Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyrok śmierci na Lubomirskim był sprawką szlachcica z Libuszy

Andrzej Ćmiech
Władysław Rej pisał o Jerzym Lubomirskim jako o niecnym oszuście i krzywoprzysięzcy. Szlachta biecka prawie w całości poszła pod rozkazy buntownika - Jerzego Lubomirskiego.

Oświadczenie wniesione do ksiąg grodzkich bieckich przez Wacława Potockiego w ostatnim miesiącu wojny domowej 1666 roku głosiło, że ,,w Łużnej stanęła chorągiew tak polskiego, wołoskiego, jako i tatarskiego narodu Jana Piwy i wielką opresję i tyrańską egzekucję nad poddanymi wyrządzali”.

Potocki pisał, że najeźdźcy kazali sobie podać ryb i baranów, a ubogich ludzi, którzy sprzeciwiali się tym grabieżom, siłą przymuszali. Zabrali wszystko, co tylko jakąś wartość miało: żelaza rolne, pługi, siekiery, łańcuchy, suknie, chusty, bydło, woły, wozy. Ostatecznie wieś spalono, pięciu ludzi Wacława Potockiego zabito, zaś jego samego pojmano i torturowano.

Urażona duma przyczyną wojny domowej

Opisany najazd na Łużną z czasów wojny domowej zwanej „Rokoszem Lubomirskiego” był karą stronnictwa dworskiego dla Wacława Potockiego, który pisząc wiersz „Na szczęśliwy ze Śląska powrót Jerzego hrabi na Wiśniczu i Jarosławiu Lubomirskiego” poparł rokoszanina.

Aktywną rolę w tych wydarzeniach odegrali przedstawiciele szlachty zamieszkałej na dawnej ziemi bieckiej. Byli wśród nich Władysław Rej z Libuszy, Jan Pieniążek z Gorlic oraz Franciszek Szembek z Biecza.

Jerzy Sebastian Lubomirski w okresie najazdu szwedzkiego odegrał rolę opiekuna i wiernego sługi Jana Kazimierza, potem przez parę lat działał zgodnie z intencjami dworu w sprawach reform ustrojowych, aż nagle, obrażony na króla, nie pojechał na wyprawę moskiewską, mimo że był hetmanem polnym. Najprawdopodobniej przyczyną była decyzja królewska z 1663 r. dotycząca wydzielenia z wojska koronnego podległego Lubomirskiemu specjalnych pułków i oddania ich pod komendę rywalowi - Stefanowi Czarnieckiemu. Był to jawny bunt przeciwko królowi, który nie mógł ujść bezkarnie nawet magnatowi. Nic więc dziwnego, że w otoczeniu królewskim powstała myśl, by wytoczyć pokazowy proces zbuntowanemu Lubomirskiemu. Inicjatorem tego pomysłu był Władysław Rej z Libuszy.

W październiku 1664 r., na sejmiku w Proszowicach przed kościołem odczytany został akt oskarżenia przeciw marszałkowi wielkiemu koronnemu. Wrażenie było ogromne. Naoczny świadek tej sceny Wespazjan Kochowski tak ją relacjonuje: „Patrzałem na marszałka, nie zmieszany, nie uniesiony afektem, nie zdradzał niczym na zewnątrz, co się w nim działo, wsparty tylko na lasce, z podniesionymi w górę oczyma, ze skulonymi spokojnie ramionami słuchał niesprawiedliwych zarzutów, jak gdyby nie odczuwał obelgi”.

Oskarżenie i pozew większość obecnej w Proszowcach szlachty odczuła jako obelgę rzuconą na wzorowego obywatela i obrońcę Ojczyzny.

Ojciec Ojczyzny i... intrygant

Sejm, który zebrał się na przełomie roku 1664/1665, zdominowała dyskusja na temat zasadności wytoczenia procesu Jerzemu Lubomirskimu. Podczas obrad wielokrotnie zabierał głos Władysław Rej z Libuszy, który twierdził, że sąd będzie korzystny dla oskarżonego, ponieważ da mu możliwość udowodnienia niewinności. Wypowiedź ta wywołała gwałtowny atak opozycji i poklask stronnictwa dworskiego. Władysław Rej, jako zaufany człowiek królowej, w grudniu 1664 r. został mianowany deputatem do sądu sejmowego i walnie przyczynił się do wydania wyroku śmierci i utraty czci na zbuntowanego magnata. Szlachtę ogarnęła zgroza i gniew, że tak potraktowano jej ulubieńca , „Ojca Ojczyzny”, najwierniejszego obrońcę wygnanego króla w czasie najazdu szwedzkiego w 1655 r. Winą za wyrok obarczano przede wszystkim Władysława Reja, którego pisma polemiczne z tego okresu nazywają oszustem i krzywoprzysięzcą, który „niczego nigdy nie jął jeno co niepoczciwego i niezbożnego, do żadnej nie przyszył się rzeczy, tylko zawsze niecnotliwej”.

Skazany Jerzy Lubomirski uszedł przed wyrokiem na Śląsk, a w zemście za ten postępek oddziały gwardii królewskiej spustoszyły jego dobra. Wtedy to były marszałek rozesłał do szlachty listy, uskarżając się: „jaki gwałt cierpię, co na mnie wywarła nieprzyjazna Ojczyźnie zawziętość, że cudze wycieram kąty nie dla winy”.

