Zawody na Kalatówkach w lany poniedziałek stały się już tradycją Zakopanego. Od 25 lat zawody te ściągają tłumy w drugi dzień świąt Wielkiej Nocy. – Pamiętam, gdy zaczynaliśmy. Wtedy było może 20 startujących. Wiele osób mówiło, że to się nie uda, że to nie będzie kontynuowane, bo starych nart, sprzętu i ubrań w minionej epoki nie ma. Z czasem jednak okazało się, że stare narty zaczęły się znajdować gdzieś na strychach. Ludzie zaczęli je odnawiać, kupowali na targach, szukali. Teraz mamy już duże zawody, które co roku przyciągają ok. 100 zawodników. W rekordowym okresie mieliśmy aż 160 startujących – mówi Marta Łukaszczyk, która prowadzi hotel górski na Kalatówkach.
Zazwyczaj zawody odbywały się na stoku narciarskim w Suchych Żlebie przy hotelu, gdzie w zimie działa wyciąg orczykowy. Uczestnicy zjeżdżali po śniegu. W tym roku jednak śniegu na Kalatówkach nie ma już ani grama. Dlatego, po raz drugi w historii, zawody odbyły się na trawie. Zawodnicy mieli do pokonania slalom. Musieli nieść narty, a ponadto jajko na drewnianej łyżce. Jajko nie mogło im upaść. Druga konkurencja, to była próba jazdy na nartach po trawie.
Co prawda zliczamy był czas uczestników, ale wszyscy uczestnicy zawodów doskonale wiedzieli, że nie czas był najważniejszy. Ale dobra zabawa.
Warunkiem uczestnictwa w zawodach było posiadanie starego sprzętu, ale także strojów narciarskich z minionej epoki.
