Zwłoki w wynajmowanym przez ofiarę mieszkaniu znalazł jej chłopak. Ostatni widział Ludmiłę P. żywą kilka godzin wcześniej. Kobieta była wówczas w towarzystwie Marcina M. Ten ostatni został szybko zatrzymany przez policjantów.
Po kilku miesiącach śledztwa przebieg tragicznego zdarzenia udało się odtworzyć. Nie ulega wątpliwości, że ofiara i jej zabójca nie znali się. Do ich spotkania doszło przypadkowo, w pobliżu nocnego sklepu. - Kobieta zaprosiła Marcina M. do swojego mieszkania. Tam oboje spożywali alkohol. W trakcie doszło między nimi do nieporozumienia - mówi Elżbieta Potoczek-Bara, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnowie. Tła tego zajścia precyzyjnie nie udało się ustalić. Kobieta i mężczyzna byli nietrzeźwi. Marcin M. twierdzi, że chciał w pewnym momencie opuścić mieszkanie, ale kobieta mu nie pozwoliła. Dalej wydarzenia potoczyły się już błyskawicznie.
Ofiara miała na głowie ślady urazów. Według biegłych, została kilkakrotnie uderzona w głowę jakimś przedmiotem. Ale nie to doprowadziło do jej zgonu. Z ustaleń prokuratury wynika, że kobieta została uduszona. Marcin M. miał mocno zacisnąć ręce na jej szyi, a także wciskać do ust bieliznę. Co na to oskarżony? W trakcie śledztwa kilka razy zmieniał stanowisko. Początkowo nie przyznawał się do zabójstwa, choć nie przeczył, że zaciskał dłonie na szyi ofiary. - Ostatecznie jednak pozostał na stanowisku, że jego zachowanie nie doprowadziło do śmierci kobiety - mówi prokurator Potoczek-Bara.
Oskarżony zjawił się w Tarnowie mniej więcej na miesiąc przed śmiercią Ludmiły P. Wcześniej mieszkał w okolicach Łodzi. Ukrainka mieszkała w Tar-nowie od kilku lat.
Marcin M. oskarżony został o zabójstwo, za co grozi mu kara minimum 8 lat więzienia, a maksymalnie dożywocie. Zdaniem prokuratury zbrodnia nie była zaplanowana.
- Wykluczono także motyw rabunkowy oraz seksualny - dodają śledczy.
W szpitalu zlekceważono zgwałconą pacjentkę? Prokuratura sprawdza
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!