Łukasz Kania zwykle jechał do domu na ul. Matejki ulicą Długosza od strony Rynku. Potem skręcał w lewo w ul. Młyńską, która prowadzi do szpitala. Jeszcze raz w lewo i był u siebie. Od zeszłego tygodnia musi nadrabiać kilka kilometrów drogi, żeby dostać się do domu.
- Nie wiem, kto wpadł na pomysł postawienia zakazu skrętu w lewo do ul. Młyńskiej. To jest wbrew logice - uważa Kania.
Teraz musi dojechać ul. Długosza do skrzyżowania przy Centrum Handlowym Europa i skręcić w lewo w ul. Rejtana. Tam po kilkudziesięciu metrach znów w lewo w ul. Śniadeckich.
Najprostszym rozwiązaniem byłoby skręcić w lewo pod szpitalem, ale... Tam na drodze ustawiono kolejny zakaz skrętu w lewo w ul. Młyńską. Łukasz Kania, tak jak inni mieszkańcy ul. Matejki, musi więc skręcić w prawo, dojechać do uczęszczanego ronda przy ul. Kilińskiego (to trasa w kierunku Krynicy) i tam zawrócić, żeby już bez przeszkód dotrzeć do ul. Matejki.
- Znaki wyrosły nagle, bez żadnych konsultacji z mieszkańcami - oburza się mieszkająca przy ul. Matejki Halina Hyclak. Już po kilku dniach od postawienia zakazów nieraz doświadczyła ich ogromnej uciążliwości.
- Raz po wyjeździe z domu przypomniałam sobie, że czegoś zapomniałam zabrać. Ul. Matejki jest jednokierunkowa, więc żeby dostać się z powrotem do mieszkania, zamiast pięciuset metrów musiałam przejechać pięć kilometrów - żali się kobieta.
Jej sąsiad trasę do domu musi pokonywać nawet kilka razy dziennie. Tu mieści się bowiem jeden z punktów przedsiębiorstwa, które prowadzi. - Usiłuję zrozumieć sens tego rozwiązania ruchu, ale nie potrafię - przyznaje Łukasz Kania. Jego zdaniem zakazy, zamiast zmniejszyć uciążliwość ruchu w centrum miasta, jeszcze bardziej ją potęgują. W godzinach szczytu wydłużyły się korki na ul. Długosza i Kilińskiego.
Tymczasem Miejski Zarząd Dróg wyjaśnia, że znaki zakazu skrętu w lewo postawiono, żeby ograniczyć ruch na ul. Młyńskiej. Zabiegała o to m.in. dyrekcja szpitala. - W godzinach porannego i popołudniowego szczytu ul. Młyńska, która jest dość wąska, była blokowana przez samochody poruszające się między ulicami Długosza i Kilińskiego. Stwarzało to realne utrudnienie w ruchu związane z transportem sanitarnym, a co za tym idzie, wprowadzało zagrożenie dla życia i zdrowia - informuje Renata Stawiarska z biura prasowego prezydenta.
Dodaje, że w związku z dużym natężeniem ruchu na ul. Długosza powstawały zatory wywołane właśnie przez samochody skręcające w lewo w ul. Młyńską.
- Tak więc zatory będą się tworzyć na skrzyżowaniu pod Europą - uważa Stanisław Hyclak. Już teraz w godzinach szczytu stoi sznur samochodów, które próbują skręcić w lewo.
- Kto zna to skrzyżowanie, wie doskonale, że przy jednej zmianie światła mogą skręcić w lewo 2-3 samochody - dodaje mieszkaniec ul. Matejki.
Adam Czerwiński, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Nowym Sączu, nie chce komentować decyzji szefa miejskich dróg, ale też ma uwagi.
- Nie znam koncepcji. Niemniej jestem użytkownikiem tej drogi i nie jest mi to na rękę - przyznaje. Zauważa przy tym, że zarządca drogi powinien był poinformować wcześniej o zmianach w organizacji ruchu i skonsultować je z policją.
Justyna Basiaga, rzeczniczka prasowa sądeckiej policji, informuje, że zakaz skrętu w lewo z ul. Długosza w Młyńską nie był konsultowany z policją. Dodaje, że od zmiany funkcjonariusze nałożyli 13 mandatów za niedostosowanie się do nowych przepisów.