Prace przy estakadzie są konieczne, bo konstrukcja z lat 70. XX wieku po prostu się sypie. - Wybraliśmy już wykonawcę remontu. To jedna z firm w Małopolsce. Remont będzie kosztował 18 mln zł. Zarząd województwa przekaże na to zadanie 15 mln zł, a my dołożymy 3 mln - mówi Andrzej Gąsienica Makowski, starosta tatrzański.
Remont ma potrwać do końca 2014 roku. - Nie chcemy zaczynać w czasie wakacji. Dlatego robotnicy wejdą na plac budowy z końcem sierpnia. Planujemy, by podjęli prace od razu od dwóch końców konstrukcji - wyjaśnia starosta tatrzański.
To jednak oznacza, że handlarze pracujący na straganach pod estakadą będą musieli na ten czas zacisnąć pasa. Stoiska znikną spod estakady na czas remontu.
Sprzedawcy pracujący na ok. stu kramach boją się o swój los. Nie wiedzą, z czego będą żyć, gdy ruszy remont.
- Jestem tu zatrudniona jako sprzedawca i już teraz rozglądam się za nową pracą. Boję się, że zostanę po wakacjach na lodzie - mówi jedna ze góralek na stoisku z ubraniami.
Inni sprzedawcy skarżą się, że nie znają szczegółów harmonogramu remontu i nie wiedzą, czy dostaną od starostwa na ten czas jakieś miejsca zastępcze do handlowania. Nie mają planu B. - My tak naprawdę nie wiemy nic, tylko tyle, co wyczytamy w gazecie i internecie - mówi pani Beata ze stoiska z odzieżą. - Starosta nic nam nie powiedział, a wypadałoby, żeby się tu do nas przeszedł i poinformował, co i jak.
Kobieta nie wie, co zrobi, kiedy okaże się, że faktycznie po wakacjach trzeba będzie się wynieść. Dodaje, że wśród sprzedawczyń jest mnóstwo pań, które mają po kilkoro dzieci, a handel pod estakadą jest jedynym źródłem ich utrzymania.
- Sama mam szóstkę dzieci. Co ja zrobię, kiedy zlikwidują mi stoisko? Z czego będziemy żyć - potwierdza Monika, handlująca skórzanymi kurtkami.
W rozmowach z pracującymi pod Gubałówką da się wyczuć ogromny żal, jaki mają do urzędników. Uważają, że jako pracownicy płacący ZUS i podatki, powinni być traktowani po partnersku, tymczasem sprawy rozstrzygają się za ich plecami. - Pracujemy tu już jakieś dziesięć lat, a nie wiemy nic - krzyczy rozżalona góralka.
Starosta Andrzej Gąsienica Makowski uspokaja emocje. Tłumaczy, że starostwo szuka kilku miejsc zastępczych dla sprzedawców. Jednym z pomysłów jest przeniesienie straganów na boczny teren przy dolnej stacji kolejki na Gubałówkę, tam, gdzie odbywają się majówki tatrzańskie.
Sprzedawcy jednak nie są tym zachwyceni. - Tamten plac jest czarnym punktem. Żaden klient tam nie dotrze, bo plac jest schowany - twierdzi pan Jurek.
W najbliższych dniach urzędnicy starostwa tatrzańskiego poznają dokładny harmonogram prac wykonawcy. Być może uda się go przekonać, by podzielić remont na etapy i nie zamykać jednocześnie wszystkich straganów wzdłuż estakady. - Jednak musimy sobie zdać sprawę, że jeśli chcemy, by ten remont szybko się zakończył, nie możemy prac obwarować warunkami, bo ludzie muszą tam handlować - mówi Gąsienica Makowski.
Co po remoncie
Estakada po remoncie ma być dużą atrakcją turystyczną. Licząca około 400 metrów długości konstrukcja łączy ulicę Nowotarską z Powstańców Śląskich w stronę Kościeliska. Obecnie prowadzą po niej dwie jezdnie w dwie strony. Po remoncie jedna z nitek estakady zostanie wyłączona z ruchu samochodowego i zamieniona w deptak spacerowy z ok. 180 miejscami parkingowymi. Znajdą się tam ławeczki, by można było spocząć i podziwiać panoramę Tatr. Na końcach promenady powstaną wygodne wejścia i zejścia dla pieszych.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+