To było piekło. W jednej chwili trzy rodziny straciły dobytek całego życia. Cud, że przeżyły. Z płomieni nie udało się wydostać 150 świń, które spłonęły żywcem.
Horror zaczął się w czwartek o godz. 20. Wybuchł pożar w chlewni we Frydrychowicach. Ogień błyskawicznie objął cały budynek. Zwięrzęta zostały zamknięte w śmiertelnej pułapce. Pracownicy chlewni ruszyli im na ratunek. Płomienie były jednak zbyt wielkie. Z wnętrza budynku usłyszeli przeraźliwe dźwięki palących się zwierząt. Byli bezradni.
Galerię zdjęć zobaczysz__TUTAJ
- Najprawdopodobniej przyczyną pożaru były iskry spod kotła, w którym gospodarz gotował paszę dla trzody - mówi Jerzy Walczak, rzecznik prasowy komendy powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Wadowicach.
Iskry z podmuchem silnego wiatru przedostały się na ścianę chlewni, która stanęła w płomieniach. Strażakom udało się uratować połowę trzody. Straty oszacowano na 130 tys. zł.
Kolejny pożar wybuchł następnego dnia o godz. 7 rano. Na pograniczu Choczni i Frydrychowic dom, w którym mieszkały trzy rodziny, stanął w płomieniach. Dach kryty onduliną i ocieplany watą szklaną palił się jak papier. Domownicy w porę uciekli z budynku. Z dymem poszedł jednak cały dorobek ich życia. Przyczyny pożaru badają biegli.