Owce, barany, osioł, kucyk, konie, krowy, króliki a nawet kury będą jak co roku pilnować żłóbka, w którym leżeć będzie plastikowa Boża Dziedzina. Jan Cieślik od 15 lat, a może i więcej, celebruje stary zwyczaj.
- Niegdyś takich żywych szopek na Sądecczyźnie było wiele. Potem ta tradycja zaczęła zanikać - mówi Jan Cieślik.
Sądeczanin sam postawił drewnianą szopę w zagajniku. Teraz na wprost niej jest wiata z miejscem na ognisko i ławeczki. Przed Bożym Narodzeniem dokładnie sprawdza zagrodę, wyściela sianem i przygotowuje dla zwierząt. Włącznie z jedzeniem dla nich.
- Początkowo sam się przebierałem za pastuszka i stałem przy żłóbku. Potem dołączyły do mnie dzieci i wnuki. Okazało się, że i dla nich to świetna zabawa - podkreśla pan Jan. - Tak jest do tej pory. Żadne nie odmówi przyjścia do szopki. Jedynym dniem, w którym całą rodziną celebrujemy Boże Narodzenie jest Wigilia.
Żywą Szopkę w Żeleźnikowej można odwiedzać od 25 grudnia do 3 stycznia między godz. 10 a 18. To nie jedyna świąteczna atrakcja w gospodarstwie Jana Cieślika. W święta dzieci będą mogły jeździć wozem ciągniętym przez konie, czy posmakować lokalnych specjałów. Nie wykluczone, że na miejscu uda się spotkać gwiazdę disco polo - Kordiana. Pod tym pseudonimem kryje się bowiem Wacław Cieślik, syn pana Jana.
DZIEJE SIĘ W NOWYM SĄCZU - SPRAWDŹ
FLESZ: Koniec sztucznych ogni na Sylwestra