Za rurę sporo płacimy
Chodzi o koszty, jakie do tej pory musi ponosić mieszkaniec, który np. buduje dom i musi się podłączyć do kanalizacji. Według prawa do podłączenia zobowiązany jest każdy obywatel, jeśli buduje dom w miejscu, gdzie takie instalacje występują. W innym wypadku nie dostanie pozwolenia na budowę.
- Jeśli pan chce się podłączyć do naszej sieci, musi pan od nas uzyskać warunki podłączenia. Tyle z naszej strony. Reszta leży po pana stronie. To wykonanie projektu podłącza w oparciu o nasze warunki i wbudowanie takiego podłącza - usłyszeliśmy w miejskiej spółce Sewik, gdy zadzwoniliśmy, by dopytać się o możliwość przyciągnięcia rury z wodą i kanalizacji.
Pół biedy, jeśli ktoś mieszka niedaleko głównego kolektora, gorzej jak są to większe odległości. Wtedy koszty robią się naprawdę spore.
- Mój dom, który właśnie buduję, leży ok. 120 metrów od głównego kolektora. I taką odległość kanalizacji i wodociągu będą musiał wykonać na własną rękę. Według przepisów muszę zrobić dwa wykopy: na rurę z wodą i na rurą kanalizacyjną. Dodatkowo nakazano mi, że co 30 metrów muszę usytuować studzienkę kanalizacyjną. W sumie więc cztery takie studzienki - mówi pan Adrian, mieszkaniec Zakopanego.
Zakup materiałów, czyli rur, czy betonowych kręgów na studzienki, a do tego robocizna będą go kosztować ok. 12 tys. zł.
- To ogromne pieniądze dla kogoś, kto buduje dom. Nie prowadzę wielkiej firmy, nie mam ogromnych dochodów. Ciułam grosz do grosza, żeby zbudować dom dla rodziny. Wolałbym te pieniądze wydać na wykańczanie budynku. Tym bardziej że przecież i tak będę miejskiej spółce płacił potem przez długie lata: za wodę i za ścieki - mówi mieszkaniec.
Teresa Migiel z Zakopanego, która wraz z mężem wybudowała już swój dom, uważa że na etapie budowy jednorodzinnego gniazdka nawet 2-3 tys. zł mają znaczenie. - Myśmy wykonali podłącz na własny koszt. Ale gdyby była możliwość, że to spółka miejska pokryje koszty, byłoby to spore odciążenie dla ludzi. Bo przecież i tam spółka wodno-kanalizacyjna na nas zarobi - dodaje kobieta.
Prokuratur nakazał
Sprawą przyłączy zainteresował się ostatnio prokurator krajowy. Według prokuratury, obowiązek pokrycia kosztów wykonania przyłącza kanalizacyjnego ze środków własnych gminy wprost wskazał Sąd Najwyższy w swojej uchwale z 13 września 2007 roku. Sąd podkreślił, że udostępnienie takiego przyłącza nie może być obciążone dodatkowymi kosztami pokrywanymi przez mieszkańców.
- Obywatele, nawet za swoją zgodą, nie mają także obowiązku wybudowania urządzeń wodociągowo-kanalizacyjnych z własnych środków - dodała prokuratura krajowa.
Sewik: nie mamy funduszy
Krzysztof Strączek, prezes Sewiku, wyjaśnia, że w przypadku, gdyby spółka musiała wykonywać wszystkie podłącza na własny koszt, musiałaby wydawać decyzje odmowne.
- Proszę sobie wyobrazić, że musimy podłączyć jakiś obiekt wielkogabarytowy, gdzie koszty podłącza i otworzenia np. drogi, która musiała zostać przekopana, wyniosą 150-200 tys. zł. Wtedy rocznie bylibyśmy w stanie podłączyć 2-3 domy. Na więcej nie byłoby pieniędzy - mówi prezes Sewiku.
Wyjaśnia on, że spółka częściowo finansuje podłączenie w przypadku, gdy sytuacja materialna ludzi jest bardzo kiepska. Inni zaś muszą sami płacić. - Jesteśmy spółką prawa handlowego. Ja z ustawy muszę dbać o finanse spółki - dodaje prezes Strączek.
Na razie więc Sewik nie zamierza zmieniać polityki. Nadal górale będą musieli finansować podłącza.
WIDEO: Zakopianka. Bliżej tunelu im. gen. Maczka
Autor: Joanna Urbaniec, Gazeta Krakowska