Mogłaby wspominać o wszystkim, co złe było w jej życiu. Na przykład jak sama z małą córką na rękach w 1939 roku uciekała przed wojną z zachodu Polski na wschód. Jak rok później spędziła sześć tygodni w zatłoczonym wagonie w drodze do Kazachstanu. Praktycznie bez jedzenia, a ust do karmienia akurat nie brakowało, bo wywożono ją do Kazachstanu wraz z mamą, siostrą i małymi dziećmi.
Albo jak po sześciu latach zsyłki w stepach kazachskich wróciła do Warszawy, a raczej jej ruin i bez sił, płacząc, błądziła po mieście i szukała swojego domu. Mogłaby także rozpaczać nad losem ukochanego męża, który przez całą wojnę był w obozie jenieckim.
Ale pani Irena Weiner wspomina raczej to, co było dobre w jej życiu i cieszy się z tego, co ma teraz. Emerytowana lekarka Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie świętuje swoje 105 urodziny.
- To okrągłe urodziny niezwykłej kobiety. Zmęczona wojną, pracą, kłopotami, potrafiła zająć się problemami innych, bezinteresownie im pomagać - mówi Alicja Lesisz, pielęgniarka, która pracowała z panią Ireną. - Nie pamiętam, by kiedykolwiek podniosła głos, albo była nieżyczliwa dla chorych czy ich rodzin, albo nas - podwładnych. A swoją pogodą ducha, siłą mogłaby podzielić się z wieloma. Myślę, że młodzi lekarze mogliby sporo się nauczyć od mojej szefowej - dodaje.
Przez ponad 20 lat była związana z „Żeromskim” w Krakowie, tworzyła oddział chorób zakaźnych, budowała zespół w powstałej pod koniec lat 50-tych ubiegłego wieku lecznicy.
- Te czasy były trudne - wspomina pani Irena. - Na nasz oddział trafiali pacjenci w ciężkim stanie, niedołężni, schorowani - tacy, którymi już nikt nie chciał się zająć. Starałam się im zapewnić godną opiekę - dodaje.
Z zawodem na długo nigdy się nie rozstawała, choć los ją rzucał w różne zakątki świata. „Geografia” jej kariery liczy tysiące kilometrów. Zaczynała jako młodziutka stażystka w 1936 roku w szpitalu Dzieciątka Jezus w Warszawie, potem przeprowadziła się do Leszna, gdzie jej mąż (też lekarz) pracował w 17 Pułku Ułanów Wielkopolskich. 105 latka wówczas znalazła dla siebie miejsce w Klinice Pediatrycznej w Poznaniu, pomagała chorym jako wolontariusz .
W związku z zagrożeniem wojennym w czerwcu 1939 uciekła do siostry do Słonima (obecnie Białoruś). Zatrudniła się i w przychodni wiejskiej i w szkole. Nie wyobrażała sobie, żeby nic nie robić. Za niecały rok -w kwietniu 1940 pani Irena już była w drodze do Kazachstanu.
- Gdy wyjeżdżaliśmy stamtąd, ludzie płakali za mamą - wspomina Małgorzata, córka pani Ireny. - Bardzo ją lubili za jej wielkie serce, wiedzieli, że zawsze można na nią liczyć. Proszę pamiętać, mówimy o czasach wojennych i powojennych. Łatwo nikomu nie było.
Sama słabo pamięta kazachskie życie. - Miałam prawie osiem lat, gdy wracaliśmy do Polski. Brata jeszcze nie miałam, to ja jestem przedwojenna, a mój brat - powojenny- uściśla.
W Krakowie nie znaleźli się przypadkowo, to miasto rodzinne męża pani Ireny. Zamieszkali w samym sercu - na placu Matejki. Właściwie od razu trafiła do kliniki chorób zakaźnych Akademii Medycznej w Krakowie, gdzie uzyskała specjalizację w zakresie chorób zakaźnych (II st.), epidemiologii (II st.) i interny, potem Irenę Weiner, młoda, ale doświadczoną specjalistkę, skierowano do nowopowstałego „Żeromskiego” w Nowej Hucie, gdzie była zastępcą ordynatora oddziału chorób zakaźnych.
Emerytura? Nie czekała na nią jak na zbawienie i moment odpoczynku. Przeciwnie, w 1974 roku, gdy osiąga wiek emerytalny, stała się jeszcze aktywniejsza, wybrano ją na ordynatora w półsanatorium dla studentów. Dała sobie spokój dopiero w 1988 roku. Miała wówczas 76 lat.
Dziś pani Irena jest częściowo samodzielna. Lubi przebywać na tarasie, słuchać śpiewu ptaków i obserwować chmury. I tu najczęściej śpiewa przedwojenne piosenki lub recytuje wiersze (polskie, niemieckie, łacińskie) wyuczone w młodości. - Dla mnie to niepojęte - nie kryje zachwytu January Weiner, syn pani Ireny. - Ja jedynie pamiętam, że na studiach uczyłem się łaciny. Zaś mama pamięta łacinę. Prawdziwszą z najprawdziwszych! Nawet Horacego recytuje.
WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 19
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Follow https://twitter.com/dziennipolski