Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zginął, bo znalazł się na linii ognia policji

Redakcja
Jodłówka Tuchowska. W czwartek pochowano Andrzeja Swoszowskiego
Jodłówka Tuchowska. W czwartek pochowano Andrzeja Swoszowskiego Łukasz Jaje
Serce matki pęka z bólu. Nocami wygląda syna przez okno. Może to wszystko to tylko jakiś koszmarny sen? Może Andrzej zaraz podjedzie przed dom? Ale za oknem pusto i cicho. Andrzej wróciłby, gdyby nie przypadkowa kula wystrzelona z policyjnej broni podczas blokady drogi w Tuchowie - piszą Łukasz Jaje i Andrzej Skórka.

Tej nocy, z 12 na 13 stycznia, Genowefa Swoszowska spała głęboko i spokojnie. Koszmar rozpoczął się zaraz po przebudzeniu. Odebrała telefon i... Usłyszała, że jej syna dosięgła przypadkowa policyjna kula. To była ostatnia spokojna noc wdowy z Jodłówki Tuchowskiej pod Tarnowem. - Nie śpię, nie jem, jestem chodzącym trupem. Nocami przesiaduję w kuchni i patrzę w okno. Ciągle wierzę, że gdzieś tam zobaczę Andrzeja wracającego do domu - mówi pani Genowefa.

Policjanci strzelili 11 razy. Trafili niewinnego

Ukochany syn
O Andrzeju ludzie we wsi mówią tylko dobrze. - To był luks chłopak. Pracowity, życzliwy, po kościele odwoził ludzi do domów nawet wtedy, gdy nie miał po drodze. Jego śmierć jest wielką stratą dla wszystkich - wspominają zaglądający do miejscowego sklepu.

Śmierć Andrzeja nie jest pierwszą tragedią w rodzinie Swoszowskich. Osiem lat temu zmarł mąż pani Genowefy. Dzień wcześniej odszedł małżonek jej siostry. - Naszych mężów pochowałyśmy jednego dnia - płacze kobieta. Andrzej miał wtedy 20 lat.

- Po śmierci męża zostałam bez grosza przy duszy. Andrzejek otoczył mnie niesamowitym wsparciem. Płacił za mnie KRUS, zaczął mnie obsypywać czekoladkami i innymi smakołykami. Powiedział żebym niczym się nie martwiła, bo on z Adamem nie pozwolą mi cierpieć - dodaje kobieta.
Między matką a synem wytworzyła się mocna więź. Rozumieli się bez słów.

- Często udawałam, że jest ze mną wszystko w porządku, a on i tak wiedział, że coś mi dolega. Martwił się o mnie strasznie. Nie pozwalał leżeć chorej w domu, zaraz zabierał mnie do lekarzy. Każda matka chciałaby mieć takiego syna. Jemu nie trzeba było mówić, co ma kupić, on sam doskonale wiedział czego brakuje w domu - mówi załamana matka.

Nieszczęśliwa miłość
W życiu Andrzeja nie brakowało trudnych momentów. Jeden z nich związany był z rozczarowaniem miłosnym. - Miał dziewczynę, z którą spotykał się przez sześć lat. Wszystko się rozpadło, gdy wyjechała do pracy do Austrii. Poznała tam kogoś i już nie wróciła. Andrzej strasznie to przeżywał, przez pewien okres był kompletnie załamany - opowiada Genowefa Swoszowska.

Wyglądało jednak na to, że sercowe problemy Andrzej ma już za sobą. Niedawno w jego życiu pojawiła się nowa sympatia. - Spotykali się od dwóch, trzech tygodni. Nie zdążyliśmy jej nawet dobrze poznać. Andrzej mówił, że jest porządną i ułożoną dziewczyną - dodaje Adam, brat zmarłego.

Wracał do domu
Wszystkie plany runęły, gdy Andrzeja dosięgnęła przypadkowa policyjna kula. Rodzina próbowała odtworzyć przebieg wydarzeń. Z ustaleń Adama Swoszowskiego wynika, że brat w środę wieczorem odwiedził stację paliw, na której kiedyś pracował. - Andrzej z wykształcenia był mechanikiem. Pracę znalazł jednak na stacji. Znali go wszyscy ludzie w okolicy. Był bardzo lubiany - opowiada pani Genowefa.
Po wizycie na stacji, Andrzej zajrzał na moment do okolicznego baru. Gdy odjeżdżał, zobaczył jeszcze kolegę, więc postanowił go podwieźć. - Rozmawiałem z tym chłopakiem. Mówił, że nie czuł od brata alkoholu. Pewnie prowadził samochód - dodaje Adam.

Na radiowóz natknął się Andrzej Swoszowski niedaleko. W tej samej wiosce. Kontrola była rutynowa. Jak twierdzi policja, tej nocy było ich w okolicy więcej. Chodziło o wykrycie złodziejskiej grupy okradającej samochody na południu powiatu. Policjanci uznali, że kierowca mógł coś wypić. Jednakże nie mieli z sobą urządzenia, by to sprawdzić. - W mniejszych komendach takich urządzeń jest niewiele i praktyką jest przywiezienie takiej osoby do komisariatu - wyjaśnia insp. Dariusz Nowak, rzecznik prasowy małopolskiej policji.

Dlaczego nie wpuścili?
Kolega wrócił do domu na piechotę, patrol zabrał Andrzeja radiowozem do Tuchowa. Tam zbadano kierowcę. Pierwszy wynik to 0,3 miligrama, drugi - 0,28. Po formalnościach policjanci mieli odwieźć mężczyznę z powrotem do Lubaszowej. Miał się tam też pojawić znajomy Andrzeja, żeby odwieźć go do domu i odstawić samochód.

Ale.... Do policjantów przychodzi polecenie zorganizowania w Tuchowie blokady. Mają zatrzymać uciekającą od Ciężkowic skodę. Policjanci twierdzą, że zostawili 28-latka z Jodłowki przed komisariatem, sugerując by zaczekał aż powrócą z blokady. - Dlaczego nie wpuścili go do środka? Dlaczego miał na nich czekać przed budynkiem? - pytania kołaczą się w głowie Adama Swoszowskiego.

11 strzałów
Uciekający skodą mieszkaniec Przemyśla dostrzegł blokadę na wlotowej drodze do Tuchowa. Ale umknął. Jakimś cudem ominął dwa radiowozy. Policjanci nie mieli kolczatki... Uciekinier - według relacji Komendy Wojewódzkiej w Krakowie - omal nie potrącił jednego z policjantów. Wtedy huknęły strzały. Kanonada. Jedenaście razy.

Czy okoliczności uzasadniały pociągnięcie za spust? Na to pytanie odpowiedzieć mają prokuratorzy z Wydziału Śledczego Prokuratury Okręgowej w Tarnowie. Od tygodnia prowadzą postępowanie w sprawie ewentualnego przekroczenia uprawnień przez policjantów i nieumyślne doprowadzenie do śmierci Andrzeja.

Lekarze nie dali rady
Jedna z wystrzelonych ze służbowej broni kul trafiła Andrzeja Swoszowskiego w głowę. - Prawdopodobnie było to trafienie bezpośrednie - mówi "Gazecie Krakowskiej" osoba, która na co dzień ma do czynienia z bronią palną. - Kula lecąca rykoszetem, nie dość że odkształcona, to wiruje wokół kilku osi. W przypadku trafienia w głowę spowodowałaby olbrzymie spustoszenie i śmierć. A ranny jednak żył jeszcze prawie dwie doby.

Tej opinii śledczy jednak na razie nie potwierdzają. Dopiero w trakcie sekcji zwłok z głowy Andrzeja wyciągnięto pocisk. Tuż po przewiezieniu rannego do szpitala lekarzom się to nie udało. - Ze względu na jego krytyczny stan i umiejscowienie kuli - brzmi oficjalny komunikat.
W tej chwili nie wiadomo nawet, z broni którego z policjantów została wystrzelona. - By to ustalić, zlecone zostały badania balistyczne - mówi Bożena Owsiak, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Tarnowie. Ogień otworzyło dwóch. Na ich temat policja i prokuratura milczą. Wiadomo jedynie, że jeden to funkcjonariusz z Tuchowa, drugi - z ogniwa patrolowo-interwencyjnego z Tarnowa. Obaj legitymują się 5-letnim stażem pracy.

Jakim cudem Andrzej Swoszowski znalazł się na linii ognia? Policjanci twierdzą, że widocznie przyszedł na miejsce blokady z ciekawości. Znajomi zmarłego powątpiewają. Podejrzewają, że być może policjanci kazali mu czekać w pobliżu. Prokuratura nie ujawnia, czy są świadkowie, którzy pomogliby rozwiać wątpliwości. Co widział uciekający skodą? Też nie wiadomo. - Odmówił jakichkolwiek zeznań - mówi prok. Owsiak.

Matka 28-latka nie chce nawet patrzeć na policyjne mundury. Zdesperowana kobieta funkcjonuje tylko dzięki środkom uspokajającym. - Cały czas ktoś przy niej czuwa. Nie wiem, jak to będzie po pogrzebie - mówi siostra pani Genowefy.

Rodzina zapowiada, że zrobi wszystko, aby sprawy nie zamieciono pod dywan. - Na komendzie zapada cisza, gdy pada nazwisko Swoszowski. Od policjantów uzyskuję na moje pytania tylko okrężne odpowiedzi. Kilka dni temu byłem na komendzie, spytałem o ubrania brata. Powiedziano mi, że są zabezpieczone dla prokuratury. Przy wyjściu zauważyłem leżącą na podłodze ubłoconą kurtkę. Policjanci potwierdzili, że to Andrzeja. Spodnie gdzieś suszyli. Czy tak wygląda śledztwo? - pyta Adam Swoszowski.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Nastolatek oblał się benzyną i podpalił!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska