Motocykl zderzył się z nissanem. 22-latka przez godzinę reanimowano. Bez efektu. Okazało się, że pękło mu serce. Do tragedii doszło na ulicy Zazamcze w Muszynie. - O tym, że Boguś miał wypadek dowiedziałam się, będąc na pierwszokomunijnym przyjęciu bratanka mojego męża w Muszynce - opowiada Elżbieta Majerska, siostra Bogusława. - Jadąc na miejsce nie wiedziałam, w jakim stanie jest mój brat. Kiedy zobaczyłam na drodze leżący motocykl, rozbity samochód i worek foliowy na ziemi, wiedziałam, że on nie żyje - dodaje cicho.
Elżbieta Majerska wspomina, że w dniu śmierci Bogusław jeździł na giełdę samochodową w Nowym Sączu, żeby sprawdzić, czy ktoś nie sprzedaje roweru górskiego, który ukradziono mu sprzed boiska Orlika w Złockiem. Wracając miał wstąpić na policję w Muszynie, by powiedzieć, co ustalił i dowiedzieć się, czy funkcjonariusze odkodowali i obejrzeli zapis monitoringu z Orlika.
- Ten rower był dla niego niezwykle cenny - mówi pani Elżbieta. - Złożył go ze specjalnie dobieranych części, które kupił za pieniądze wręczone mu przez rodzinę w prezencie na 18 urodziny.
Chcąc go odzyskać opóźniał wyjazd do Niemiec, gdzie od dawna miał jednoosobową firmę budowlaną. Kradzież zgłosił policji. Nie krył, że wie kto może być sprawcą. Namierzał "dziuplę", gdzie złodzieje przemontowują rowery, by nie dało się ich rozpoznać.
- Brat często telefonował z trasy i mówił numery rejestracyjne pojazdu, który za nim jedzie, dodając, że może się to przydać, gdyby coś złego się mu przytrafiło - ujawnia siostra nieżyjącego motocyklisty. - Opowiadał, że boi się dwóch grup złodziei rowerów, ale swojego "górala" i tak odzyska. Nie zdążył tego zrobić.
Rodzina nie może się pogodzić ze śmiercią Bogusława i pyta kto ponosi winę za wypadek. - Nie mogę powiedzieć kto zawinił, bo jeszcze nie otrzymaliśmy oficjalnych protokołów sekcji zwłok, ani opinii biegłego, który działał na miejscu wypadku - zaznacza prokurator Ludwik Huzior z Prokuratury Rejonowej w Muszynie.
Biegli muszą ustalić m.in. z jaką prędkością poruszał się motocykl i czy kierowcy osobówki nie zgasł silnik podczas skrętu w lewo. Policja stara się dotrzeć do świadków wypadku.
Znajomi Bogusława zapewniają, że choć był młodym chłopakiem, nie jeździł brawurowo. Te słowa potwierdzać ma fakt, że motor w wyniku zderzenia prawie w ogóle nie został zniszczony, a więc 22-latek nie jechał szybko.
Strażacy z Ochotniczej Straż Pożarnej Muszynie, którzy pierwsi byli na miejscu wypadku, mówią, że ich kolega z jednostki w Szczawniku jadąc motocyklem najpewniej spanikował. Być może nie miał już czasu na to, by próbować ominąć samochód. Nacisnął tylko hamulec.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+