Chodzi o siedem garaży, które znajdują się pomiędzy budynkiem Grosa, a należącym do Społem domem handlowym Granit.
Mur stoi około 1,5 metra od pomieszczeń. O ile do dwóch garaży da się dojechać, o tyle do trzech innych, które stoją wzdłuż drogi dojazdowej, można tylko dojść, ale nie da się wjechać samochodem. Nie ma na to miejsca. Zdaniem władz miejskich, mur odciął gminne nieruchomości od drogi dojazdowej.
- Dlatego postanowiliśmy wystąpić do sądu o ustanowienie drogi koniecznej. Dojazd istniał od lat i tak powinno pozostać. Liczymy na to, że sprawa zakończy się dla nas pomyślnie, a wtedy właściciel ogrodzenia będzie musiał cofnąć mur - mówi Halina Dyka. Dodaje przy tym, że odkąd mur powstał, część dzierżawców zrezygnowała z wynajmu gminnych pomieszczeń.
Problem w tym, że właściciele budynku Gros stawiając mur trzymali się przepisów i dochowali wszelkich wymogów. Na ogrodzenie uzyskali pozwolenia budowlane, a geodeta na miejscu wytyczył teren, gdzie ogrodzenie na stanąć.
- Co więcej, nawet cofnęliśmy się z płotem w stronę naszej nieruchomości, żeby powiększyć dojście do nieruchomości
znajdujących się na gminnej działce - mówi Maciej Łapka, zięć właściciela Grosa. Dodaje on, że jego teść zdecydował się ogrodzić budynek Grosa, by w końcu wprowadzić porządek.
Rzeczywiście, do tej pory okolice sklepu i znajdujących się za nim garaży raczej nie stanowiły efektownej wizytówki miasta, chociaż znajdują się w ścisłym centrum Zakopanego. Zbierali się tam amatorzy tanich win, a jak twierdzą właściciele nieruchomości - nierzadko także narkomani. - Przez 20 lat teść dzierżawił nieruchomość od Ruchu, ten jednak nie zgadzał się na żadne remonty. Gdy przed rokiem Ruch sprzedał nam budynek, postanowiliśmy w końcu zrobić tutaj porządek - mówi Łapka.
Obecni właściciele Grosa dowodzą, że miasto nie ma prawa, by domagać się drogi koniecznej. Droga konieczna, owszem, może prowadzić do garaży. - Natomiast te obiekty, które tam się znajdują, naszym zdaniem nie spełniają wymogów stawianych garażom. Są za małe. Poza tym od lat służą dzierżawcom jako zwykłe magazyny. A do takich magazynów mają dojście - mówi Łapka. Dodaje ponadto, że według niego te obiekty są samowolą budowlaną. Gdy powstawały w 1986 roku, Urząd Miasta zaznaczył, że pozwolenie na ich budowę jest aktualne tylko przez 10 i 15 lat.
Halina Dyka twierdzi, że miasto ma plany w stosunku do tej nieruchomości, więc nie zamierza odpuszczać dojazdu. W sądowej sprawie powołany został biegły, który ma ocenić, czy w świetle przepisów budowlanych obiekty te spełniają wymogi stawiane garażom, czy też nie.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+