Domagają się od władz miasta, żeby poprawiły wodną atrakcję. Tymczasem magistrat odpowiada, że nie może tego zrobić, ponieważ cztery miesiące temu oczko przeszło na własność skarbu państwa.
Nasiąknięte ściany
- Kłopoty z naszym budynkiem zaczęły się, kiedy w 1999 roku powstało to oczko wodne - mówiła wczoraj na posiedzeniu komisji rewizyjnej rady miasta Maria Chyc-Czarniak, współwłaścicielka kamienicy przy Krupówkach.
Jak twierdzi, już po kilku miesiącach od powstania oczka okazało się, że ściany w piwnicach zaczęły nasiąkać wodą (pod budynkiem płynie potok - przyp. red.). 70-centymetrowe mury są obecnie tak wilgotne, że skrapla się na nich woda. Podmoczona jest także posadzka.
- Wcześniej przez 65 lat istnienia kamienicy nie było żadnych problemów. Dopiero gdy wybudowano oczko, zaczęły się cyrki - narzekają właściciele.
Ich zdaniem, kamienica podmaka, gdyż oczko zostało zbudowane niezgodnie z projektem. Przez wadliwą konstrukcję poziom wody podniósł się o kilkadziesiąt centymetrów.
- To oczko zostało zrobione za wysoko. Przez to zmniejszył się spadek dna koryta Foluszowego Potoku pod naszym domem - żalą się mieszkańcy. - Dodatkowo miejsce, w którym potok wpada do oczka, zbudowano za wąskie. Przez to woda spiętrza się pod budynkiem i nanosi masę kamieni.
Potok płynie wyżej
W efekcie poziom wody w porównaniu z rokiem 1934, gdy budowano kamienicę, podniósł się o kilkadziesiąt centymetrów. Dawniej, gdy nie było oczka, znajdował się on poniżej dwóch metrów od piwnic.
Kiedy w 2005 roku robotnicy miejscy zaczęli odgruzowywać dno potoku, musieli wchodzić tam na kucąco.
- W latach 30. wybudowano betonowe koryto potoku. Gdy oczko wodne powstało, woda naniosła tyle kamieni, że betonowego dna nie widać, a ściany naszej kamienicy stały się korytem potoku - opowiadają właściciele.
Miasto umywa ręce
Maria Chyc-Czarniak na komisji rewizyjnej zażądała od władz miasta, aby w końcu usunęły problem. - To przecież miasto wybudowało oczko - podkreślała.
- To nie jest nasz potok - odpowiada Andrzej Fryźlewicz, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta w Zakopanem. - W czerwcu przeszedł na skarb państwa. Poza tym nie widzę żadnego problemu. Budynek ma 80 lat i pewnie dlatego przecieka. Kilka lat temu wykonaliśmy ekspertyzy, które wykazały, że oczko wodne nie wpływa na przeciekanie ścian.
Starosta: nie mój problem
Zdaniem Piotra Bąka, starosty tatrzańskiego, który reprezentuje skarb państwa, miasto nie zdało mu na razie administracji nad potokiem.
- Kiedy to zrobi, przekażę go Regionalnemu Zarządowi Gospodarki Wodnej. Na razie więc to miasto powinno pomóc tym ludziom - zaznacza starosta Bąk.
Leszek Dorula, burmistrz Zakopanego, bezradnie rozkłada ręce i mówi, że sytuacja jest patowa.
- Przecież nie rozburzymy teraz oczka wodnego - zauważa.