Trzeba zweryfikować internetowe mapy Google - uważają kierowcy w Zakopanem. Okazuje się bowiem, że internetowy potentat nieświadomie jest powodem problemów komunikacyjnych w Zakopanem. - Udało się z Gubałówką, może teraz w końcu należy zrobić to samo z Kuźnicami - sugerują kierowcy busów z Zakopanego.
Korek do Kuźnic
Miejsce to w Zakopanem jest szczególne. Tam bowiem znajduje się dolna stacja kolejki na Kasprowy Wierch, zaczyna się szlak na Giewont, czy Halę Gąsienicową. Nie dziwi więc, że Kuźnice są celem wypadu tysięcy turystów dziennie. Według urzędu miasta pod Giewontem, rocznie ten zakątek miasta odwiedza ok. miliona osób. W wakacje ruch jest zdecydowanie większy. Co zresztą widać każdego niemal roku - także i teraz.
Droga do Kuźnic jest zamknięta dla normalnego ruchu samochodowego. Jest to ślepy zaułek. Mogą tam jedynie wjeżdżać służby, PKL i TPN, busy pasażerskie i taksówki. Jeśli chodzi o turystów, mogą tak pojawić się jedynie ci, którzy są zakwaterowani w zajeździe znajdującym się na placu kuźnickim.
Wszyscy inni, którzy chcą ruszyć na szlaki, czy wjechać kolejką linową na Kasprowy Wierch nie powinni się tam pojawić. O czym zresztą informuje znak zakazu ruchu ustawiony na skrzyżowaniu ul. Przewodników Tatrzańskich i Karłowicza.
Niestety, na niewiele się to zdaje. - W ciepłe dni w sezonie turystycznym dziennie odnotujemy nawet 300-400 prób wjazdu do Kuźnic. Nasze patrole są tak codziennie. Wiadomo, że nie na każdego nakładamy mandaty, bo przy legitymowaniu kierowców zablokowalibyśmy całą drogę. Ale ich zawracamy albo już na skrzyżowaniu z ulicą Karłowicza, albo już na placu w Kuźnicach - mówi Marek Trzaskoś, komendant straży miejskiej w Zakopanem.
Prowadzi ich nawigacja
Spora część turystów tłumaczy się strażnikom, że wjechali do Kuźnic, bo tak ich poprowadziła nawigacja. Mało kto z nich zwrócił uwagę na znak drogowy ustawiony przy szosie.
Faktycznie, gdy spojrzymy na mapę internetowego giganta - firmy Google - przy drodze do Kuźnic w komputerze czy telefonie nie widać żadnej informacji, że jest to trasa z ograniczeniami.
Podobnie było jeszcze przed tygodniem z Gubałówką, gdzie również mapy Google „wysyłały” kierowców jadących z Zębu do Kościeliska przez środek deptaka na szczycie. Dzięki nagłośnieniu sprawy przez media i interwencji urzędu miasta w Zakopanem w internetowej firmie, zaszły zmiany w nawigacji, a na mapach pojawiły się informacje o zamknięciu drogi.
- Dlatego i w przypadku Kuźnic zdecydowaliśmy się wystąpić do firmy Google, by naniosła zmiany w swoich mapach. Liczymy, że zrobi to niebawem - mówi Marek Trzaskoś.
Nawet jak się to zmieni, strażnicy miejscy nie znikną z Kuźnic. Część kierowców w pełni świadomie bowiem łamie zakaz wjazdu - bo nie chce im się iść na nogach, muszą kogoś podwieźć. Tłumaczenia są rozmaite. Ci muszą liczyć się z mandatami karnymi do 500 zł i blokadami na kołach zaparkowanych w Kuźnicach samochodów.
Co ze znakiem przy rodzie?
Na razie zniknął znak zakazu wjazdu do Kuźnic, który stał przy rondzie Jana Pawła II. Podyktowane jest to tym, że ulicą Karłowicza wytyczono objazd na Olczę (przez budowę ronda na Bystrem). Nie wiadomo jednak, czy wróci. Na odcinku bowiem od ronda do Karłowicza działa parking samochodowy dla turystów. Właściciele parkingu chcą znak zakazu znieść.
WIDEO: Dzieci mówią jak jest
