- Są dwa żłobki, prywatny i miejski, ale w samym Oświęcimiu - podkreśla Agnieszka Wąsik, mama dwójki dzieci z Zaborza. - Nie wszyscy mają dziadków, którzy mogliby się maluchami zająć. Na nianie też nie każdego stać, a iść do pracy i oddawać swoją pensję opiekunce, to mija się z celem - mówi rozżalona.
Chciałaby, aby jej młodszy synek Andrzej, chodził do żłobka, ale nigdzie nie znalazła dla niego miejsca.
- Dotąd nie było takiego tematu - odpowiada wójt Albert Bartosz. Przekonuje, że gmina nie ma możliwości finansowych ani też lokalowych. A problem dla rodziców spod Oświęcimia jest spory.
- Od dobrych 10 lat nie przyjmujemy dzieci z terenu gminy Oświęcim - mówi Agata Lorek, dyrektor Dziennego Domu Pomocy w Oświęcimiu. - Mamy pod opieką 58 dzieci tylko z terenu miasta, bo jesteśmy miejską placówką - dodaje.
Tajemnicą poliszynela jest, że wielu specjalnie melduje się w Oświęcimiu, byle tylko zapisać dziecko do żłobka. Oprócz dobrej opieki, rodziców przyciągają niskie opłaty, które kształtują się od 80 zł do 350 zł. Rodzice o bardzo niskich dochodach nie płacą wcale. Do tego jeszcze dochodzi opłata za wyżywienie, aktualnie 4,5 zł dziennie.
Rodzice szturmują również prywatny żłobek „Przystanek Jungla” na os. Błonie. - Mamy pełne obłożenie, mimo że w tej chwili są 53 miejsca, a zaczynaliśmy od 10 - mówi Elżbieta Baron, współwłaścicielka funkcjonującego od pięciu lat żłobka. Przyznaje, że więcej miejsc nie będzie z przyczyn lokalowych i finansowych. Opłaty można byłoby wyśrubować, ale jak twierdzi, na dzieciach się nie zarabia.
Przy zapisie trzeba zapłacić jednorazowo tzw. wpisowe w wysokości 300 zł i co miesiąc koszt pobytu - w przypadku dziecka z Oświęcimia 520 zł, dla pozostałych maluchów 620 zł. Skąd różnica? - Miasto dopłaca do „swojego” dziecka, a gmina nie.
Na tym samym poziomie dofinansowywani są najmłodsi oświęcimianie przebywający w grupie żłobkowej w Niepublicznym Przedszkolu Ekologicznym „Bajkowy Dworek” przy ul. Prusa. Oddział ruszył we wrześniu ubiegłego roku.
- Było dużo głosów wśród rodziców naszych przedszkolaków, że dobrze byłoby stworzyć żłobek, więc spełniliśmy te oczekiwania - mówi dyrektor przedszkola Ludmiła Mitek-Parcer. Oddział ma 12 miejsc i jest czynny od godz. 6 do 17.30. Czesne wynosi w zależności od ilości godzin od 350 zł do 450 zł, plus 9 zł za całodzienne wyżywienie.
Jak pokazuje gmina Wieprz, samorząd może spełnić oczekiwania rodziców najmłodszych dzieci. Przed pięcioma laty powstał gminny żłobek we Frydrychowicach.
- Był ogłoszony nabór na otwarcie żłobka z funduszy europejskich, więc skorzystaliśmy - mówi Małgorzata Miarka, skarbnik gminy Wieprz. Jego utrzymanie kosztuje gminę 717 tys. zł rocznie.
Gmina Oświęcim twierdzi, że takich pieniędzy nie ma.
- Wydatki „edukacyjne” to już majątek, bo prawie połowa całego budżetu, 25 mln zł - wylicza Albert Bartosz. Zapewnia, że razem z urzędnikami służy radą i pomocą w załatwianiu wszelkich formalności związanych z otwarciem żłobka.
- Nie będziemy czekać z założonymi rękami. Chcemy otworzyć Klub Malucha i z tym pomysłem pójdziemy do wójta. Zobaczymy, co nam zaproponuje - mówi Agnieszka Wąsik. a ą
Dotacja na żłobek
Lekarstwem na zbyt małą liczbę żłobków mogą być dotacje z Regionalnego Programu Operacyjnego na tworzenie nowych miejsc opieki nad dziećmi do lat 3. Na chętnych, którzy chcą założyć żłobek w Małopolsce, czeka ponad 35 mln zł.
O dotacje unijne w ramach konkursu na „Wsparcie na rzecz łączenia życia zawodowego z prywatnym”, będą mogli ubiegać się przedsiębiorcy i pracodawcy, jednostki samorządu terytorialnego, związki i stowarzyszenia oraz organizacje pozarządowe. Środki będzie można przeznaczyć na tworzenie nowych żłobków i klubów dziecięcych, na rozbudowę istniejących już placówek oraz dostosowanie ich do potrzeb dzieci niepełnosprawnych. Pieniądze będzie można spożytkować na zakup i montaż nowego wyposażenia np. placów zabaw czy pomocy naukowych. Z tych środków prowadzący placówki będą także mogli sfinansować koszty bieżącej opieki nad dziećmi, a więc m.in. wynagrodzenie dla personelu.
Wnioski można składać od 31 marca do 19 kwietnia.