Początki Sick Saints sięgają 2020 roku, ale Twój pomysł na zespół zrodził się znacznie wcześniej. Opowiedz o tej historii.
Pomysł założenia zespołu pojawił się w mojej głowie, gdy miałem 6 lat - to prawdziwa historia. Wtedy jeszcze nie nazywało się to Sick Saints, ale po prostu "chcę mieć zespół, chcę grać". Pamiętam ten moment bardzo dokładnie - miałem z mamą iść do kina na "Kubusia Puchatka", to był około 2000 czy 2001 rok. Mój tata puścił mi wtedy składankę Scorpions, oczywiście podrabianą, bo wtedy nie było jakoś niesamowitych środków na kupowanie oryginalnych płyt. Usłyszałem "Believe in Love" i coś się we mnie zapaliło. Potem poleciał cały Scorpions, Kiss, Iron Maiden - i tak zaczęła się moja fascynacja muzyką. W tamtym momencie uświadomiłem sobie, że to właśnie chcę robić. Chcę grać, pisać muzykę i stworzyć zespół, jakiego jeszcze nie było - co oczywiście brzmi fantastycznie, ale taki był zamysł.
Przez 15 lat tułałem się po scenie muzycznej, szukałem znajomości, szukałem ludzi. Aż w końcu w 2019-2020 roku Sick Saints przybrało formę, od której rozpoczęła się nasza prawdziwa historia.
Od początku miałeś wizję stworzenia własnego stylu? Czym jest "Brutal Glam", który definiuje waszą muzykę?
Tak, od samego początku chciałem robić coś oryginalnego. Kiedy mamy sesje zdjęciowe czy nagrania w studiu, wszyscy pytają: "pokaż jak chcesz wyglądać, pokaż jak chcesz brzmieć" - w domyśle, żeby wysłać jakiś utwór jako punkt odniesienia. A my zawsze mówimy: nie, nie chcemy brzmieć jak oni, nie chcemy wyglądać jak oni, tylko chcemy być Sick Saints.
Oczywiście nie piszemy definicji muzyki na nowo, ani nie stworzymy przełomowego gatunku. Ale ten "Brutal Glam" jest naszym świeżym spojrzeniem na muzykę, którą się inspirujemy, połączonym z glamową otoczką.
Każdy z nas czerpie inspiracje z czegoś innego. Jesteśmy czterema różnymi gośćmi, którzy słuchają zupełnie innej muzyki. Z tej mieszanki staramy się nie kopiować, ale tchnąć w stare brzmienie i podejście do grania jakieś nowe, świeże spojrzenie - zarówno dźwiękowe, jak i kompozycyjne. Do tego dochodzi ta otoczka glamowa. Stąd "Brutal Glam" - w wizerunku jesteśmy glamowi, ale muzyka jest brutalna. Nie brutalna jak deathcore, ale na pewno nie taki glam, jaki normalnie sobie wyobrażasz.

Skąd czerpiecie inspiracje muzyczne?
Dla mnie największymi inspiracjami są Kiss, Scorpions, bardzo lubię Iron Maiden i Rolling Stones. Ale to głównie starsze granie. Saint Tommy [perkusista] preferuje absolutnie nowoczesne granie - dużo deathcore'u, skomplikowanej muzyki z nieoczywistymi rozwiązaniami. Jest po Akademii Muzycznej, więc ma zmysł kompozycyjny do stosowania niekonwencjonalnych przejść. Snake, nasz wokalista, to klasyczna szkoła - uwielbia Dio. A Sick M, basista, to progresja - Rush i te klimaty.
Jak stworzyliście obecny skład zespołu?
Przez długi czas szukałem ludzi, grałem w zespołach The Perfumes i Rusty Cage, poznawałem muzyków. Połączył nas pierwszy wokalista, Daniel Warakowski, który przyszedł na koncert Perfumes. Po rozmowie zdecydowaliśmy, że zrobimy coś razem - Daniel był jednym z finalistów Voice of Poland.
Potem zmieniliśmy perkusistę i wtedy pojawił się Tomek. Ani ja, ani Daniel go wcześniej nie znaliśmy osobiście. Daniel napisał do niego: "wpadnij, może ci się spodoba". Gdy Tomek przyszedł i zaczęliśmy grać, od razu zobaczyłem, że coś zaiskrzyło. Ta chemia między nami pojawiła się natychmiast, mimo że mamy zupełnie różne podejścia, style i osobowości. Ale ega mamy tak samo duże [śmiech]. Po jakimś czasie Daniel odszedł.
W marcu tego roku wydaliście album "Out of the Night". Jak wyglądał proces tworzenia tej płyty?
Te utwory powstawały prawie dwa lata. Zrobiliśmy to według starego podejścia - najpierw ograliśmy je na koncertach, sprawdziliśmy reakcje ludzi, dopracowywaliśmy z występu na występ. Po każdym koncercie rozmawialiśmy: "może by zrobić tak, a może inaczej". Te kompozycje dojrzewały razem z nami. Sprawdziliśmy je też grając jako support przed większymi zespołami w całej Polsce.
