https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Król samowoli z Zakopanego. Nadzór budowlany toczy bój z jednym góralem od 20 lat. Historia jak z mema: no co zrobisz, jak nic nie zrobisz

Łukasz Bobek
Samowole budowlane na Pardałówce w Zakopanem. Z lewej strony pensjonaty, z prawej jedno ze słynnych "poideł dla koni"
Samowole budowlane na Pardałówce w Zakopanem. Z lewej strony pensjonaty, z prawej jedno ze słynnych "poideł dla koni" Łukasz Bobek
Zakopane niejedną samowolę budowlaną widziało, a słynne powiedzenie, że na Podhalu prawo budowlane się nie przyjęło, nie wzięło się z powietrza. Ta historia jednak zdumiewa. Oto jeden człowiek nielegalnie postawił kilka budynków, w tym pięciokondygnacyjny pensjonat. Ten cały czas działa, choć pierwszy nakaz jego rozbiórki został wydany... 16 lat temu. Sprawy drwiącego sobie z prawa górala w nadzorze budowlanym ciągną się od 20 lat. Ostatni jego „wyczyn” to słynne już „poidła dla koni”, które zamieniły się w pięć domów.

Józef G.-M. jest w Zakopanem dobrze znany. Miłośnik koni, kuligów, ale i – niestety – samowoli budowlanych. Mężczyzna nic sobie nie robi z przepisów budowlanych obowiązujących w Polsce. W nielegalnych budynkach prowadzi biznes turystyczny, a zarobione pieniądze inwestuje dalej – m.in. w kolejne samowole budowlane.

- W sprawie inwestycji tego pana w Powiatowym Nadzorze Budowlanych w Zakopanem wszczęte zostały cztery postępowania – mówi Jan Kęsek, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Zakopanem.

Najgłośniejsza sprawa dotyczy pensjonatu o charakterystycznym zielonym kolorze. W tym roku pan Józef G.-M. może świętować jubileusz – sprawa ciągnie się od 20 lat.

Zbudował pensjonat na działce rolnej

Budynek powstał w 2004 roku, a jego właściciel nawet nie próbował występować o warunki zabudowy, czy pozwolenie na budowę. I tak by ich nie uzyskał. Dom stanął na terenach niebudowlanych, które w studium i planach zagospodarowania przestrzennego zakwalifikowane są jako tereny zielone.

Gdy tylko ruszyła budowa, zaraz zainteresował się nią nadzór budowlany. W 2009 r. PINB wydał pierwszy nakaz rozbiórki, ale inwestor odwoływał się. W międzyczasie zmieniły się przepisy i nadzór musiał wystąpić do właściciela, by ten spróbował go zalegalizować. Było to działanie ze znanym z góry wynikiem – brak zgody. Ale procedura musiała przejść.

Po drodze był drugi nakaz rozbiórki, potem w 2014 roku trzeci. Schemat działania inwestora za każdym razem był ten sam – odwołanie do Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego, potem do sądów administracyjnych. Sprawa dobrnęła nawet do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ten dwa lata temu podtrzymał decyzję, że pensjonat to samowola budowlana.

– Mamy już prawomocną decyzję o rozbiórce tego obiektu. Zostało wszczęte postępowanie egzekucyjne. Obecnie doszło do etapu wykonania zastępczego – mówi Jan Kęsek. Czyli do rozbiórki tego budynku przez organa państwowa (bo sam inwestor, mimo nałożonych na niego kar ponaglających tego nie wykonał).

Trwa głosowanie...

Jak ukrócić samowole budowlane na Podhalu?

PINB ma kosztorys prac rozbiórkowych. Wartość zadania szacowana jest na ok. 2 mln zł.

- Zostało wydane postanowienie o przystąpieniu do wykonania postępowania zastępczego. Inwestor złożył jednak odwołanie do drugiej instancji. Sprawa jest aktualnie rozpatrywana przez Wojewódzki Nadzór Budowlany – mówi Jan Kęsek.

Tymczasem pensjonat działa pełną parą, ma wielu gości. Według bazy noclegowej Urzędu Miasta w Zakopanem, dysponuje miejscami dla 36 osób. Ośrodek i jego obsługa mają dobre opinie w internecie.

Szpaler budynków niżej – też do rozbiórki

Druga sprawa w w PINB, w której pojawia się pan Józefa, dotyczy budynków, które postawił poniżej swojego wielkiego pensjonatu. To szpaler mniejszych garaży i magazynów.

- Tutaj również mamy do czynienia z samowolami. PINB w Zakopanem wydał decyzję nakazującą rozbiórkę, inwestor odwołał się do wyższej instancji. Sprawą aktualnie zajmuje się Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego – mówi Jan Kęsek. Biorąc pod uwagę, że jeszcze jest droga w sądach administracyjnych, na ostateczną decyzję rozbiórkową przyjdzie pewnie poczekać kilka ładnych lat.

Wiata i słynne poidła dla koni

Ostatni „wyczyn” budowlany na Pardałówce to słynne już poidła dla koni, czyli drewniane domki rekreacyjne powyżej zielonego pensjonatu. Zanim jednak nadzór budowlany zajął się domkami, na warsztat wpadała mu sprawa wiaty, którą na szczycie Bachledzkiego Wierchu wystawił pan Józef. Wiata była przykryciem dla materiałów budowlanych: płazów, kantówek, desek. Wiata stanęła w 2020 roku i od razu została zgłoszona do nadzoru budowlanego.

- Decyzja rozbiórkowa jest ostateczna i prawomocna. Została nałożona grzywna na inwestora celem przymuszenia do rozbiórki. Od tej decyzji ws. grzywny zostało złożone odwołanie i sprawa jest w Wojewódzkim Inspektoracie Nadzory Budowlanego – mówi Jan Kęsek.

Równoległe pan Józef ze swoją wiatą wylądował w sądzie rejonowym w Zakopanem – ws. złamania zapisów uchwały o Parku Kulturowym Kotliny Zakopiańskiej. Rozprawa odbyła się we wrześniu 2021 roku. Świadkowie nie byli słuchani. Inwestor poddał się karze dobrowolnie. Jego pełnomocnik zawnioskował, że jego klient usunie samowolę w ciągu pół roku. Sąd przychylił się do tego wniosku. Wiata nie została usunięta.

Zaczęła znikać dopiero pod koniec 2024 roku – gdy rozpoczęła się budowa słynnych „poideł dla koni”. Chodzi o pięć rekreacyjnych domków z drewna na podmurówce. Gdy budowa ruszyła, na kontroli nadzoru budowlanego na miejscu inwestor twierdził, że nie buduje domków, ale poidła dla swoich koni, które wykorzystuje do organizacji kuligów. Jak wspominała Małgorzata Staszel z urzędu miasta w Zakopanem, która również była w obecna w trakcie tej kontroli, pan Józef dziwił się, że urzędnicy chcą czegokolwiek od niego. Dowodził, że buduje na swoim i za swoje, że płaci podatki, rozwija miasto i w ogóle nie rozumie jak to mogą być jakieś przepisy, które mu tego zabraniają.

Z poideł ostatecznie wyrosły domki.

W marcu 2025 roku odbyła się pierwsza rozprawa w sądzie rejonowym w Zakopanem ws. o wykroczenie. Inwestor się nie stawił. Za to jego adwokat przedłożył sądowi pismo, z którego wynika, że obwiniony leczy się psychiatrycznie. Dlatego sąd nakazał zbadać mężczyznę przez biegłego lekarza psychiatrę. Dopiero po tych badaniach rozpisany zostanie kolejny termin rozprawy.

Sprawą poideł zajął się oczywiście także nadzór budowlany.

- Jest wszczęte postępowanie. Zgodnie z prawem na początku musimy umożliwić inwestorowi zalegalizowanie tych budynków, choć wiadomo, że przepisy przestrzenne to wykluczają. Na to również zostało złożone zażalenie, które trafiło do drugiej instancji – mówi Jan Kęsek. – Czyli spraw dotyczących tego pana aktualnie w Powiatowym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego w Zakopanem nie ma. Wszystko toczy się w Krakowie.

Ani nadzór nie może, ani sądy nie skutkują

- I co ja mam z tym zrobić? Może mi pan podpowie rozwiązanie, a zrobię to – odpowiada na pytanie dziennikarza „Gazety Krakowskiej” i rozkłada ręce Łukasz Filipowicz, burmistrz Zakopanego i mieszkaniec Pardałówki. – Urząd miasta wie i wszyscy w Zakopanem wiedzą, że mamy tak jaskrawy przykład osoby, która nie respektuje prawa budowlanego w żadnym zakresie. Tylko, że jako urząd miasta nie możemy nic więcej zrobić. Każdy przypadek jest przez urzedników zgłaszany do stosownych organów. I to się dzieje. Ale nic więcej nie możemy zrobić. Clou problemu jest w tym, że są nakazy rozbiórki i nic się z tym nie dzieje.

Filipowicz obawia się, że samowole będą pączkowały w różnych innych rejonach miasta.

- Bo ludzie, mając nawet tereny budowlane, szukając oszczędności nie robią projektu budowlanego, tylko budują. Dochodzi naprawdę do absurdów. Myślę, że czas, by to w końcu zatrzymać – mówi burmistrz. I dodaje na koniec, że liczy na rządzących w Warszawie, którzy w odpowiedni sposób zmienią prawo, by można było skutecznie egzekwować prawo.

A co na to inwestor z Pardałówki”

Próbowaliśmy porozmawiać z panem Józefem o jego inwestycjach. Nie był zbytnio rozmowny.

– Bardzo dziękuję, że się interesujecie mną. Ale dziękuję – odpowiedział krótko.

Na pytanie o duże zainteresowanie jego ostatnią inwestycją odpowiedział zdawkowo „i co z tego”. Na koniec dorzucił grzecznie „Kłaniam się, wszystkiego dobrego”. I na tym rozmowa się skończyła.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Simion wygrywa I turę wyborów w Rumunii

Komentarze 4

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze!
Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA i obowiązują na niej polityka prywatności oraz warunki korzystania z usługi firmy Google. Dodając komentarz, akceptujesz regulamin oraz Politykę Prywatności.

Podaj powód zgłoszenia

T
Tosiek
A to pierdzenie to wulgaryzm?
T
Tosiek
Do kicia z dziadem
T
Tosiek
Do [wulgaryzm] z dziadem
A
Andrzej
Józek trzymaj się budujesz na swoim ,nie w parku jak deweloper
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska