https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Żywioł trawił wszystko, co spotkał na swej drodze

Małgorzata Targosz
We Frydrychowicach cały dzień sprzątano po pożarze
We Frydrychowicach cały dzień sprzątano po pożarze Małgorzata Targosz
Chocznia. Trzy rodziny straciły dach nad głową. Frydrychowice. Żywcem spłonęło 150 świń.

To było piekło. W jednej chwili trzy rodziny straciły dobytek całego życia. Cud, że przeżyły. Z płomieni nie udało się wydostać 150 świń, które spłonęły żywcem.

Horror zaczął się w czwartek o godz. 20. Wybuchł pożar w chlewni we Frydrychowicach. Ogień błyskawicznie objął cały budynek. Zwięrzęta zostały zamknięte w śmiertelnej pułapce. Pracownicy chlewni ruszyli im na ratunek. Płomienie były jednak zbyt wielkie. Z wnętrza budynku usłyszeli przeraźliwe dźwięki palących się zwierząt. Byli bezradni.

Galerię zdjęć zobaczysz__TUTAJ

- Najprawdopodobniej przyczyną pożaru były iskry spod kotła, w którym gospodarz gotował paszę dla trzody - mówi Jerzy Walczak, rzecznik prasowy komendy powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Wadowicach.

Iskry z podmuchem silnego wiatru przedostały się na ścianę chlewni, która stanęła w płomieniach. Strażakom udało się uratować połowę trzody. Straty oszacowano na 130 tys. zł.

Kolejny pożar wybuchł następnego dnia o godz. 7 rano. Na pograniczu Choczni i Frydrychowic dom, w którym mieszkały trzy rodziny, stanął w płomieniach. Dach kryty onduliną i ocieplany watą szklaną palił się jak papier. Domownicy w porę uciekli z budynku. Z dymem poszedł jednak cały dorobek ich życia. Przyczyny pożaru badają biegli.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska