Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbliżenia: Do gabinetu profesora Wsiołkowskiego wstęp ma tylko Felek

Magdalena Stokłosa
Prof. Wsiołkowski woli, by na zdjęciu towarzyszył mu Felek. Aby chociaż jeden był przystojny
Prof. Wsiołkowski woli, by na zdjęciu towarzyszył mu Felek. Aby chociaż jeden był przystojny Andrzej Banaś
30 lat temu ksiądz, który wcześniej nie znał prof. Wsiołkowskiego, powiedział: będziesz rektorem! Artysta malarz zaprosił nas do siebie. Zdradził, że nie jest romantykiem i pokazał kolekcję świnek.

To było kilka lat po studiach. Adam Wsiołkowski, wówczas żaden profesor, a asystent na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, czekał w gabinecie na ówczesnego dziekana wydziału malarstwa Jana Szancenbacha. Był z nim kolega - Krzysztof Kiwerski - z którym przyjechali na uczelnię kupionym na spółkę maluchem. Nagle wszedł postawny, dość wiekowy ksiądz, jak się potem okazało Jan Zwierz, proboszcz z Ropczyc. - A wy to kto?! - zapytał tubalnym głosem.

- My? Asystenci.
- Ty będziesz kiedyś rektorem - rzucił w stronę Wsiołkowskiego.

- Wtedy się z tego śmiałem. No, bo jak to. Ja między Matejką, Fałatem, Wyczółkowskim? - wspomina prof. Wsiołkowski.
Na wiele lat zapomniał o słowach księdza. Przypomniały mu się dopiero w 2008 roku, kiedy w wyborach na rektora ASP stanął naprzeciw jednego kontrkandydata. I wygrał. Później dowiedział się, że wielu wierzyło w dar jasnowidzenia ks. Zwierza. Do jego parafii zjeżdżały podobno tłumy z całej Polski - m.in. po lecznicze mieszanki ziół.

Żona ma zakaz wstępu
Gabinet prof. Wsiołkowskiego to jego królestwo. Na ścianie wisi brązowy medal z mistrzostw Polski juniorów w szermierce. Profesor przez osiem lat trenował tę dyscyplinę. W pomieszczeniu jest też biblioteka, biurko, stolik, przy którym profesor wypija poranną kawę popalając cygaretkę. Bardzo nie lubi pytania o to, czy pali. Lekarzom odpowiada wtedy, a pan pije?
- Bo nie widzę różnicy między osobą, która od czasu do czasu wypija lampkę wina, a osobą, która rano, do kawy, wypala jednego papierosa. I jeszcze jednego po południu w pracowni - mówi.

Pracownię profesor ma gdzie indziej. W domu jest tylko gabinet. Wstęp mają tam wyłącznie zaproszeni goście i Felek Trzeci - ukochany jamnik profesora, następca dwóch innych Felków, które są już w psim raju. Żona profesora (Ewa, również malarka) do gabinetu wchodzić nie może.

- Zawsze coś poprzestawia. Albo kurzu się czepia. A proszę spojrzeć, odkurzenie tego to jest robota na cały dzień - profesor pokazuje w stronę swojej kolekcji.

Świńskie zbiory
Rzeczywiście, ścieranie kurzu z ponad 320 świnek musi być czasochłonne. W sumie do końca nie wiadomo, jak to z tymi świnkami było. Profesor kupił kilka. W towarzystwie rozeszło się, że je kolekcjonuje. No i zaczęły napływać. A to ktoś przywiózł taką z wakacji, a to wypatrzył inną na jarmarku.

Jest świnka-radio, świnka-popielniczka. Są ręcznie malowane, jest świnka zrobiona z szyszki. Jest i ta szczególna - duża, różowa, z ceramiki. Stała w uczelnianym gabinecie rektora Wsiołkowskiego. Ku zdziwieniu gości. Pod biurkiem jest "cmentarz". Lądują tam świnki-duplikaty. Bynajmniej nie spoczywają tam na wieki. Raz na semestr profesor organizuje dla studentów konkurs malarski. Na plakatach pisze zawsze, że do wygrania są "świńskie nagrody".

- Biedni studenci pierwszego roku myślą, że jakiś zboczeniec - śmieje się były rektor. Za pięć miesięcy Adam Wsiołkowski teoretycznie może przejść na emeryturę. Jako profesor może jednak pracować do 70. roku życia. I taki ma plan.

