Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabawne wspomnienia

Joanna Weryńska
Niedoszły saksofonista
Niedoszły saksofonista GRZEGORZ MEHRING
"Gdzie tu można dostać coke?" - pytali znanego dziennikarza Wojciecha Manna amerykańscy muzycy, którzy przyjechali zagrać koncert w Polsce Ludowej.

Mannowi wtedy nawet do głowy nie przyszło, że chodziło im o kokainę. Przekonany, że mają na myśli coca-colę, poczęstował ich dostępnym wtedy sokiem "Płynny owoc". Takich zabawnych zderzeń PRL-u z zachodnim światem jest o wiele więcej w pełnej humoru książkowej gawędzie Wojciecha Manna, pt. "RockMann, czyli jak nie zostałem saksofonistą" .

W wydanej przez Znak książce Mann opisuje ciekawe historyjki poświęcone temu, co działo się za kulisami wielkich festiwali i słynnych koncertów. Przedstawia czasy, gdy grupa The Animals bawiła się na warszawskich prywatkach, a sprzęt podczas koncertów podłączano do prądu za... pomocą zapałek.
- Ta książka absolutnie nie jest moją biografią. Opisuję tu moją przygodę z muzyką. Najprzyjemniej pisało mi się o latach najwcześniejszych. Poczułem się młodszy o 50 lat - zdradza Mann, który saksofonistą nie został z tej prostej przyczyny, że w ówczesnej Polsce o takim instrumencie można było co najwyżej pomarzyć.

Nie żałuje tego jednak, bowiem wrażeń ze spotkań z legendarnymi osobowościami muzycznego świata nie zamieniłby na nic innego. Choćby wspomnienia o tym, jak zaśpiewał ze Stevie Wonderem podczas koncertu gwiazdora na Stadionie Dziesięciolecia!

- Zostałem do tego zmuszony siłą. Stevie trzymając mnie mocno za rękę powiedział do mikrofonu, że chciałby wykonać swój wielki przebój ,,I Just Called to Say I Love You" ze swoim przyjacielem Wojtkiem. Nie miałem wyjścia. Wonder śpiewał, ja buczałem jak najciszej mogłem. On niezadowolony dźgał mnie łokciem w bok i teatralnym szeptem mówił - "Głośniej, Wojtek, głośniej" - opowiada dziennikarz.

Jako dowód rzeczowy swojej krótkotrwałej kariery wokalnej zamieścił w książce zdjęcie przedstawiające to wydarzenie. - Ta sytuacja utwierdziła mnie w przekonaniu, że śpiewanie nie jest moją mocną stroną - mówi dziś Wojciech Mann, który często pełni też funkcję przewodnika znanych osób po Warszawie i po polskich tradycjach.

Dziennikarz zdradza na przykład w książce, że na prywatce w mieszkaniu na Saskiej Kępie Chas Chandler, menedżer Jimiego Hendriksa, zapytał go, co to znaczy pić po polsku. Mann, długo się nie zastanawiając, powodowany poczuciem patriotycznego obowiązku wlał mu do jednej szklanki piwo, wino, wermut, wódkę i trochę likieru. Następnie poinformował Chandlera, że polski obyczaj nakazuje wypicie tej mikstury duszkiem. Ten bez zastanowienia wykonał zadanie.

- Był zachwycony. Nawet kiedy już przeniesiono go na leżankę, miał - mimo zamkniętych oczu - uśmiech na twarzy. Gdy po pewnym czasie odzyskał przytomność, przyznał, iż nie spodziewał się, że my Polacy mamy w sobie tyle siły - wspomina dziś Wojciech Mann.

Kto chce spotkać się z dziennikarzem, który tym razem wystąpi w Krakowie w nowej roli pisarza, powinien zajrzeć w niedzielę na Targi Książki. Punktualnie o godz. 14 przy stoisku A29 odbędzie się spotkanie z Wojciechem Mannem.

Pokaż, kogo popierasz. Już dziś oddaj głos na prezydenta Krakowa
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Powiat dąbrowski: łupili sprzęt AGD, są już w rękach policji
Maciej Szumowski stał się legendą. Idź jego drogą. Wejdź na szumowski.eu
A może to Ciebie szukamy? Zostań miss internetu województwa małopolskiego
Zobacz co mają do powiedzenia krakowianom kandydaci na prezydenta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska