2,5 roku więzienia dla szantażysty z Poręby

Piotr T. szantażował przedsiębiorcę z Nowego Wiśnicza wysyłając do niego esemesy z pogróżkami spalenia prowadzonych przez niego firm oraz pozbawienia życia. Młody człowiek listy z pogróżkami wysyłał także do szefów jednej z brzeskich firm. Sędzia Jaromierz Sobusiak nie miał wątpliwości, że zasługuje on na surową karę.

22-latek został zatrzymany pod koniec listopada ubiegłego roku, gdy usiłował odebrać okup od bocheńskiego biznesmena. W liście groził mu, że jeśli nie przekaże 35 tys. zł, pozbawi go życia, a także spali jego dobytek. Młody człowiek wpadł podczas zasadzki zorganizowanej przez policję.

W toku prowadzonego postępowania śledczy ustalili, że nie był to pojedynczy wybryk. Miesiąc wcześniej do właścicieli dużej firmy z Brzeska wysłał list, w którym zażądał 50 tys. zł. Gdyby nie zapłacili, również groził zamachem na ich życie. Małżeństwo powiadomiło policję. Szantażysty nie udało się jednak wówczas zatrzymać. Wpadł miesiąc później.

Podczas przesłuchania przyznał się do obu czynów. Złożył także wyjaśnienia. Przed sądem tłumaczył, że zachowywał się tak, ponieważ pilnie potrzebował pieniędzy. Przepraszał poszkodowanych i prosił o łagodny wymiar kary. Mieszkaniec Poręby Spytkowskiej do tej pory nigdzie nie pracował, pomimo młodego wieku był już kilkakrotnie karany za kradzieże i włamania.

Krzysztof Kołodziejczyk, biznesmen z Nowego Wiśnicza szantażowany przez 21-latka. - O wyroku dowiedziałem się w niedzielę wieczorem. Odetchnałem z ulgą, choć niepokoi mnie to, że ten człowiek na odsiedzenie kary czeka na wolności, bo ponoć brakuje miejsc w więzieniach. Uważam, że tak nie powinno być. Przez tego szantażystę wiele wycierpiała cała moja rodzina. Tego strachu nic nie jest w stanie opisać.