Tylko trzej Mędrcy ze Wschodu przyszli niezawodnie, aż dziw, że nie spóźnili się w tym roku stojąc na granicy w olbrzymim korku, jak nasi rodacy, którzy wracali do Polski na święta. Całe szczęście tylko, że nie musieli zostać na kwarantannie po przekroczeniu granicy, bo zamiast na 6 stycznia dotarliby na 2 lutego. Zastanawiam się tylko, czy poddano ich testom, bo wędrując tak z Dalekiego Wschodu wiadomo to, czy czegoś ze sobą nie przynieśli? Niektórzy od razu poddaliby ich przymusowym szczepieniom, żeby przypadkiem jakiego dziadostwa nie rozsiali po świecie wracając do swych ojczyzn. Co poniektórzy pozamykaliby granice przed takimi przybyszami, wszak i w Polsce mamy narodową kwarantannę, no nie najlepszą porę na odwiedziny wybrali sobie ci trzej królowie. W myśl bezpieczeństwa i rządowych restrykcji powinni odwołać tę swoją wizytę, albo co najmniej odłożyć w czasie, np. po Wielkanocy? Mamy twardy lockdown, zakaz zgromadzeń i odwiedzin, a tym zachciało się w gościnę wpraszać. Czy ich nie dotyczy zakaz przemieszczania się? Czy za nic mają ogólne zarządzenia i apele: zostań w domu? Tyle lat, co roku już przychodzą, cóż by się stało, gdyby ten jeden raz sobie darowali. I jeszcze czy zdezynfekowali ręce przed przywitaniem się Dziecięciem?
Uparci byli. Dopięli swego. Kto ich spotkał w drodze powrotnej, ten mógł zobaczyć radość w ich oczach ze spotkania z Panem, trwających wciąż w zadziwieniu nad Jego kołyską. I jeszcze życzenia noworoczne składali, żebyśmy nie bali się zdobywać życiowych szczytów i przeciętność nie mylili z normalnością.
