Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żył ze swym ukochanym miastem [ZDJĘCIA]

Bogusław Kwiecień
Bogusław Kwiecień
Eugeniusz Daczyński (z lewej) i Władysław Foltyn, były więzień obozu
Eugeniusz Daczyński (z lewej) i Władysław Foltyn, były więzień obozu Stowarzyszene Auschwitz Memento
Eugeniusz Daczyński na własne oczy widział okrucieństwo niemieckiego okupanta. Pomagał więźniom KL Auschwitz. Był znany kilku pokoleniom oświęcimian. Wielu opowiadało mu o swoich losach i przeżyciach.

Często podśpiewywał sobie: „Oświęcim moje kochane miasto powiatowe, są w nim chachary i chłopy morowe”.

Jak sam mówił, miał ciekawe życie. Eugeniusz Daczyński przez 36 lat pracował w Oświęcimiu jako listonosz, ale nie był jedynie zwykłym doręczycielem poczty. Znany był kilku pokoleniom oświęcimian, dla wielu był kimś więcej niż tylko znajomym listonoszem. Wielu opowiadało mu o swoich życiowych przeżyciach.

Urodził się 6 listopada 1924 r. w wielodzietnej rodzinie. Ojciec Julian był dorożkarzem, matka Antonina zajmowała się domem. - Mieszkali przy ul. Sienkiewicza w domu, który należał do żydowskiej rodziny Wulkanów. Szkoła podstawowa, do której chodził tata, znajdowała się przy ul. Stolarskiej - opowiada syn Tomasz Daczyński.

Na początku drugiej wojny światowej rodzina Daczyńskich została wysiedlona przez Niemców z Oświęcimia do Moszczenicy koło Gorlic. Wielka bieda, jaka tam panowała, spowodowała, że 17-letni Eugeniusz Daczyński wrócił nielegalnie przez zieloną granicę do Oświęcimia, który wówczas już jako Auschwitz był w granicach III Rzeszy. Tutaj trafił do jednej z niemieckich firm pracujących przy budowie elektrowni dla fabryki IG Farben.

Pomagał więźniom

Na własne oczy widział okrucieństwo niemieckich okupantów. Pracował razem z więźniami KL Auschwitz. - Któregoś dnia był świadkiem, jak esesman żelaznym prętem zabił jednego z więźniów - mówi Tomasz Daczyński.

Zaraz po wyzwoleniu Eugeniusz Daczyński zgłosił się do pomocy wycieńczonym więźniom pozostawionym przez Niemców w obozie. Jako sanitariusz Polskiego Czerwonego Krzyża pracował w szpitalu znajdującym się w bloku 10 na terenie Auschwitz. Za działalność na rzecz więźniów otrzymał Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Po wojnie skończył przysposobienie wojskowe, a potem został listonoszem w Urzędzie Pocztowym w Oświęcimiu.

Lubił spotykać ludzi

W 1950 roku ożenił się z Janiną, telefonistką w tym samym urzędzie. Mieli czworo dzieci: Marię, Andrzeja, Tomasza i Jacka.

- Praca listonosza to była dla niego okazja do spotkań z wieloma ludźmi, chętnie opowiadali mu o swoich losach, które często wiązały się blisko z historią miasta - podkreśla Tomasz Daczyński.

Wśród znajomych jego ojca był m.in. Władysław Foltyn, naoczny świadek największej masowej egzekucji w KL Auschwitz, członek konspiracji pomagającej więźniom, który potem sam trafił do obozu.

Panu Eugeniuszowi podlegał rozległy rejon, który ciągnął się od ul. Zaborskiej, przez place Słoneczny i Kościuszki, ulice: Armii Czerwonej (obecnie Piłsudskiego), Chopina, Żwirki i Wigury, Górnickiego, Krasickiego, a z drugiej strony Dąbrowskiego aż do cmentarza żydowskiego.

- Wszyscy go znali. Gdy, jako dzieci chodziliśmy z ojcem przez miasto, niemal wszystkim trzeba było się kłaniać - dodaje Tomasz Daczyński. Sam wspomina, że szczególnie przed świętami musieli ojca wspierać i roznosić pocztę do najbardziej odległych zakątków miasta.

W wolnych chwilach dużo czytał. U Daczyńskich był zwyczaj, że na imieniny zawsze wręczali sobie książki historyczne.

- Dziadek bardzo kochał swoje rodzinne miasto, bliska była mu jego historia, żył razem z nim - mówi wnuczka Barbara Daczyńska. Przypomina sobie, jak dziadek opowiadał o „pniokach” i „krzokach”.

Ci pierwsi, to tak jak on byli z pokolenia na pokolenia oświęcimianinami, „krzoki” to osoby, które się tutaj sprowadziły. Często też podśpiewywał sobie: „Oświęcim moje kochane miasto powiatowe, są w nim chachary i chłopy morowe”.

Lekcje historii

Już na emeryturze Eugeniusz Daczyński często spotykał się z młodymi ludźmi w szkołach oraz Międzynarodowym Domu Spotkań Młodzieży, opowiadając o swoich losach, ale także historii miasta. Spotykał się także z dziennikarzami i ekipami telewizyjnymi z Niemiec, Japonii, USA, Holandii i Finlandii.

Stowarzyszenie Auschwitz Memento nakręciło o nim film pt. „Listonosz”. Zmarł 2 października tego roku w swoim rodzinnym mieście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Żył ze swym ukochanym miastem [ZDJĘCIA] - Plus Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska