiła Cielibałę tak fatalnie, że zmyliła bramkarza gości i znalazła się w siatce. Kiedy wydawało się, że to miejscowi podwyższą wynik, już w doliczonym czasie pierwszej połowy Jedynak po kontrze zgubił obrońców i pokonał Wróbla.
W drugiej połowie zdecydowanie dominowali goście. Grali szybko, zdecydowanie, a gospodarze nie potrafili stwarzać okazji strzeleckich. W 65 minucie Taborek mocnym strzałem pokonał Wróbla. Podłamało to piłkarzy Kmity. Po kilku minutach najlepszy w drużynie Stąporkowa Jedynak strzałem z pola karnego podwyższył wynik.
Goście stwarzali sobie kolejne okazje strzeleckie, ale pudłowali. Nie popisał się również Wojdała. Kiedy piłkarze gospodarzy czekali na końcowy gwizdek arbitra, nastąpił kolejny atak gości i Gałązka, niemal z zerowego kąta, pokonał bramkarza Kmity.
- Co można mówić o takim meczu? - zastanawiał się Artur Gaweł, trener Kmity. - Lepiej zamilczeć.
- Pokazaliśmy, że potrafimy zagrać ambitnie i skutecznie - powiedział Waldemar Szpiega. - Poprzednie nasze porażki były zdecydowanie za wysokie. Twierdziłem i przekonywałem moich piłkarzy, że jeżeli zagramy dobrze z tyłu, to przy naszym potencjale ofensywnym na pewno zawsze "coś" trafimy. I przekonali się, że miałem rację.
Kmita Zabierzów - MKS Stąporków 1:4 (1:1)
Bramki: samobójcza Cielibała 37 - Jedynak 45 i 72, Toborek 65, Gałązka 88.
Widzów: 100.
Kmita: Wróbel 3 - Pindiur 2, Woźniak 2, Wajda 2, Suder 2 (50 Wszołek) - Zalewski 3, FigielI 2 (68 Koperny), HajdukI 3, Nykiel 3 - WojdałaI 2, Batko 2 (55 Kuć). Trener: Artur Gaweł.
Stąporków: Gwizd 4 - Sinkiewicz 3 (45 Majchrzak), RechowiczI 4, Cielibała 4, Palczewski 3 (65 Arczewski - R. Gil 4, Kokosza, Toborek 4, PolakowskiI 3 - Ciekalski (72 Gałązka), Jedynak 5. Trener: Waldemar Szpiega.