Informacja o owalnym, 4-centymetrowym guzie w głowie maleńkiej dziewczynki była dla wszystkich ogromnym szokiem. Zwłaszcza dla jej rodziców.
- Zuzia nie chodziła jeszcze do przedszkola, ale każdy we wsi ją dobrze znał. Była wesołym, rezolutnym i niezwykle energicznym dzieckiem i nic nie wskazywało na to, że rozwija się w niej tak okropna choroba - mówi ze łzami w oczach Barbara Jarzębak, mama Zuzi.
Kobieta zabrała dziewczynkę do lekarza, bo ta pewnego dnia zaczęła mocno wymiotować.
- Myślałam, że to zwykła "wirusówka", którą z przedszkola przyniosła starsza córka Ania. Lekarka ją przebadała. Przepisała lekarstwa. Ale na drugi dzień sytuacja się powtórzyła, tyle że z jeszcze większym natężeniem. Dlatego dała nam skierowanie na oddział zakaźny do "starego" szpitala w Tarnowie - tłumaczy Barbara Jarzębak.
Tam okazało się, że Zuzia ma dodatkowo zaburzenia równowagi. Zdecydowano o wykonaniu badania tomografem, którego wynik jednoznacznie pokazał, że spory guz umiejscowił się w tylnej części głowy, w miejscu gdzie znajdują się ośrodki nerwowe niezwykle istotne dla funkcjowania całego organizmu, jak termoregulacja czy oddychanie.
Dziewczynkę przetransportowano pilnie do szpitala w Krakowie-Prokocimiu, gdzie chirurgicznie usunięto jej nowotwór. Zuzia przeżyła, ale od operacji jest stale podłączona do respiratora, który przez rurkę tracheotomijną wspomaga ją w oddychaniu. Przestała mówić i chodzić, jej oczy nie łzawią.
- Lekarze początkowo nie dawali nam większych nadziei na to, że Zuzia wróci kiedyś do takiej sprawności, jak przed operacją, ale teraz - widząc jak duże robi postępy - nie są już tak sceptyczni - mówi Barbara Jarzębak.
Dziewczynka powoli zaczyna sama stawiać pierwsze kroki po operacji, ale bez ortezy, która pomogłaby odpowiednio usztywnić kostkę w nodze, jest to utrudnione.
- NFZ przyznaje takie protezy, ale raz na trzy lata. W międzyczasie nóżki jej urosły i ta, którą dostaliśmy wcześniej, jest już na nią za mała - mówi mama Zuzi.
Jarzębakowie zbierają pieniądze na zakup tego sprzętu, ale jednocześnie chętnie przyjmą używany (na 7-letnie dziecko), jeśli komuś proteza nie byłaby już potrzebna i podarowałby ją Zuzi. Kolejnym z marzeń jest zakup dla dziewczynki przenośnego pulsoksymetru, który pozwalałby jej w dowolnym miejscu i czasie na pomiar saturacji krwi oraz wskazywałby puls.
Pomocne w tym mogą być licytacje, które od ubiegłego tygodnia organizowane są w internecie. Na specjalnie stworzonym facebookowym profilu "Tydzień Dziecka dla Zuzi" można nabyć różne przedmioty (obrazy, bluzy, płyty CD). Dochód z ich zakupu zostanie w całości przekazany na leczenie 7-latki z Zabawy.
- Zuzia nie mówi, ale wszystko rozumie i pięknie się uśmiecha. Jej druga siostra bliźniaczka Patrycja chodzi do zerówki. Do I klasy jeszcze nie poszła, bo jak powiedziała nam kiedyś... czeka na Zuzię, aż wyzdrowieje i będą razem siedzieć w jednej ławce - mówi mama bliźniaczek.
Zuzi Jarzębak z Zabawy można pomóc wpłacając dowolne datki na jej rehabilitację i leczenie na specjalnie uruchomione dla niej konto: PKO Bank Polski,
nr: 45 1020 4955 0000 7902 0188 0061