Poniedziałek, siódma rano. Przed zakopiański dworzec autobusowy podjeżdża autokar pełen ludzi z Polski. Zanim się jeszcze drzwi otworzyły, pasażerowie widzą kotłowaninę przed autokarem i słyszą krzyki. "Ty chu...! Gdzie się k... pchasz! Sp... stąd. Ja byłem tu pierwszy". Doszłoby niewątpliwie do rękoczynów między naganiaczami, gdyby turyści nie zaczęli wychodzić z autobusu. Naganiacze rzucili się do nich i przekrzykując się wzajemnie zaczęli oferować gościom kwatery.
- Dzisiaj to i tak było spokojnie - mówi jeden z naganiaczy. Dodaje, że dlatego dochodzi do takich scen, bo pensjonaty w Zakopanem stoją niemal puste, rezerwacji nie ma, więc "łapią" gości na dworcach.
- W ubiegłe lato o tej porze mieliśmy już cały dom zarezerwowany, a teraz mamy zajęte tylko... dwa pokoje - mówi właścicielka nowej willi z Olczy. - Obniżyliśmy ceny kwater, bo dowiedzieliśmy się, że wszyscy wokoło obniżają je. Ale mamy nadzieję jeszcze, że jak pogoda będzie, to turyści jednak przyjadą do nas i nie będzie tak źle.
W niektórych pensjonatach ceny za pokoje spadły nawet do 30 proc. Od wielu już lat w Zakopanem nie spadały one poniżej 30 zł. Tyle turyści płacili w sąsiednich miejscowościach. W tym sezonie i w drogim dotychczas mieście pod Giewontem będzie można raczej bez problemu znaleźć pokój za 30 zł. I to z wyżywieniem! Ceny w pensjonatach o wyższym standardzie oscylują w granicach 70-80 zł za osobę za dobę.
Kwaterodawcy z Zakopanego uważają, że winne temu są nie powódź, kryzys, ale... media.
- Największa bieda, bo kolonie do nas nie przyjadą - tłumaczą w domu wczasowym na Janosówce. - Poszła w Polskę informacja, że Zakopane zostało zalane, więc turyści wybrali morze. A u nas cienko.
Górale spod Giewontu tym bardziej się martwią, bo do tej pory w tym roku dobry zarobek jakoś ich omijał.
Zimą na Kasprowym Wierchu śniegu nie było długo, więc goście pojechali do Białki i Bukowiny, ferie też się nie udały (z wyjątkiem śląskich), wiosna była deszczowa.
Potem przyszły powodzie, więc i wycieczki szkolne nie dopisały tak jak w latach poprzednich. Długie weekendy nie były na tyle długie, by przyciągnęły tłumy pod Tatry.
Teraz wszyscy modlą się o pogodę, bo wtedy goście będą przyjeżdżać. W niedzielę na szczęście wyjrzało i na Podtatrzu słońce.
- Wreszcie coś się ruszyło, rozdzwoniły się telefony - mówi Tomasz Gawlak Kubik, właściciel willi "Kubik" na Pardałówce. - Od dwóch dni ludzie zaczynają pytać o pokoje i rezerwować, mimo że nie zeszliśmy z cen. Według mnie jednak nie sztuka zejść z ceny, ale sztuka ją utrzymać. Jeżeli ma się dobry standard, to trzeba się szanować.
Burmistrz Janusz Majcher uważa, że będzie dobrze.
- Już obserwuję wzmożony ruch na ulicach - podkreśla burmistrz. - Coraz więcej aut na obcych rejestracjach. Myślę, że sezon powinien się nam udać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?