Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zator. Uratowali blok przed pożarem

Bogusław Kwiecień
Bogusław Kwiecień
W jednym z mieszkań przy ul. Wojska Polskiego doszło do wybuchu gazu w piecu łazienkowym. Mieszkańcy nie chcą nawet myśleć, co mogło się wydarzyć, gdyby nie udało się szybko ugasić ognia

**

Wszystkich świętych: Jak wygląda sytuacja na małopolskich drogach? [RELACJA NA ŻYWO]

**

Chwile grozy przeżyli mieszkańcy jednego z bloków spółdzielczych przy ul. Wojska Polskiego w Zatorze. Mówią o szczęściu w nieszczęściu, bo za sąsiadów mają dwie strażackie rodziny. Nie chcą nawet myśleć, co mogło by się wydarzyć, gdyby w porę nie udało się ugasić pożaru piecyka gazowego na ostatnim piętrze. Zasługa w tym 67-letniego Jerzego Korczyka i jego młodego, 11-letniego pomocnika Michała Rychlika.

Łazienka w ogniu

Pan Jerzy, kiedyś mieszkał w tej klatce przy Wojska Polskiego. Teraz przyjeżdża tutaj z Oświęcimia do syna. We wtorek w ubiegłym tygodniu, jak zwykle przyprowadził po południu wnuczkę z przedszkola.

– Ledwie wróciliśmy do domu, gdy usłyszałem ogromny huk dobiegający z korytarza – mówi Jerzy Korczyk. Potem usłyszał krzyki na korytarzu i płacz kobiety, która wybiegła z dzieckiem z mieszkania na czwartym piętrze. Szybko zorientował się, że gdzieś powyżej doszło do wybuchu gazu w piecyku łazienkowym i pożaru, który zaczął się rozprzestrzeniać.

Ludzie w panice wybiegali już z mieszkań, część zaczęła uciekać przed budynek. Gdy dotarł z drugiego piętra na czwarte, drzwi do mieszkania były otwarte. – Ściana, na której był zainstalowany piecyk, była cała w ogniu. Do tego z łazienki wydobywał się coraz większy dym – opowiada pan Jerzy. Mało co było widać.

Nie ukrywa, że wahał się, co zrobić. Pożar przecież w każdej chwili mógł objąć resztę mieszkania. W powietrzu wyczuwalny był też zapach palącego się plastiku. Okazało się, że zaczęły się topić koszyki z tworzywa sztucznego. Nigdy nie był w takiej sytuacji, chociaż słyszał różne historie. Jego syn jest zawodowym strażakiem w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej w Oświęcimiu. Postanowił jednak, że będzie działać. Problem w tym, że nie bardzo było czym gasić tak duży ogień.

11-letni bohater

Krzyknął, czy ktoś ma może w domu gaśnicę. I wtedy w sukurs przyszedł mu 11-letni Michał Rychlik, który zdążył wybiec na klatkę. Przyznaje, że bardzo się przestraszył, gdy usłyszał wybuch. Nie stracił jednak przytomności umysłu.

– Przypomniałem sobie, że mamy w domu gaśnicę –mówi chłopiec, którego tata Piotr jest także strażakiem we wspomnianej oświęcimskiej jednostce. – Tata kiedyś, pokazywał nam na działce do czego służy i jak należy się nią posługiwać – dodaje chłopiec.
Natychmiast wrócił do środka, wyciągnął z szafy dużą sześciokilogramową gaśnicę proszkową i zaniósł na półpiętro panu Jerzemu.
– Bez tego nie byłoby możliwości stłumienia ognia – zaznacza Jerzy Korczyk.

Z uznaniem o postawie ojca mówi jego syn. – Z pewnością było to ryzykowne, ale pokazał, że nie brakuje mu odwagi – mówi Grzegorz Korczyk.

Podobnie dumni także ze swojego syna są rodzice 11-latka Anna i Piotr Rychlikowie. – Nie przypuszczałem, że w takiej sytuacji potrafi tak dojrzale zareagować – podkreśla Piotr Rychlik, który tego dnia był akurat na służbie. Panią Annę całe to wydarzenie kosztowało wiele nerwów.

Gratulacje od dowódcy

Poczynania obu przypadkowych ratowników chwalili także zawodowcy. Przed blokiem, gdzie na zakończenie działań czekali ewakuowani mieszkańcy, dowódca akcji podziękował im za szybką reakcję i działania. Także właściciel mieszkania wyraził panu Jerzemu wdzięczność za to co zrobił. 67-latek nie czuje się bohaterem. Po prostu zareagował odruchowo.

– W takich sytuacjach czas na pewno odgrywa istotną rolę – podkreśla st. kpt. Zbigniew Jekiełek, rzecznik Komendy Powiatowej PSP w Oświęcimiu. – Nie zawsze trzeba samemu mierzyć się z zagrożeniem. Samo wezwanie służb jest czy ostrzeżenie innych osób o niebezpieczeństwie jest już bardzo ważne i stanowi pomoc dla nas strażaków i innych służb – dodaje oficer oświęcimskiej jednostki.

Wspominamy znanych Małopolan, którzy zmarli w tym roku. Przejdź dalej >>>

Znani Małopolanie których pożegnaliśmy w 2017 roku

Zobacz też: Jak pod Krakowem robi się znicze, czyli najważniejsza jest parafina

Źródło: dziennikpolski24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska