Po klęsce Francji i ewakuacji sił brytyjskich z kontynentu premier Winston Churchill nie zamierzał bezczynnie czekać na kolejne ruchy Niemców. Jeszcze w czerwcu 1940 r. zażądał stworzenia oddziałów dywersyjnych, które dokonywałyby szybkich rajdów na wybrzeże europejskie w okupowanych krajach. „Należy przygotować operacje specjalne wyszkolonych jednostek uderzeniowych, które mogą zaprowadzić rządy terroru przede wszystkim w ramach działań podjazdowych” – napisał Churchill. Oddziały te miały utrzymywać Niemców w stałym niepokoju i „pozostawić za sobą ślad niemieckich trupów”.
Zgodnie z życzeniem premiera rozpoczęto tworzenie takich jednostek: stosunkowo niewielkich, złożonych ze świetnie wyszkolonych żołnierzy, zdolnych do wykonywania desantu z morza i prowadzenia działań dywersyjnych na terytorium wroga. Oddziały te nazwano Commando, od ruchliwych grup partyzanckich podczas II wojny burskiej, określanych tam jako „kommandos”.
Komandosi byli ochotnikami, odznaczali się odwagą i wysoką motywacją. Przechodzili ostre szkolenie kondycyjne i z posługiwania się rozmaitą bronią, materiałami wybuchowymi, walki wręcz, wspinaczki i przetrwania w terenie. Ich znakiem rozpoznawczym stał się zielony beret. W marcu 1941 r. jednostki Commando przeprowadziły pierwszy większy rajd na zajęte przez Niemców norweskie wyspy Lofoty. Akcja odniosła sukces, a nowa formacja zdobyła własne miejsce wśród jednostek armii brytyjskiej. Rok później dołączyli do niej Polacy.
Morderczy trening
28 sierpnia 1942 r. gen. Władysław Sikorski wydał rozkaz o sformowaniu 1. Samodzielnej Kompanii Commando. Był to efekt propozycji złożonej przez Szefa Operacji Połączonych lorda Louisa Mountbattena. Jak podaje Dariusz Kaliński w swojej najnowszej książce „Awanturnicy i bohaterowie. Wojennym szlakiem polskiej >>kompanii braci<< - 1. Samodzielnej Kompanii Commando”, na dowódcę jednostki wyznaczony został kpt. Władysław Smrokowski. Urodzony w Krakowie oficer miał za sobą piękną bojową kartę. Odznaczył się podczas kampanii wrześniowej i walk we Francji, za co otrzymał Krzyż Virtuti Militari i francuski Croix de Guerre.
Dowódcą 1. plutonu został ppor. Andrzej Czyński z Krakowa, przed wojną koszykarz Wisły Kraków, we wrześniu 1939 r. służący w krakowskim 20. Pułku Piechoty. Natomiast 2. plutonem dowodził inny krakowianin – ppor. Maciej Zajączkowski, pasjonat gór, taternik i instruktor wspinaczki. Dodajmy do nich jeszcze kpr. pchor. Adama Bachledę pochodzącego ze znanej na Podhalu rodziny i będziemy mieli znaczącą reprezentację Małopolski w nowej jednostce - a to i tak tylko wśród szarż.
Po sformowaniu Kompania została przeniesiona do Fairbourne w Walii, gdzie włączono ją do 10 Międzyalianckiego Commando. Tworzyło je osiem pododdziałów złożonych m.in. z Francuzów, Belgów, Holendrów i Norwegów. Po miesięcznym wstępnym szkoleniu Polaków skierowano do ośrodka ćwiczebnego pod nazwą Commando Depot w Achnacarry w Szkocji. Tam poddano ich morderczemu treningowi. Ćwiczenia rozpoczynały się o godz. 6.30 i trwały przez 10 godzin sześć dni w tygodniu.
Szkolenie obejmowało m.in. pokonywanie przeszkód wodnych i terenowych, strzelanie, marsze i marszobiegi, taktykę walki w terenie leśnym i zurbanizowanym, użycie materiałów wybuchowych oraz znajomość broni i sprzętu nieprzyjaciela. Ćwiczenia rzeczywiście były ciężkie i wyczerpujące. „Później ci, którzy przeszli przez Achnacarry czuli, że są w stanie dokonać wszystkiego” – opisuje Dariusz Kaliński. Potem doszły jeszcze zajęcia z desantowania z rozmaitych jednostek pływających oraz kursy specjalistyczne: obsługi moździerzy, łączności, saperski, sabotażu.
Pierwsza krew
W sierpniu 1943 r. kpt. Smrokowski został wezwany do Londynu. Tam w Dowództwie Operacji Połączonych lord Mountbatten poinformował go, że Kompanii niebawem wejdzie do akcji. 15 września oddział wypłynął z Wielkiej Brytanii do Afryki Północnej. Miejscem docelowym był obóz leżący 10 km od Algieru. Tam Polacy aklimatyzowali się, ale też wykorzystywali miejscowe góry do wspinaczki i przeprowadzania patroli. Okres oczekiwania na skierowanie do walki jednak przedłużał się, a to skutkowało frustracją i rozprzężeniem dyscypliny. „Pojawiło się pijaństwo i związane z nimi burdy, wywoływane przez żołnierzy. Oficerowie mieli poważne trudności z okiełznaniem temperamentu swoich podwładnych” – czytamy w „Awanturnikach i bohaterach”.
Rozkaz wyjazdu do Włoch pojawił się wreszcie 16 listopada 1943 r. Dwa tygodnie później, 2 grudnia, Polacy zeszli z pokładu transportowca we włoskim Tarencie. „1. Samodzielna Kompania Commando była pierwszym zwartym oddziałem Wojska Polskiego, który od upadku Francji postawił stopy na kontynencie europejskim” – pisze Kaliński. Walka była coraz bliżej.
Polaków skierowano do miasteczka Capracotta w górskim obszarze nad rzeką Sangro. 13 grudnia Kompania przeprowadziła swój pierwszy bojowy patrol. Kpt. Smrokowski osobiście poprowadził 10 ludzi na rozpoznanie rzeki. Wszyscy wrócili szczęśliwie. 15 grudnia doszło do pierwszego starcia z Niemcami. Zginął w nim pierwszy żołnierz Kompanii – ochotnik z Ameryki st. strz. Franciszek Rogucki.
Tydzień później komandosi przeszli swój prawdziwy chrzest ogniowy. Zajęli pozycje w okolicy wioski Pescopennataro. Była to najdalej wysunięta pozycja brytyjska, służąca jako punkt
obserwacyjny artylerii. W nocy z 21 na 22 grudnia Niemcy przypuścili natarcie na wieś. Zaciekły atak około 200 niemieckich strzelców alpejskich odparło kilkudziesięciu polskich komandosów. Tylko trzech z nich odniosło rany. Niemcy stracili trzech zabitych i ok. 20 rannych. Kompania zdała bojowy egzamin i otrzymała gratulacje od brytyjskiego dowództwa.
Pod Monte Cassino
Na początku stycznia 1945 r. Polaków przeniesiono nad rzekę Garigliano na północ od Neapolu, gdzie alianci szykowali natarcie. Kompania otrzymała rozkaz wzięcia w nim udziału, a następnie przeniknięcia na tyły nieprzyjaciela i przeprowadzenia działań dywersyjnych. W ataku, który rozpoczął się 17 stycznia, komandosi zdobyli stoki Monti Auruncii, a następnie wysłali patrole na niemieckie tyły. Udało im się zniszczyć stanowisko ciężkiego moździerza i połączenia kablowe. Niestety, w walkach tych - prowadzonych nieraz z dużą zaciekłością - zginęło czterech ludzi (w tym zastępca dowódcy rtm. Stanisław Wołoszowski). Dwudziestu komandosów zostało rannych.
23 stycznia 1944 r. Kompania została wycofana do odwodu, a następnie skierowana na odpoczynek nad Zatokę Neapolitańską. Tam w kwietniu komandosi dowiedzieli się, że wyłączono ich ze składu 10. Commando i przydzielono do II Korpusu Polskiego. Wywołało to u żołnierzy kpt. Smrokowskiego obawę przed utratą dotychczasowej samodzielności. Tymczasem II Korpus szykował się do wejścia do bitwy o Monte Cassino i zbierał wszystkie oddziały, jakie nadawały się do użycia w walce. Kompanię podporządkowano 5. Kresowej Dywizji Piechoty. Otrzymała rozkaz zdobycia wzgórz Castellone i San Angelo. Przed atakiem Kompanii przydzielono szwadron szturmowy z 15. Pułku Ułanów Poznańskich, a całość dowodzona przez Smrokowskiego otrzymała nazwę Zgrupowanie Commando.
Komandosi i ułani uderzyli 17 maja na wzgórze Castellone. Walki były bardzo ciężkie. Zamaskowani Niemcy zadawali atakującym duże straty ogniem broni maszynowej i artylerii. Natarcie nie powiodło się i Zgrupowanie zostało wycofane. Kolejny atak przypuściło na wzgórze na San Angelo, którego część – znów w ciężkich walkach – udało mu się opanować. Gdy Niemcy wycofali się z pozycji, komandosi i ułani zajęli wzniesienie. W walkach Kompania straciła dwóch zabitych i 34 rannych.
Latem 1944 r. rozkazem gen. Andersa do jednostki przydzielono 111. Kompanię Ochrony Mostów. Pod tą nazwą kryła się złożona z włoskich ochotników grupa dywersyjna, dowodzona przez kadrę 3. Dywizji Strzelców Karpackich. Włosi nosili polskie mundury i niebieskie berety. Razem z 1. Kompanią utworzyła Zgrupowanie Commando. W takim składzie jednostka Smrokowskiego wzięła udział w kampanii adriatyckiej II Korpusu.
Piechota zmotoryzowana…
Od początku lipca komandosi i ich włoscy towarzysze broni prowadzili działania w rejonie miasta Campobasso na północny wschód od Neapolu. Działali w roli piechoty atakując pozycje niemieckie, zajmując wzgórza i osady, dokonując rozpoznania. Wspierali 1. Pułk Ułanów Krechowieckich i uczestniczyli w bitwie o Ankonę. Po wybuchu powstania warszawskiego rozpatrywano pomysł zrzucenia kompanii do kraju, ale zrezygnowano z niego, jako że niewielu żołnierzy miało przeszkolenie spadochronowe. Za to 15 sierpnia 1944 r. Kompania została przekształcona w batalion, któremu w listopadzie nadano nazwę 2. Batalionu Komandosów Zmotoryzowanych. Jak podkreśla Dariusz Kaliński, jednostka straciła w ten sposób swój elitarny charakter stając się zwykłą – choć lepiej wyszkoloną – piechotą zmotoryzowaną.
W składzie 2. Brygady Pancernej Batalion wziął udział w walkach o Bolonię. Po zakończeniu wojny przewieziono go do Wielkiej Brytanii i w 1947 r. rozwiązano. „Ostatni komandosi Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, którym nie dane było wrócić pod bronią do wolnej Polski, jak to sobie wymarzyli, rozjechali się po świecie” – tak Dariusz Kaliński kończy swoją opowieść o epopei 1. Kompanii Commando.
12 grudnia 1915
Dokonano oblotu pierwszego całkowicie metalowego samolotu - Junkers J1. Zbudowano go w zakładach Junkersa w Dessau, zajmujących się produkcją pieców gazowych. 12 grudnia 1915 r. po raz pierwszy maszyna wzbiła się w powietrze. Samolot był nowatorski, ale ze względu na ciężar miał małą prędkość wznoszenia. Z tego powodu władze wojskowe nie wyraziły nim zainteresowania. Maszyna trafiła w 1926 r. do muzeum w Monachium, gdzie w 1944 r. została zniszczona podczas nalotu.

14 grudnia 1939
Po napaści na Finlandię ZSRR został wykluczony z Ligi Narodów. 2 grudnia rząd fiński odwołał się do Rady Ligi Narodów. Wobec jawnej agresji Rada jednomyślnie usunęła ZSRR z grona członków organizacji.
16 grudnia 1948
Ukazał się pierwszy numer „Trybuny Ludu”. Dziennik powstał z połączenia organu PPR „Głosu Ludu” i organu PPS - „Robotnika”. Pierwszy numer ukazał się w czasie kongresu zjednoczeniowego PPS i PPR, w wyniku którego powstała Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. „Trybuna” stała się organem nowej partii. Przez lata była tubą propagandową władzy. Wydawano ją w dużym nakładzie. Ostatni numer ukazał się podczas ostatniego zjazdu PZPR 28 stycznia 1990 r.

18 grudnia 1969
Odbyła się premiera filmu sensacyjnego „W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości” w reż. Petera R. Hunta. Był to szósty film o przygodach agenta brytyjskiego wywiadu Jamesa Bonda. W roli głównej wystąpił George Lazenby.
