Zakopiańczycy coraz głośniej mówią, że wraz z zamknięciem tras narciarskich na Gubałówce, które zablokowała rodzina Byrcynów, właścicieli kilku działek na stoku, Zakopane jako zimowy ośrodek turystyczny zaczyna upadać. Tegoroczne ferie, wyjątkowo skromne, jeśli chodzi o turystów, dają mieszkańcom do myślenia.
- Białka, Bukowina, Witów zabierają nam gości, a Zakopane znane jest już tylko z tego, że... jest znane - grzmiał na ostatniej sesji rady miasta radny Wojak. - Przyjechało do nas o wiele mniej gości niż rok temu i wszyscy narzekają, że ferie nie są zbyt udane. Jest to niewątpliwie pokłosie faktu, że nie ma w mieście tras narciarskich.
Butorowy Wierch, jak przypomniał radny, od wielu lat już nie działa, od czterech lat nie funkcjonuje trasa na Gubałówce, od dwóch sezonów - na Kotelnicy. Narciarze nie pojeżdżą też na Kasprowym Wierchu, bo tam ciągle jest za mało śniegu, a sztucznie naśnieżać nie wolno. O mały włos losu tych trzech stacji nie podzieliły trasy pod Nosalem. Były plany, aby uruchomić Furmanową, wyciąg na Cyrhli i na Bachledzkim Wierchu, ale nadal pozostają w strefie planowania.
Największym jednak ciosem dla Zakopanego było zamknięcie tras na Gubałówce. - Ile nas to kosztowało? Czy naszą społeczność stać na tak wielką stratę? - pytał zakopiańskie władze Maciej Wojak.
Według niego, trzeba tylko chęci, aby przywrócić narciarzom Gubałówkę. Zaproponował dwa rozwiązania, dzięki którym trasy omijałyby działki Byrcynów. Jednym z nich jest wybudowanie tunelu, w którym mogłaby jeździć kolejka na Gubałówkę. Tak radzą sobie, twierdzi Wojak, np. Szwajcarzy. Grunty, po których biegnie obecnie torowisko, mogłyby zostać przeznaczone na trasę dla narciarzy.
- Można też zastanowić się nad skomunalizowaniem tamtych terenów, gmina mogłaby wykupić je od właścicieli - proponował radny. - Trzeba w każdym razie coś zrobic, bo dziś trudno wytłumaczyć turystom, dlaczego trasa w centrum miasta nie działa.
Niestety, pomysł z tunelem - jak tłumaczą w PKL - jest ze względu na budowę zbocza gubałowskiego niemożliwy do zrealizowania, przynajmniej w obecnych warunkach technicznych i finansowych. Na podłożu skalnym leży warstwa ziemi, która w przypadku poważniejszych ingerencji może się osunąć. Poza tym pozyskany w ten sposób teren byłby zbyt wąski, by można było tam wyznaczyć trasy narciarskie.
- Gmina zrobiło wszystko, co mogła, żeby trasy na Gubałówce ruszyły - uważa Janusz Majcher, burmistrz Zakopanego. - Zabezpieczyliśmy w planie zagospodarowania tamtejsze tereny pod narciarstwo. Ale trudno prywatnym właścicielom mówić, co mają robić. Uratować sytuację może tylko tzw. prawo śniegu.