TS Volley Rybnik - MKS Andrychów 2:3 (22:25, 25:19, 25:19, 14:25, 12:15)
MKS: Syguła, Gawina, Gaweł, Maryon, Munik, Macek, Guzdek (libero) oraz Kolonko, Żłobecki.
- Początek był dla nas bardzo ważny, bo przyszło nam walczyć w __okrojonym składzie - zwrócił uwagę Tomasz Rupik, II trener andrychowian.
Po zmianie stron gospodarze wzmocnili zagrywkę. Jednak do połowy seta to goście utrzymywali korzystny wynik. - Prowadząc trzema punktami nie udało nam się skończyć akcji. Gdybyśmy to zrobili, mając już cztery „oczka” zaliczki, pewnie dociągnęlibyśmy tego seta do końca. Tymczasem rywale skutecznie skontrowali, dochodząc nas na dwa punkty. Potem, po naszych błędach, gospodarze regularnie punktowali i dlatego przechylili szalę na __swoją stronę - tłumaczył Rupik.
Najsłabszy w wykonaniu andrychowian był trzeci set. Nie mieli w nim zbyt wiele do powiedzenia. - Pewnie w głowach zawodników ciągle kotłowały się myśli, jak mogli przegrać poprzednią partię, która do pewnego momentu była pod __naszą kontrolą - analizował trener Rupik.
Jednak andrychowianie szybko wrócili do dobrej gry i od początku czwartej partii znowu dominowali na parkiecie. Szybko prowadzili 3:0, czy 4:1, dając rywalom do zrozumienia, że przyjechali po zwycięstwo. - Ograniczyliśmy własne błędy i __poczuliśmy moc - cieszył się Rupik.
W tie-breaku andrychowianie także nie byli zagrożeni. Od prowadzenia 3:1 wyszli na 7:4 i 8:5. To pozwoliło bezpiecznie dotrwać do końca spotkania.
- Być może dzisiaj wielu wydaje się, że straciliśmy w Rybniku punkt, ale z perspektywy czasu może okazać się, że będzie on niezwykle cenny. Wygraliśmy ten mecz doświadczeniem - analizował trener Rupik. - Wiele zespołów zgubi w __tej hali punkty.