Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

10 lat Polski w Unii Europejskiej - plusy i minusy

biskup Tadeusz Pieronek
Wielkie wydarzenia państwowe i kościelne, przypadające na ostatnie dni kwietnia i początek maja br., nie pozwoliły na wystarczające wyeksponowanie historycznej decyzji, którą Polska podjęła w sprawie integracji z Unią Europejską dnia 1 maja 2004 r. oraz na podsumowanie tego dziesięciolecia w różnych jego aspektach.

Nie jest dobrze, że wielkie wydarzenia, takie jak niepokojące i groźne pomruki wojny na Ukrainie, podważające zasadę wolnego współżycia narodów, kanonizacja papieża Jana Pawła II, dziesięciolecie wstąpienia Polski do Unii i uroczystości 3 Maja przypadają niemal dzień po dniu. Utrudnia to głębszą, spokojniejszą refleksję, możliwość wysłuchania szerszych komentarzy na ich temat i po prostu zmusza do traktowania wszystkiego bardzo pobieżnie. Mimo wszystko trzeba dokonać chociażby przybliżonego bilansu, ukazać zyski społeczne, zmiany polityczne, gospodarcze i w różnych dziedzinach kultury. Co służyło lub przeszkadzało wszystkim, co przyniosło jednym zyski, a drugim straty. Nie chodzi naturalnie o gruntowną, fachową ocenę, ale o coś osobistego, co wydaje się sprawdzalne przez wszystkich i ma charakter prywatnej opinii.

Generalnie rzecz biorąc większość Polaków, bo ponad 60 proc., opowiedziała się przed 10 laty za Unią Europejską. Dziś jest ich już ponad 80 proc., co świadczy wymownie, że wybór był dobry, a ponadto, mimo rozmaitych krytyk i rzeczywistych mankamentów, ciągle ją postrzegają pozytywnie. Integracja Polski z Unią pozwoliła na rozwój wielu dziedzin gospodarki (chociażby dopłaty dla rolników, które umożliwiły im osiągnąć nową jakość w mechanizacji i organizacji rolnictwa, konkurującego dziś skutecznie z europejskimi potentatami w tej dziedzinie) nie tylko dzięki ogromnym dotacjom, ale też dzięki otwartym już i ciągle otwieranym nowym rynkom pracy.

Jest prawdą, że w strukturach gospodarczych państw unijnych rosną jak grzyby po deszczu wielkie przedsiębiorstwa połykające masowo mniejsze i niewydolne, ale trzeba też dostrzec, że to właśnie w Polsce, podobnie zresztą jak to miało miejsce we Włoszech, gdzie rozkwitła przedsiębiorczość rodzinna, dokonała się swego rodzaju rewolucja, dzięki przejęciu przez sektor prywatny większości udanych inicjatyw w tej dziedzinie.

Ta nowa sytuacja doprowadziła, niestety, do rozwarstwienia się społeczeństwa. Kiedy za komunizmu wszyscy (oprócz rządzących) byli biedni, to obecnie, obok wielu bogacących się coraz bardziej, wielu zostaje bez pracy, bez wystarczających środków do życia. Bodaj najbardziej cierpią na tym tak bardzo potrzebne krajowi rodziny wielodzietne, ubodzy, chorzy, ludzie żyjący na marginesie społecznym. Kiedyś były pieniądze, ale nie było co kupić, dziś magazyny pękają w szwach, towaru w bród, a ludziom brakuje pieniędzy.

Z polityką mogłoby być dobrze, gdyby nie wybujałe ambicje polityków. A w Polsce każdy obywatel uważa się za polityka, a nawet chce być prezydentem. Więcej pokory, zdrowego rozsądku i samokrytyki uczyniłoby naszą młodą demokrację bardziej strawną i zrozumiałą. Partyjniactwo jawi się jako groźny rak społeczeństwa obywatelskiego. To nie wina Unii, ale nas samych. Taką mamy demokrację, za jaką opowiadamy się w wolnych wyborach.

Z kolei bezpieczeństwo Polski zależy trochę od Unii, a zwłaszcza od naszych sojuszów wojskowych, a więc od NATO. Czujemy się bezpieczniejsi, mając silnych sojuszników, zwłaszcza w USA, co przy rosyjskich wybrykach imperialnych jest bardzo przydatne.

W kulturze chaos. Wprawdzie powstają wielkie dzieła, chociażby polskich kompozytorów, filmowców, pisarzy, to jednak na czoło wybija się to, co prowokuje, a to nie zawsze jest piękne, zaś wysokie ceny chałtury nie czynią wielkości. Chyba odchodzimy od promowania piękna, dobra i prawdy.

Europa się bogaci, stroi się w świecidełka, zużywa setki tysięcy ton kosmetyków, by zakryć swą moralną biedę, obżera się delikatesami, nie dostrzegając, że miliony ludzi na świecie umierają śmiercią głodową. Takiej Europy, spasionej i nieczułej, odrzucającej podstawowe prawa natury ludzkiej nie można przyjąć na przyszłość, bo obrana przez nią droga jest samobójcza.

Na szczęście, przecież nie Unia Europejska decyduje o duchowym poziomie życia jej mieszkańców. Wprawdzie Unia, wbrew przyjętym traktatom, wciska nos w sprawy obyczajowe i chce je ustawić po swojemu, to jednak każdy jej obywatel ma prawo i możliwość zachowania swojej tożsamości - zarówno narodowej, jak kulturowej i religijnej. I tego się trzeba trzymać.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska