Rejon skoczni narciarskiej w Zakopanem – ulice Bronisława Czecha i Józefa Piłsudskiego – to jeden z popularniejszych wśród turystów zakątków Zakopanego. Codziennie – zarówno latem, jak i zimą – spaceruje tam mnóstwo osób. Nie ma się co dziwić, że mieszkańcy Zakopanego postanowili to wykorzystać i zarobić na gościach. Od lat stoją tam szpalery drewnianych bud handlowych – zarówno wzdłuż ulicy Czecha, jak i Piłsudskiego. I co chwilę powstają nowe. Można tam nabyć pamiątki, ubrania, ale i coś zjeść. Są nawet obiekty dwupoziomowe, a niektóre – jak twierdzi burmistrz Zakopanego Łukasz Filipowicz – także z podpiwniczeniem.
Tymczasem żadna buda tam nie powinna stać.
- Teren pod skocznią nie jest przeznaczony pod budowę straganów handlowych. Dotyczy to obu tych ulic. Zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego dla tej części miasta, na ul. Bronisława Czecha od strony południowej, czyli od strony Tatrzańskiego Parku Narodowego dopuszczone są jedynie obiekty z infrastrukturą narciarską, sportową. Tereny po drugiej stronie drogi, zarówno przy ul. Bronisława Czecha i Piłsudskiego to według planów tereny zielone – mówi Marta Gratkowska z biura planowania przestrzennego urzędu miasta w Zakopanem.
Halny powalił samowolkę
W połowie grudnia 2024 roku jedna z takich bud padła pod naporem wiatru halnego. Wiatr zniszczył drewnianą konstrukcję, która – jak się okazuje – miała zostać rozebrana.
- Właściciel tego pawilonu dostał od nas nakaz rozbiórki. Odwołał się od niego do drugiej instancji, która podtrzymała naszą decyzję. Następnie odwołał się do wojewódzkiego, a potem do Naczelnego Sądu Administracyjnego. W każdej instancji nasza decyzja o rozbiórce została podtrzymana. Jednak zanim dokumenty sprawy wróciły z NSA, wiatr halny zniszczył pawilon – mówi Jan Kęsek, powiatowy inspektor nadzory budowlanego.
Niedługo potem rozpoczęła się… budowa nowej budy w tym samym miejscu. Tyle, że na solidniejszych betonowych fundamentach i nieco większej. Fundamenty punktowe robotnicy wykonali niemal w korycie płynącego za budą potoku. Urząd miasta zgłosił sprawę do nadzoru budowlanego, prokuratury, a także do Wód Polskich, które odpowiadają za cieki wodne.
Jan Kęsek był już na miejscu. Jego zdaniem jest to nowy obiekt, a to oznacza, że będzie musiał wszcząć procedurę administracyjną od nowa. – Tyle, że już zgodnie z nowymi przepisami, a więc z umożliwieniem właścicielowi legalizacji obiektu – mówi inspektor.
Zalegalizować tej budowli najprawdopodobniej nie będzie się dało, ale cała procedura będzie musiała się odbyć. A to oznacza, że zanim sprawa przejedzie cały proces – łącznie z sądami administracyjnymi – minie parę lat.
Jak unormować tą sytuację?
Podobna sytuacja z budami handlowymi na bakier z planami jest na Gubałówce. Tam również większość obiektów to samowolki.
- Były już wcześniej próby blokowania tego handlu, stawiania jakichś ogrodzeń. Myślę, że należy się zastanowić nad tym, czy np. w przypadku skoczni nie wydzielić kawałka planu zagospodarowania przestrzennego i jakoś uregulować ten handel w pawilonach, które będą przede wszystkim bezpieczne, zgodne z przepisami BHP i przepisami przeciwpożarowymi. Pewne jest, że to co tam obecnie stoi, nie nadaje się, by tam pozostało – mówi Łukasz Filipowicz.
Burmistrz dodaje jednak, że jego zdaniem handel w tamtym miejscu tak czy siak pozostanie – czy legalny, czy nielegalny. Dlatego chce iść w kierunku przynajmniej unormowania tego handlu – pod względem bezpieczeństwa, ale i estetyki.
