W ubiegłym tygodniu złodzieje wymontowali silnik spalinowy Merkury z łodzi motorowej sądeckiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Łódź była zacumowana w przystani w Gródku nad Dunajcem.
- Ta kradzież musiała zostać zaplanowana. Nie mam co do tego wątpliwości - dzieli się swoimi podejrzeniami prezes sądeckiego WOPR-u Dariusz Gerhardt.
Jego zdaniem do wymontowania silnika potrzebny był specjalistyczny sprzęt. Trzeba było go wyciąć. - Gdyby ktoś to zrobił zwykłą piłką, to trwałoby to wiele godzin. Do tego był konieczny np. akumulatorowy fleks (piła - przyp. red.) - dodaje Gerhardt.
Nie wierzy w to, że ktoś taki sprzęt wozi w samochodzie przez przypadek i że w tym wypadku „okazja uczyniła złodzieja”.
- Zostaliśmy pozbawieni naszej najbardziej mobilnej, bo najmniejszej, łodzi ratunkowej. Można ją było z łatwością zapakować na przyczepkę i transportować tam, gdzie była taka potrzeba - ubolewa prezes.
Łódź była wiele razy przewożona nad rzeki, służyła ratownikom między innymi do ewakuacji w czasie powodzi.
Woprowcy apelują do wszystkich, którzy wiedzą cokolwiek na temat tej kradzieży, o informację. Mają nadzieję, że nagłośnienie sprawy utrudni złodziejom sprzedaż silnika.
- Jeżeli ktoś wie cokolwiek na ten temat, prosimy o kontakt z policją lub z naszą jednostką - apelują.
Na stronie internetowej WOPR opublikowano numery seryjne silnika: F25ML NR. 0R505395.
Łódź ratownicza bez silnika musiała zostać odholowana do hangaru w Nowym Sączu.