Zabójstwo w Jaroszowcu miało miejsce około północy w Wielki Piątek ub.r. W jednym z mieszkań na poddaszu bloku przy ul. Kolejowej wywiązała się awantura między synem a matką, która nie akceptowała dziewczyny Sebastiana C. Z Urszulą K. byli parą od pół roku.
- Matka się nade mną wyżywała słownie. Ja nie wytrzymałem, coś we mnie pękło. Wtedy zadałem cios - opowiadał. Nie krył, że matka była zazdrosna o jego dziewczynę.
Nietrzeźwy podczas kłótni chwycił leżący w pobliżu nóż kuchenny i dźgnął matkę w plecy. Kiedy 52-latka upadła na ziemię syn zdał sobie sprawę, co strasznego zrobił. Natychmiast powiadomił o zdarzeniu pogotowie i policję. Sam próbował też reanimować matkę, tamował krew, robił masaż serca, ale bezskutecznie. Gdy przyjechało pogotowie, kobieta już nie żyła. Zatrzymany miał w organizmie ok. dwa promile alkoholu. Podczas przesłuchania przyznał się do winy.