Czytaj też: Przewodnicy z Tatr byli w zmowie cenowej
To nie pierwszy w Zakopanem przypadek takiego zachowania - w razie kłopotów z urzędnikami, ignorować ich a najlepiej udawać, że sprawy nie ma. Problemy jakoś same się rozwiążą. Na początku lutego tego roku w zakopiańskiej restauracji "Watra" wybuchły aż trzy pożary, niemal jeden po drugim.
Najpierw płonęła dobudowana do budynku drewniana weranda, w której znajdowała się sala restauracyjna.Po zakończeniu trwającej ponad 8 godzin akcji gaśniczej straż wydała właścicielom budynku tymczasowy zakaz jego użytkowania. Jednak ci nie zastosowali się do niego i już na drugi dzień wieczorem w "Watrze" pojawili się klienci. Włączone zostały wszystkie urządzenia gastronomiczne.
- Gdy te uruchomiono, doszło do zwarcia instalacji elektrycznej - tłumaczył po drugim pożarze, jaki wybuchł w restauracji, Grzegorz Worwa, zastępca komendanta PSP Zakopane.- Ugasiliśmy pożar, a po godzinie znów byliśmy w "Watrze". Po raz kolejny włączyli tam kuchenki i po raz trzeci pojawił się ogień.
Już wtedy inspektorzy nadzoru budowlanego mieli problem, by skontaktować się z właścicielami restauracji. Minął miesiąc, a powiatowemu inspektorowi nadzoru budowlanego nadal nie udało się skontaktować z dwoma właścicielami - Wojciechem K. i Dariuszem G. - Wysłaliśmy kilka pism z decyzją o zakazie użytkowania budynku, zarówno na adresy domowe, jak i firmowe - tłumaczy Jan Kęsek, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. - Nikt ich nie odbiera, wracają do nas bez odpowiedzi.
Kęsek tłumaczy się obowiązującym w Polsce prawem, że dopóki pismo nie zostanie formalnie doręczone, na właścicielu nie ciąży obowiązek zaprzestania użytkowania obiektu. - Z tego, co wiemy, lokal cały czas przyjmuje gości - dodaje inspektor.
Szef PINB twierdzi, że inspektorzy wybrali się raz na kontrolę, ale... akurat lokal (który działa 7 dni w tygodniu, od godz. 11 do ostatniego klienta) był zamknięty i nikogo w nim nie było.
- Pójdziemy tam ponownie, na kontrolę bieżącą, która odbywa się bez powiadomienia - wyjaśnia Kęsek. - Sprawdzimy, ogólny stan techniczny budynku i czy uchybienia zostały poprawione. Jeżeli nie, pociągniemy właścicieli do odpowiedzialności. Mogą nawet trafić do więzienia, jeśli okaże się, że od dłuższego czasu użytkowali budynek bez przeglądów technicznych, a tym samym narażali życie i zdrowie klientów.
Więcej szczęścia mieli strażacy. Od nich też właściciele nie odebrali zawiadomienia. - Otrzymaliśmy od nich pismo, że we wskazanym przez nas terminie nie mogli być i poprosili o następny. Idziemy jutro - powiedział nam wczoraj Grzegorz Worwa.
Menedżerka "Watry" nie chciała z nami wczoraj rozmawiać o całej sprawie.
Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie
Nowa lista leków refundowanych**[SPRAWDŹ!] **
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!