Wszystko to powodowało wzrost sympatii wśród szlachty dla skazanego senatora i coraz częstsze głosy żądające przywrócenia go do czci. Temu był poświęcony sejm nadzwyczajny, który rozpoczął obrady w marcu 1665 r., ale niestety po dwóch tygodniach dyskusji został zerwany. Nie bez znaczenia na taki stan rzeczy było przyjęcie przez Jana Sobieskiego urzędu marszałka wielkiego koronnego odebranego Lubomirskiemu.

W dwa dni po zerwaniu sejmu Jerzy Lubomirski wtargnął do Polski z siłą zbrojną, głosząc, iż przychodzi jako syn do matki Ojczyzny, jako wierny poddany króla, aby ostatek dni swoich spędzić żyjąc wśród braci. Nie widziała szlachta nic złego w tym, że wojsko Lubomirskiego zostało zaciągnięte na ziemiach cesarskich, a pieniądze na nie tylko z obcej szkatuły mogły pochodzić. Co on uczynił, było dobre, bo działał na przekór dworowi obstającemu przy zamiarze przeprowadzenia elekcji za życia króla.

Najprawdopodobniej z Libuszy pod Bieczem wystosował Jerzy Lubomirski uniwersał do szlachty. Wzywał, aby się zjechała, gdyż pragnie im „mizerną suplikę podać” i prosić o wstawiennictwo u króla. W lipcu 1665 r. Lubomirski zawarł ugodę z chorągwiami, które jeszcze na wiosnę zawiązały konfederację przeciw dworowi, a teraz uznały Jerzego Lubomirskiego za prawowitego hetmana.

Rozpoczęła się wojna domowa. Szlachta biecka prawie w całości poszła pod rozkazy buntownika z pospolitym ruszeniem województwa małopolskiego.

Dziwna to była wojna, dziwne czasy

Uczestnik tych wydarzeń Chryzostom Pasek w swych pamiętnikach określił ją jako „goniony taniec, bośmy ustawicznie z miejsca na miejsce gonili nie goniąc, a oni też przed nami uciekali, nie uciekając”.

Paradoksem tej wojny było to, że szlachta służąca w armii królewskiej życzyła wygranej stronie przeciwnej, „widząc krzywdę Lubomirskiego, a w jego osobie całego stanu rycerskiego”.

Mająca takie morale armia królewska poniosła sromotną klęskę pod Częstochową we wrześniu 1655 r. Mimo to pogoń króla za buntownikiem trwała i dopiero zawarcie rozejmu palczyńskiego w listopadzie 1665 r. doprowadziło do przerwania działań wojennych. Na podstawie tego rozejmu Jerzy Lubomirski miał otrzymać na sejmie amnestię pod warunkiem natychmiastowego wyjazdu za granicę.

Na marszałka sejmu „amnestyjnego” stronnictwo dworskie wysunęło kandydaturę Władysława Reja z Libuszy. Jednak jego nadszarpnięta reputacja wśród szlachty obstającej przy „złotej wolności” spowodowała, że nie został on nawet wybrany na posła. Co więcej, musiał się ratować ucieczką z sejmiku opatowskiego przed wzburzoną szlachtą. Jej gniew wzbudził list, w którym opisywał on przybycie do Warszawy poselstwa skonfederowanego wojska, które rzekomo godziło się na plany elekcyjne dworu za cenę przywrócenia Jerzemu Lubomirskiemu dawnych godności i wypłatę zaległego żołdu.

W tej beznadziejnej dla dworu sytuacji przyszedł z odsieczą współwłaściciel Gorlic, Jan Pieniążek, który jeszcze w 1665 r. był jednym z najgorliwszych obrońców byłego marszałka. Nie starczyło mu jednak sił, aby wytrwać do końca w opozycji wobec dworu, i przed sejmem w 1666 r. został pozyskany przez króla wraz z jego szwadronem kawalerii za cenę starostwa oświęcimskiego.

Jego też wybrano, zamiast Władysława Reja, marszałkiem sejmu „amnestyjnego”. Po rozpoczęciu obrad Jan Pieniążek ze łzami w oczach prosił króla o dotrzymanie umów wynikających z rozejmu palczyńskiego.

Niestety, stało się inaczej. W wyniku zerwania sejmu wojna rozgorzała na nowo. Do walki tej lepiej przygotował się Jerzy Lubomirski, mając przy sobie zastępy zawodowych żołnierzy i ożywione wiarą w dobrą sprawę marszałka rzesze szlacheckie. Wynik bitwy pod Mątwami, do której doszło 13 lipca 1666 r., nie był niespodzianką.

Lubomirczycy, walczący z białymi chustkami na lewym ramieniu, sprawili straszliwą rzeź wojskom królewskim, wyżynając do nogi stary pułk Stefana Czarnieckiego, wojska zaciężne i własnych rodaków wiernych królowi.

Wśród walczących konfederatów była szlachta biecka ze swym rotmistrzem Jerzym Potockim z Łużnej, który jest podpisany pod układem łęgonickim, zawartym ostatniego lipca 1666 r. W jego konsekwencji Jerzy Lubomirski „przeprosił” króla i wyjechał na trzecie wygnanie na Śląsk.

Echo bratobójczych walk odbiło się głośno w historii naszego narodu. Niestety, nigdy nie wyciągnięto należytego wniosku, o czym świadczą nasze dzieje, a zaprzepaszczone wtedy możliwości reform ustroju Polski przyczyniły się do utraty niepodległości przez Polskę w 1795 r. Dla nas, mieszkańców ziemi gorlickiej, jedynym pocieszeniem jest postawa Władysława Reja, który był zwolennikiem elekcji za życia króla, ograniczenia liberum veto i wprowadzenia głosowania w sejmie większością głosów.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska