https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zmarła sądeczanka, która przeszła piekło

Archiwum
W wieku 98 lat zmarła Józefa Kaliszówna-Marczykowa. Sądeczanka przeżyła niemiecki obóz koncentracyjny w Ravensbrück.

Rodzina, bliscy i znajomi pożegnali w środę na cmentarzu parafialnym w dzielnicy Dąbrówka Józefę Kaliszównę- Marczykową. Urodziła się 3 lutego 1918 r. w Nowym Sączu. Zmarła w poniedziałek, 4 kwietnia, w wieku 98 lat. Do samego końca cieszyła się dobrym zdrowiem.

Sądeczanka 24 kwietnia 1940 r. została aresztowana przez gestapo. Pretekstem był list, który napisała do swojego brata Władysława, kaprala Wojska Polskiego. Przebywającemu od września 1939 r. na Węgrzech bratu opisała sytuację panującą w Polsce i ostrzegła, żeby nie wracał do kraju.

Początkowo więziona była w Nowym Sączu, skąd została przewieziona do Tarnowa. Do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Ravensbrück trafiła 12 września 1940 r.

„Zgrzyt zamykanej bramy, mur okalający to dziwne miejsce, dwa rzędy bloków, kobiety w pasiakach o twarzach zastygłych w otępieniu i ryk syreny rozdzierający złowrogą ciszę, witały na wstępie nowe ofiary” - tak sądeczanka opisywała wspomnienie pierwszych chwil w obozie.

Więźniarce nadano numer obozowy 4585. W niewoli spędziła 1828 dni. Pracowała przy budowie bloków, dróg, w szwalniach. W czerwcu 1943 r. poddano ją eksperymentom pseudomedycznym. Była bita, poniżana, głodzona. Przeżyła piekło na ziemi.

Krótko przed końcem II wojny światowej o los więźniarek z Ravensbrück upomniał się Szwedzki Czerwony Krzyż. Uratował 7,5 tys. kobiet.

Pani Józefa 25 kwietnia 1945 r. wyjechała do Szwecji. Do Nowego Sącza wróciła 20 października 1945 r.

Po wojnie sądeczanka pracowała w biurze PKP jako referent-rachmistrz. Doczekała się trójki dzieci: dwóch synów i córki, dziewięciu wnuków i dziewięciu prawnucząt.

- Mamie trudno było mówić o tym, co ją spotkało. Bardzo to przeżywała i wspomnienia raczej dusiła w sobie - przyznaje Anna Ruchała. - Pod koniec życia wojenne historie zaczęły jednak powracać. Mimo strasznych przeżyć, była ciepłą, pozytywną i radosną osobą. Bardzo dbała o dom i rodzinę.

Śp. Józefa Kaliszówna- Marczykowa zostawiła po sobie ponad sto wierszy, które tworzyła w pamięci w obozie. Do zeszytu wpisała je dopiero będąc w Szwecji. Kopię jej twórczości, ze zgodą na wykorzystanie, posiada Hufiec ZHP w Nowym Sączu.

- Chcemy wydać te wiersze, żeby pamięć po pani Józefie nie zaginęła - podkreśla Stanisław Gniady, komendant sądeckiego hufca.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska