Marcin Rosadziński astrofotografią zajmuje się od kilku lat. Jego miłość do fotografowania górskiego nieba zaczęła się przypadkowo, od urodzinowego prezentu.
- Cała przygoda z gwiazdami rozpoczęła się jak dostałem w prezencie na okrągłe urodziny teleskop. Zacząłem obserwować niebo, uczyć się konstelacji, tego co widać. Stwierdziłem, że chciałbym robić coś więcej. Wpadłem na pomysł, żeby zacząć fotografować nocne niebo - opowiada o swoich początkach Marcin. - Astrofotografią zajmuje się od stosunkowo niedawna, bo we wrześniu miną 3 lata jak wykonałem pierwsze zdjęcia. To bardzo krótko jak na ten typ fotografii, bo jest ona bardziej wymagająca od zwykłej fotografii - zaznacza fotograf.
Od hobby do największych sukcesów
Hobby bardzo szybko zamieniło się w pasję. Pomimo bardzo krótkiego stażu Marcin odniósł już sukcesy, o których wielu pasjonatów fotografii nocnego nieba może tylko pomarzyć. Jest to wygrana w konkursach organizowanych przez NASA, a udało się tego dokonać już dwukrotnie.
- Dowiedziałem się o konkursie od jednego ze znajomych. Powiedział, żeby wysłać, bo jest rewelacyjne. Konkurs NASA, to marzenie dla wszystkich, którzy zajmują się astrofotografią. Wysyła się zdjęcie na maila, z opisem jak i gdzie zostało wykonane. Domyślam się, że dostają kilka tysięcy zdjęć dziennie, ale publikują tylko jedno zdjęcie na dzień. Nie publikują zdjęć tylko nadesłanych przez fotografów, ale mają też swoje zdjęcia. Prawdopodobieństwo uzyskania wyróżnienia jest niewielkie. To już jest spełnieniem marzeń - opowiada Marcin Rosadziński. - Ja dwukrotnie dostałem już nagrodę - wyróżnienie. Pierwszy raz 18 lipca
2023 roku. 29 maja dostałem wyróżnienie po raz drugi i teraz mogę dostać po raz trzeci. Będę jedynym Polakiem, który tego dokonał - dodaje.
Nominowane zdjęcie powstało w Jurgowie
Fotografia nocnego nieba jest dużym wyzwaniem i zależy od wielu czynników. Przejrzystość powietrza, zanieczyszczenie sztucznym światłem, ale też ruch Ziemi powodujący rozmycie obrazu przy długim czasie naświetlania. To wszystko udało się pokonać fotografowi spod Krakowa.
- W Polsce nie jest łatwo znaleźć miejsce, ze względu na duże zanieczyszczenie światłem. W aglomeracjach takie zdjęcia są niewykonalne. Szukamy miejsc gdzie to zanieczyszczenie światłem jest niewielkie i to jest najtrudniejsze. Znajomi z Podhala podpowiedzieli mu taką miejscówkę. Na Podhalu te warunki są stosunkowo dobre latem i wiosną, bo zimą zbyt dużo światła jest od stoków narciarskich - mówi Marcin.
Tym wyjątkowym miejscem stało się koryto potoku Białki nieopodal Jurgowa. Powstało tam zdjęcie, które autor nazywa astrofotografią krajobrazową. Rozświetlone niebo przez gwiazdy i drogę mleczną połączone z bajkowym widokiem górskiego potoku i świerkowego lasu.
- Trzeba było fotografować osobno niebo i osobno krajobraz na Ziemi. Musimy tak to robić, bo niebo trzeba długo naświetlać. Stosuję głowicę paralaktyczną, która koryguje ruch Ziemi. Dzięki temu uzyskuję ostrość gwiazd. Niebo to 10 zdjęć z czasem naświetlania 30s, przy ISO 1600 i przysłonie 2.8. Pierwszy plan, czyli to co widzimy na Ziemi to dwa zdjęcia z czasem naświetlania 180 s, przy ISO 1600 i f6.3 - opowiada o szczegółach technicznych wykonanego zdjęcia astrofotograf. - Później to wszystko trzeba poskładać. Używam do tego programów Pixinsights, Photoshop - dodaje.
Dawka adrenaliny spowodowana okolicznościami przyrody
Sama fotografia nocnego nieba budzi w sobie ogromny dreszczyk emocji, ale okoliczności przyrody, w których przyszło robić zdjęcie fotografowi spod Krakowa dały jeszcze więcej emocji.
- Jak jechałem na miejsce zdjęć, to obawiałem się, że może być nieoczekiwane spotkanie z misiem i to nie tym z Krupówek. Obawiałem się niedźwiadka, który co jakiś czas pokazuje się w tych terenach. Kilka tygodni wcześniej słyszałem o ataku niedźwiedzia na dwie osoby. Uciekając jedna osoba upadła i zmarła - opisuje swoje zaniepokojenie Marcin Rosadziński. -
Fotografując nocne niebo zazwyczaj jest cicho, ale nie tam. Rzeka i duży hałas przez to panujący sprawiły, że nic nie było słychać. Bałem się, że za chwilę spotkam twarzą w twarz niedźwiadka, bo nie usłyszałbym jakby do mnie podchodził - opowiada o swoich przeżyciach astrofotograf.
Ostatecznie nic nieoczekiwanego podczas robienia zdjęć się nie stało, a samo zdjęcie ma szansę na jedną z najbardziej prestiżowych nagród. - To dodaje dodatkowej energii i pewności siebie. Robię to hobbystycznie, a nie zawodowo. Dostaję jednak dużo zapytań o możliwość zakupu tych zdjęć, bo ktoś chce sobie wydrukować plakat, lub tapetę - mówi Marcin Rosadziński.
Więcej zdjęć nocnego nieba autorstwa Marcin Rosadziński można znaleźć na jego profilach w mediach społecznościowych:
Facebook, Instagram.
Kilkadziesiąt fiatów 126p wyruszyło z Polski do Włoch przez ...