Nagrywaliśmy w czterech różnych studiach - bębny w Porąbce w górach, gitary w Herzach w Białymstoku, bas gdzie indziej, a wokal w jeszcze innym miejscu. Chcieliśmy się czuć komfortowo w każdym miejscu nagrywania. Moim marzeniem było nagrać gitary w Herzcach, jednym z najlepszych studiów w Polsce.

To chyba spore wyzwanie logistyczne?
Tak, musieliśmy jeździć po całej Polsce - do Białegostoku, Porąbki, Katowic i Krakowa. Ale zależało nam, żeby nagrać to najlepiej jak się da, pracując z najlepszymi ludźmi. Ciekawostką jest też to, że płytę miksował Austin Deptula ze Stanów, nominowany wielokrotnie do Grammy.
Z którego utworu na płycie jesteś najbardziej dumny?
Wszystkie są najlepsze, ale na pewno jestem bardzo dumny z "Out of the Night". To bardzo dobry otwieracz płyty, mimo że na naszych koncertach przez ostatnie cztery lata był zawsze utworem zamykającym, bo podczas niego przedstawiamy zespół. Teraz jest pierwszy na płycie i sprawdza się równie doskonale.
Jakie są reakcje fanów i krytyków po premierze?
Przyjęliśmy taką taktykę, że najpierw zagraliśmy koncert dla fanów tydzień przed premierą, zaprosiliśmy też ludzi z branży i dziennikarzy. Potem wysłaliśmy pre-ordery do fanów, którzy dostali płytę wcześniej, a teraz rozsyłamy ją wśród dziennikarzy.
Pierwszy komentarz, który zawsze słyszymy, to że ta płyta brzmi światowo - i to jest coś, z czego jesteśmy naprawdę dumni. Zależało nam, żeby miała europejskie brzmienie, by kompozycje były dopracowane i by czuć, że z tym materiałem można wyjść poza Polskę. Ludzie bardzo doceniają też szatę graficzną, którą zaprojektował nasz krakowski przyjaciel Przemek Wideł. Cała płyta jest przemyślana od początku do końca.
Promujecie album poprzez trasę koncertową. Jakie są dalsze plany?
Jako zespół mamy zawsze ustalony plan działań na rok do przodu. Teraz gramy trasę koncertową z lokalnymi zespołami w różnych miastach. Jeśli chodzi o festiwale - walczymy, żeby się dostać, choć to niełatwe. Warto zaznaczyć, że jesteśmy zespołem DIY - nie mamy managementu, wszystko robimy sami.
Na jesień planujemy kolejną trasę supportową przed większymi zespołami, żeby dotrzeć do jeszcze szerszej grupy odbiorców. Trzeci kierunek, który powoli rozwijam, to ekspansja zagraniczna. Bardzo chętnie zagralibyśmy koncerty poza Polską.
Jak album radzi sobie pod względem odtworzeń w serwisach streamingowych?
Jak na to, ile osób obserwuje nasze social media, mamy około 2-3 tysięcy słuchaczy miesięcznie. Ta liczba wzrosła w marcu po premierze płyty, więc jesteśmy z tego bardzo zadowoleni.
Widać, że budujecie silną społeczność wokół zespołu. Jak utrzymujecie kontakt z fanami?
Nasi fani to skarb, mieć takich ludzi wokół siebie to wielkie szczęście. Emocje i energia na naszych koncertach są wyjątkowe, bo zawsze dajemy z siebie 101%, niezależnie od nastroju czy dnia. Każdy koncert jest dopracowany. Myślę, że tym zdobywamy serca i budujemy społeczność.
Mamy grupę dla fanów na Facebooku, którą nazywamy "Sicks Maniacks". Dużo osób pisze do nas także na Instagramie. Z naszymi "maniakami" mamy bardzo bliskie relacje, jesteśmy w stałym kontakcie. To oni sprawiają, że to wszystko ma sens.
Jakie są Twoje plany na przyszłość zespołu?
Krótkoterminowe plany to ekspansja zagraniczna - ciągle szukam kontaktów, jeżdżę, rozmawiam, dzwonię, piszę. Po premierze albumu staram się wykorzystać wszystkie znajomości na maksa. Z taką muzyką na pewno można próbować wyjść za granicę.
Drugi plan na ten rok to trasa supportowa jesienią - powoli bukujemy terminy przed większymi zespołami w Polsce. A mój długofalowy plan to porzucić wszystko inne i robić tylko muzykę. Chcę tworzyć dźwięki, które będą dawały pozytywną energię ludziom - coś, co dla kogoś w trudnej sytuacji będzie światełkiem, poprawi mu humor. Zależy mi, by każdy, kto przyjdzie na nasz koncert, poczuł się lepiej.
Gdybyśmy dzięki temu sprzedawali po 5000 biletów w każdym mieście w Europie, byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Zawsze można więcej, ale naprawdę wystarczyłoby mi żyć z muzyki na przyzwoitym poziomie, grać, wydawać płyty których ludzie będą słuchać, i spotykać się z fanami. To moje marzenie numer jeden.
***
Album "Out of the Night" zespołu Sick Saints jest dostępny na wszystkich platformach streamingowych. Aktualny harmonogram trasy koncertowej można znaleźć na oficjalnych profilach zespołu w mediach społecznościowych.