- Stanęła w obronie kota, który był katowany i została uderzona stalowym prętem przez chłopaka, któremu zwróciła uwagę - mówi Krzysztof Giemza, prezes Fundacji Zmieńmy Świat. Organizacja nagłośniła czyn Wiktorii. Internauci z całej Polski przesyłali prezenty dla dzielnej dziewczynki. Radość małej mieszkanki ul. Dwernickiego nie trwała jednak długo. Kilka dni temu ktoś powiesił jej kotkę Milejdi na drzewie przy sąsiedniej ul. Cegielnianej.
- Podejrzewam, że zrobił to ten sam mały sadysta, który wcześniej pobił moją córkę. W głowie się nie mieści, co on wyprawia ze zwierzętami. Maltretuje, wysadza głowy petardami. Boję się, że kolejnym jego krokiem będzie próba skrzywdzenia człowieka - opowiada wstrząśnięta Maria Jagoda, mama Wiktorii.
Kobieta mieszka w lokalu socjalnym przy ul. Dwernickiego razem z Wiktorią i pięcioletnim Kacprem. Marzy o przeprowadzce, bo w blokach pod odnowioną elewacją kryje się mnóstwo brudnych spraw. Każdy kogo pytaliśmy chciałby uciec z tego osiedla. - Nawet policja boi się tutaj przyjeżdżać. Żyjemy w totalnej patologii. Boję się o zdrowie i życie moich dzieci - stwierdza.
Rozmowy z mieszkańcami osiedla nie przyniosły odpowiedzi na pytanie, kto zabił kotkę. Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. - Mój synek kocha zwierzęta. Gdyby mógł, to wszystkie przygarnąłby. Kotki z pewnością nie zabił. Cały dzień spędził z tatą na rybach, a później siedział w domu. Poza tym nie ma żadnych zadrapań na ciele, nie byłby w stanie też tak się wyspinać na drzewo - odpowiada matka chłopca.
Postępowanie w tej sprawie prowadzi tarnowska policja. - Wielokrotnie interweniowaliśmy w tej okolicy. Tutaj pomogą tylko bardziej zdecydowane kroki - kończy prezes Krzysztof Giemza.
Niebieskie kozy i owce z napisami "MO" I "JP" [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!