48-letnia Agata Dz. dziś po południu usłyszała zarzut zabójstwa i decyzją sądu została aresztowana na trzy miesiące.
Grozi jej nawet dożywocie. Gdy przyjechała po nią policja, kobieta była spokojna. Niepokoiła się jedynie, kto pod jej nieobecność napali w piecu, żeby wnukom było ciepło.
Dotarliśmy do nowych informacji w sprawie zabójstwa 57-letniego Józefa Dz. Jak udało nam się dowiedzieć za nóż pierwszy mógł chwycić Józef Dz. W trakcie szamotaniny to jednak on został nim ugodzony. To jednak wciąż nie potwierdzone informacje. 48-letnia Agata Dz. przebywa w policyjnej izbie zatrzymań, nie została jeszcze przesłuchana. Gdy w mieszkaniu pojawili się policjanci, kobieta była pod wpływem alkoholu.
Z relacji naszego reportera, który rozmawiał z mieszkańcami Gnojnika wynika, że rodzina Dz. była postrzegana jako normalna i szczęśliwa. Razem z małżeństwem w domu mieszkała 30-letnia córka i jej trójka dzieci. Druga z córek wyjechała za granicę. Według mieszkańców Anna Dz. była opiekuńcza w stosunku do swoich wnucząt. Miała pomagać córce w ich wychowywaniu.
- Ta pani udzielała się społecznie w naszej wsi. Piekła ciasta, gdy w szkole organizowano jakieś uroczystości, aktywnie brała udział w organizacji festynów - mówi Anna Stolarczyk, sołtys Gnojnika. - Nigdy bym nie podejrzewała, że w tym domu może dojść do takiej tragedii.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że w przeszłości Józef Dz. miał nadużywać alkoholu, ale od kilku lat nie pił.
- Ostatnio jednak znów widziałem go kilka razy, jak był zawiany - mówi nam anonimowo jeden z mieszkańców wsi. - Na maszynach do gry zaczął się udzielać. Pewnie z kasą było krucho - dodaje.
Póki co śledczy nie mają wiedzy, co było bezpośrednią przyczyną ataku.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!