Zobacz także:
Obecnie w zakopiańskim domu dziecka mieszka 21 wychowanków. Najmłodszy ma trzy lata, najstarszy - skończył osiemnaście. Trafiają tu nie tylko z powiatu tatrzańskiego, ale też i z całej Polski.
- Spośród tych dwudziestu jeden dzieci, które przebywają w naszym domu, tylko dwoje jest półsierotami - tłumaczy Krystyna Juraszek, dyrektor domu dziecka w Zakopanem. - Pozostałe mają oboje rodziców, są tak zwanymi sierotami społecznymi. Trafiają do nas ze względu na alkohol, na związaną z nim przemoc i coraz częściej ze względu na molestowanie w rodzinie.
Jeszcze do niedawna dzieci wykorzystywane seksualnie były niemal czymś niespotykanym w zakopiańskim domu dziecka. - Te dzieci są podwójnie pokrzywdzone. Molestowane przez najbliższych przeżyły wielką traumę. Do tego w wielu przypadkach są napiętnowane przez środowisko, w którym żyją - podkreśla dyrektor Juraszek. - Bo ojciec przez nie poszedł do więzienia. Matka je bije, bo obwinia je, że z ich "winy" straciła męża.
Takie poniżane, obrażane i krzywdzone przez najbliższych maluchy właśnie w krytykowanym ostatnio przez wszystkich "bidulu" znajdują ratunek i nadzieję na przyszłe, normalne życie. Tu dzięki opiece wychowawców i ciężkiej pracy psychologów starają się zapomnieć o tym, co je spotkało na początku życia.
- To naprawdę ciężka praca całego naszego zespołu, by to krzywdzone przez najbliższych dziecko pozbyło się tej traumy - zaznacza Juraszek. O liczbach nie mówi, jednak podkreśla, że zjawisko to jest coraz częstsze, także w zakopiańskim domu.
Niestety, to nie jedyna niekorzystna w nim zmiana. Coraz częściej też zdarza się, że wychowawcy zakopiańskiej placówki muszą dać sobie radę z młodocianymi przestępcami.
- W ciągu ostatniego roku czworo dzieci musieliśmy odesłać do placówki resocjalizacyjnej - mówi dyrektor Juraszek. - Często się, niestety, zdarza, że trafiające do nas dzieci, nawet czternastolatkowie, są już uzależnione od alkoholu, ostatnimi czasy też zdarza się, że od dopalaczy. Sporo z nich ma już teczki sądowe, i to całkiem pokaźne, niejednokrotnie także ze sprawami karnymi.
Tacy wychowankowie, którzy mogliby mieć zły wpływ na pozostałe dzieci, po wydaniu opinii przez specjalistów trafiają do placówek resocjalizacyjnych. - W ciągu ostatniego roku dwoje naszych dzieci wróciło do swych biologicznych rodzin, czworo zostało adoptowanych, troje znalazło miejsce w rodzinach zastępczych, dwoje w rodzinnym domu dziecka, czworo usamodzielniło się. Na ich miejsce z całej Polski przyjęliśmy 17. I zaczynamy pracę od nowa - zaznacza dyrektor domu dziecka.
Konkurs fotograficzny "Mamo, tato, zrób mi portret". Weź udział i zgarnij nagrody!
Wybieramy najpiękniejszy rynek w Małopolsce! Weź udział w plebiscycie i oddaj głos!
Wielka galeria! Zobacz archiwalne zdjęcia strojów Wisły Kraków z ostatnich stu lat!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!