Adam i Ewa
Poznali się 46 lat temu na ASP. Niby byli parą, ale zaliczyli kilka przerw. W końcu zdecydowali się na ślub (ceremonia odbyła się w Tyńcu). Uczestniczył w niej nawet pierworodny jamnikowej monarchii - Felek Pierwszy. Profesor przyznaje, że nieszczególnie angażuje się w prace domowe. - Wynoszę śmieci. A poza tym? Pomagam nie przeszkadzając - przyznaje z rozbrajającą szczerością. Mówi, że na przykład w dzień Wigilii zaszywa się w pracowni. Przyjmuje gości, którzy wpadają z imieninowymi życzeniami. A ci dziwią się, że nie trzepie właśnie dywanów albo nie zabija karpia.

Aby oddać profesorowi domową sprawiedliwość, trzeba wspomnieć o jego patencie na przyciemnienie szyby w meblościance. Zrobił to profesjonalnie - z pomocą ciemnej moskitiery z supermarketu. Sam zrobił też budę dla Felka. Do garnków się nie miesza.

- Żona świetnie gotuje, więc nigdy nie miałem potrzeby, by się angażować w kuchni - tłumaczy. Profesor zajmuje się za to na przykład wyborem samochodów. Właściwie zakupem, bo wybór od lat jest ten sam - biały fiat. Pierwszy akurat biały nie był. Maluch kupiony wspólnie z malarzem Krzysztofem Kiwerskim miał kolor beżowy. Wtedy nie było wyboru. Teraz profesor zawsze zamawia punto, które później dziedziczy żona. Bo auta wciąż mają oddzielne. - Mamy inne rytmy dnia. Nie moglibyśmy się dzielić - mówi.

Żona byłego rektora ma w domu pracownię. Każdy ma więc swoją przestrzeń. Podobnie jak miejsce na kanapie przed telewizorem. Po jednej stronie profesor, po drugiej małżonka, a Felek w środku. Prof. Wsiołkowski przyznaje, że nie jest romantykiem. - Idziemy czasami na kolację i wino - mówi. - A róże, czułe słowa? Zdarza się? Po tym pytaniu wstaje i podaje mi kartkę. "Prawdziwa miłość zawsze milczy: wyrazem prawdy są czyny, nie słowa" - William Szekspir.

Felkomania

Mówią, że natchnieniem dla artysty bywają piękne kobiety. Prof. Wsiołkowski woli jamnika szorstkowłosego. Od lat klan Felków jest uwieczniany na kolejnych obrazach. Pierwszy Felek pojawił się jeszcze przed ślubem. Imię odziedziczył po chomiku, a ten po kierowcy z ASP.

- Zawsze nam się podobało, że pan Felek był życzliwy, sympatyczny, wesoły. Krzątał się po tym podwórku, tyle miał werwy, wszędzie go było pełno. Więc nazwałem po nim chomika - mówi. Po śmierci Felka Pierwszego Wsiołkowscy przez rok nie mieli psa. Kiedyś żona zaproponowała profesorowi wycieczkę do lasu. Ten uznał, że bez psa to nie ma po co do lasu jechać.- Kup lepiej tego psa, bo inaczej (tu żona profesora wymownie postukała się w głowę). No i pojawił się Felek Drugi, a po nim ten obecny.

Każdy z Felków to nieodłączny kompan profesora. Ma specjalne miejsce w samochodzie na tylnym siedzeniu Jest wyłożone folią, a obok leży specjalny wałek, aby pupil nie ucierpiał w razie nagłego hamowania. Felek Pierwszy podczas wizyty w pracowni wymalował sobie pysk niebieską farbą olejną. Drugi bywał przy obronie prac dyplomowych studentów, wystąpił też w telewizji i radiu. Niestety, trema go zjadła i za nic nie chciał zaszczekać.

Każdy z Felków obchodzi urodziny - dostaje wtedy mięsny tort. Każdy jest też inspiracją dla swojego pana. Tradycją na Akademii jest to, że po odejściu ze stanowiska rektor na ścianie zawiesza autoportret. Wsiołkowski powiesił autoportret z Felkiem. Między Fałatem, Malczewskim i Matejką. Dwie inne wersje kolorystyczne tego obrazu wiszą w Muzeum Narodowym.
Na pytanie o to, kto rządzi w domu, profesor bez wahania odpowiada: Felek.

Kiedy ma zapozować do zdjęcia, także prosi, by towarzyszył mu pupil. - Chcę, żeby chociaż jeden na fotografii był przystojny - śmieje się.

Napisz do autorki:
[email protected]

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska