Zaklepałam w nim niespodziankę, początek. Wplotłam złotą nitkę zachwytu, zdziwienia. Wybierałam starannie spośród różnych codzienności, dopasowałam do Twoich nawyków i upodobań. Wzięłam taki od serca, skroiłam na miarę, by nie uwierał, nie uciskał jak kamień w bucie. Nie był za mały, ani za duży. Nie nudził, jak film lub żmudna historia. Nie rozczarował sobą. Spośród wielu odcieni szarości dobrałam kolory o barwach motyli, maków, chabrów i żonkili. Wymieszałam paletkę jak malarz, amator, obserwując ze zdziwieniem, jak Twój dzień zamienia się w tęczę. Pachnie, jak ziemia po burzy - spokojem.
Zamówiłam dzień, jak szarlotką na ciepło i rurki z kremem w ulubionej knajpce. Wylosowałam jak szczęśliwy los, trafiony strzał. Zamówiłam Ci dzień. Wiosenny. Postawiłam przed Tobą rankiem. Jak mocną kawę, aromatyczną, pachnącą, pobudzającą. Posypaną nadzieją, jak cynamonem. Oprószoną życzliwością, jak wiórkami czekolady. Posłodziłam podwójnie.
Zamówiłam Ci dzień, biały, jak wiersz. Pełen niedomówień, podtekstów, ukrytych znaczeń, półsłówek, z otwartym zakończeniem.
Czas wstać. Dzień już czeka w drzwiach. Dobry dzień.
