Czytaj też:Tych ludzi zima co roku odcina od świata
- Gminne Centrum Zarządzania Kryzysowego w Starym Sączu na bieżąco monitoruje sytuację - zapewnia Ryszard Wąsowicz, kierownik Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Nowym Sączu. - Zator wygląda bardzo groźnie, ale na razie nie stanowi żadnego zagrożenia dla mostu kolejowego. Nawet jeśli rzeka wyleje, nie ucierpią mieszkańcy, bo w pobliżu nie ma żadnych domów.
Popradu wpływa powoli do Dunajca, bo ten jest w dużej mierze skuty lodem. Wąsowicz liczy, że jeżeli nie dojdzie do dalszego piętrzenia się kry, to lód powoli stopnieje i spłynie. Na razie nie ma również zagrożenia dla posesji w górze rzeki. Poziom wody wynosi 132 cm. Do stanu ostrzegawczego brakuje 1,7 metra.
Półkilometrowy zator utworzył się w piątek na Popradzie na granicy Nowego i Starego Sącza, na wysokości mostu w ciągu drogi krajowej do Piwnicznej Zdroju. Kawałki kry miały 2,5 m średnicy i pół metra grubości. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad obawiała się, że dalszy napór i piętrzenie się lodu może zagrozić przeprawie. Dlatego rozważała nawet zamknięcie przejazdu. Burmistrz Starego Sącza Jacek Lelek zwrócił się do wojewody małopolskiego z wnioskiem o udzielenie pomocy wojskowej. Saperzy jednak nie byli potrzebni.
W sobotę rano podczas spotkania Gminnego Zespołu Zarządzania Kryzysowego w Starym Sączu i innych służb miała zapaść decyzja o użyciu wojska, gdyby spiętrzona woda zagroziłą domom poniżej mostu drogowego. Okazało się jednak, że w nocy podniósł się poziom wody w Popradzie i zator przesunął się w stronę Dunajca.
- Rzeka na tym odcinku w naturalny sposób została udrożniona - mówi Wąsowicz.
- A już wydawało się, że pomóc może tylko ładunek wybuchowy - oddycha z ulgą burmistrz Lelek.
Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie
Nowa lista leków refundowanych**[SPRAWDŹ!] **
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!