To nie pierwszy taki przykład w Zakopanem, że ludzie się dogadali i że planują część swych ziem przeznaczyć pod infrastrukturę narciarską. Nie pierwszy, ale też i nieczęsty. Wcześniej była tylko Harenda.
O wiele częściej w naszym mieście dochodzi do sytuacji, gdy jeden lub kilku właścicieli blokuje trasy narciarskie. Z tego powodu zamknięto nie tylko Gubałówkę, ale i Butorowy, a ostatnio Kotelnicę. Brak zgody jest też przyczyną, że ciągle nie mogą powstać wyciągi na Furmanowej, Bachledzkim Wierchu czy na Cyrhli.
- Zaproponowaliśmy mieszkańcom Krzeptówek w projektowanym planie maksymalną zabudowę, jednak odmówili - stwierdziła Maria Modzelewska, właścicielka biura projektującego plany dla Zakopanego.
- Nie mamy takiej potrzeby - tłumaczyli właściciele niezabudowanych działek. - Chcemy pozostawić zbocza takie, jakie są. Chcemy tam mieć łąki i pastwiska.
Jednocześnie poprosili projektantów, by przeznaczyli te zbocza na cele sportowe, m.in. na nieduże, orczykowe wyciągi.
- Mamy naprawdę piękne tereny pod narciarstwo. Ja ciągle nie tracę nadziei, że mieszkańcy zaczną się dogadywać - zaznaczył burmistrz Janusz Majcher.