Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za ten gest chciano mu odebrać olimpijskie złoto

Marek Podraza
Marek Podraza
Iwona Budziak, nasza restauratorka, zaprosiła mistrza olimpijskiego Władysława Kozakiewicza. Mistrz był w Gorlicach, Bieczu i Sękowej.Szkoda, że na tak ciekawe spotkanie przyszło niewiele osób.

W sobotę w hali sportowej OSiR w Gorlicach odbyło się spotkanie z mistrzem olimpijskim, złotym medalistą z IO w Moskwie w 1980 roku Władysławem Kozakiewiczem. Organizatorem spotkania była Iwona Budziak, właścicielka restauracji Ratuszowa i Orchidea, oraz UM w Gorlicach. Wyjątkowego gościa powitał Rafał Kukla, burmistrz Gorlic.

Podczas spotkania na macie zaprezentowali się zawodnicy Gorlickiego Zapaśniczego Klubu Sportowego wraz z trenerem Tomaszem Mordarskim oraz Zbigniewem Krasoskim, który prowadził całość spotkania. W programie artystycznym wystąpiła Zosia Krzyszycha, zespół Big Break oraz grupa taneczna Mambo z Biecza. Władysław Kozakiewicz opowiedział o swoim projekcie "Bądź w olimpijskiej formie" organizowanym przy współpracy z Ministerstwem Sportu. Inicjatywa ta skierowana jest do osób starszych pod hasłem "Aktywni 60 +". W sposób barwny opowiedział o swojej sportowej karierze oraz o zdobyciu złotego medalu olimpijskiego i rekordzie świat.

- Starsi mnie pamiętają. Natomiast młodsi nie bardzo, ale wiedzą o moim "słynnym wale". Pamiętam, jak nie tak dawno szedłem ulicą Warszawy i tato powiedział do syna: "Patrz to Kozakiewicz idzie", a syn odpowiada "A kto to jest". Ojciec mówi "No jak to nie wiesz, mistrz olimpijski z Moskwy, ten od wała" , "A od wała to pewnie, że wiem" - odpowiedział syn.

Ten "wał" przylgnął do mnie i jestem kojarzony z nim i z tego się cieszę, że utarłem nosa Sowietom. Miałem 20 lat, byłem już mistrzem olimpijskim i rekordzistą świata. Do matury przystępowałem z takimi tytułami. Jakieś pięć lat temu dowiedziałem się, że chciano mi ten złoty medal odebrać. Zebrała się specjalna komisja w Moskwie i tylko dzięki prezesowi MKOl, którym był wówczas Hiszpan Samaranch i wytłumaczył szanownej komisji, że Kozakiewicz taki gest zawsze wykonuje w stronę tyczki, jeżeli ją pokona, jakoś uwierzyli i wróciłem do Polski z medalem, ale później się zaczęło. Ciągłe dyskwalifikacje, odbieranie paszportu, odbieranie stypendium, ba, nawet zrobiono mnie zdrajcą narodu, ale nigdy tego nie żałowałem, chociaż musiałem z Polski wyjechać - mówił ciekawie mistrz olimpijski. Na koniec można było wykonać pamiątkowe zdjęcie z mistrzem, zdobyć autograf, a nawet kupić książkę jego autorstwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska