Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znani krakowianie: matura z matematyki? Wstydziliśmy się ściągać

Edyta Tkacz
ANDRZEJ BANAŚ
- Uczyłem się w klasie matematycznej, choć byłem tam jednym z najsłabszych uczniów - śmieje się Krzysztof Globisz, aktor. - Maturę z matematyki zdałem i to chyba nawet na czwórkę, czyli nie tak źle, bo pisałem rozszerzoną wersję.

W którym roku zdawał maturę? To jest... niegrzeczne pytanie. W 1976 r. i to w VII LO w Katowicach.
- Teraz często śni mi się matura jako traumatyczne przeżycie - przyznaje Globisz. - I dlatego zawsze współczuję młodzieży, która musi ją zdawać - opowiada.

Przypomina sobie, że ściąganie było na maturach dość modne, chociaż profesorowie byli bardzo ostrzy w czasie nauki, ale podczas egzaminu dojrzałości stawali się bardziej liberalni. - Nigdy jednak nie ściągaliśmy od kolegów. To były raczej pomoce naukowe, schowane w kieszeniach. A poza tym wstydziliśmy się ściągać - wspomina.

Podobne wrażenia ma aktorka, Anna Dymna i mówi, że matura z matematyki była fantastyczna.
- Ja też byłam w klasie matematycznej w VII LO w Krakowie. Moim opiekunem był właśnie matematyk. To był cudowny facet, który sprawił, że pokochałam ten przedmiot i do tej pory go kocham - zapewnia Dymna.

Jest przekonana, że to strasznie ważny egzamin, bo matematyka uczy logicznego myślenia.
- Choć jestem aktorką i do niczego mi się nie przydała, no poza tym, że jak robię na drutach, to sobie obliczam oczka, czyli równanie z jedną niewiadomą - uśmiecha się. Maturę zdawała w 1968 r., pamięta, że były trzy zadania, z algebry, trygonometri i geometrii.

- Denerwowałam się, ale podobała mi się atmosfera . Nauczyciele chodzili między ławkami. Pytali, jak ci idzie, mówili nie denerwuj się, zastanów się spokojnie. Byli życzliwi, ale ściągać nigdy nie było wolno. To byłby wielki wstyd - opowiada Dymna.

Ściąganie na maturze pamięta też prof. Ryszard Tadeusiewicz, były rektor krakowskiej AGH.
- Gdy zdawałem egzamin maturalny, nie było komputerów ani kalkulatorów, więc mieliśmy tablice logarytmiczne. Taka tabela kusiła wręcz, żeby coś tam do niej dopisać, jakąś ściągę. Każdy przynosił na egzamin swoje tablice. Jednak dyrekcja wpadła na szatański pomysł, zebrała tablice i rozdawała je losowo. Każdy został bez ściągawek. Dla paru osób to był dramat - mówi. Maturę zdawał w 1965 r. w liceum w Myślenicach.
- Podczas egzaminu nasz matematyk chodził pomiędzy stolikami, zaglądał w arkusze i nic nie mówił. Czasem tylko zatrzymywał się i znacząco chrząkał. To znaczyło, że coś jest nie tak. Przy moim arkuszu jakoś nie chrząkał - wspomina z uśmiechem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska