Po ostatniej próbie zdobycia Giewontu rowerem w internecie wylała się fala krytyki na mężczyznę, który złamał przepisy obowiązujące na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego i poruszał się po szlakach, gdzie obowiązuje zakaz jazdy n rowerze. Dodatkowo sprawdził także zagrożenie na innych turystów, którzy schodzili z Giewontu.
Tuż po tym wydarzeniu kolejny miłośnik jazdy na dwóch kółkach i górskich wędrówek postanowił zdobyć wraz ze swoim jednośladem Rysy od polskiej strony. Ze względu na obowiązujący zakaz poruszania się rowerami n szlaku pomiędzy Palenicą Białczańsk a Morskim Okiem pomimo asfaltowej drogi na całym odcinku mężczyzna przez całą drogę niósł swój rower na plecach.
- Dojechałem na Palenicę Białczańską i będą pakował rower. Po drodze zatrzymał się Strażnik Parki i pyta mnie dokąd idę. Odpowiedziałem, że na Słowację się wybieram przez Rysy. Usłyszałem, że to rzadki widok, żeby ktoś z rowerem się wybierał. Życzył mi powodzenia, kazał być ostrożnym, bo jest oblodzenie do strony północnej i tyle - opowiada turysta, który z rowerem wyruszył na Rysy.
Ze swoich górskich poczynań z rowerem na plecach mężczyzna nakręcił film i zamieścił go na Youtube, a zdjęcia na Facebooku zdjęcia.
Internauci oburzeni zachowaniem miłośnika gór i rowerów
Zdjęcia z wyczynu wniesienia roweru na Rysy trafiły na popularny fanpage miłośników gór. Internauci na Tatromaniaku w komentarzach nie szczędzą godzkich słów autorowi wyczyny.
- Przyjacielu wnoszenie roweru gdziekolwiek jest po prostu słabe i bez sensu. Chcesz zaistnieć i mieć czym się pochwalić to dokonaj jakiegoś osiągnięcia, zacznij się wspinać po ekstremalnych drogach, uprawiają narciarstwo ekstremalne. Zresztą na rowerze też można mieć fajniejsze osiągnięcia, niż noszenie go na plecach - pisze Tomasz.
Część zaskoczonych osób pyta wprost - Tylko po co ? - pisze w komentarzu Iwona.
Pojawiają się także bardziej złośliwe komentarze. - Masz coś z rycerza. Zakuty łeb - pisze Grzegorz.
Nie brakuje także złośliwych i prześmiewczych komentarzy - A dlaczego nie fortepian??? - śmieje się Witek.
Pojawiają się także komentarze osób, które próbują zrozumieć turystę górskiego z rowerem. - Większość komentujących niestety nie zna zamiarów autora ani warunków dla rowerów po obu stronach granicy. Osobiście nie będę krytykował tego wyczynu. Jedni wnoszą narty, inni rower. Sam bym wziął narty, bo Tatry całe objechałem na rowerze, ale nie o tym chcę powiedzieć. Gość, który zrobił to tydzień temu na Giewoncie był idiotą bo próbował zjechać szelakiem co jest zakazane. Autor tego postu chciał się przedostać na drugą stronę aby "dokręcić" pętlę i zrealizować marzenie. Pewnie niewiele z komentujących tu wie, że po słowackiej stronie szlak na Rysy od Strybskiego Plesa do Popradzkiego Stawu jest otwarty dla rowerów i wygląda dokładnie tak samo jak szlak z Palenicy Białczańskiej do Morskiego Oka (też asfaltowy). U nas nie można rowerem, na Słowacji można. Czy autor jechał rowerem do Morskiego Oka? Nie. Czy autor zjeżdżał z Rysów do Schroniska nad Popradzkim Stawem? Nie. Czy spotkany po drodze Strażnik TPN zakazał tego? Nie. Autor wsiadł na rower po słowackiej stronie w miejscu gdzie to było dozwolone i pojechał do domu domykając piękną pętlę - napisał Piotr.
Pierzyna z chmur nad Zakopanem, a w Tatrach piękne słońce
