- Był Pan autorem - można śmiało powiedzieć – bramki kolejki w trzecioligowym meczu Trzebini w Tarnowie przeciwko miejscowej Unii, zakończonego remisem 2:2. Jaka jest recepta na gole zapadające kibicom w pamięci?
- Nie ma na to recepty. Trzeba umieć się odnaleźć w sytuacji i podjąć błyskawicznie prawidłową decyzję. Po „klepce” zagranej z kolegą byłem przed bramkarzem, więc zareagowałem jak automat. Wypaliłem. Wpadło. Wypada się tylko cieszyć, że budzą się we mnie prawidłowe boiskowe instynkty.
- Czy pracuje Pan nad siłą strzału?
- Oczywiście. Poza tym, sześć lat spędzonych w murach krakowskiej SMS wypracowało we mnie pewne nawyki nie tylko na boisku, ale także w podejściu do swoich obowiązków.
- Nie jest to Pana pierwsze jesienne trafienie...
- Wkupne do trzebińskiego zespołu, do którego dołączyłem latem, zaliczyłem w meczu na własnym boisku przeciwko Podhalu Nowy Targ, które pokonaliśmy 4:1. Wtedy pozostało mi wykończyć akcję Michała Kowalika. Repertuar bramkowy mam zatem urozmaicony (śmiech).
- Strzelił Pan gola przeciwko Podhalu, teraz w Tarnowie, więc...
- Mam chyba farta do derbów Małopolski (śmiech). Zatem jeszcze w tej rundzie powinienem coś strzelić. Jesienią czekają nas jeszcze dwie derbowe konfrontacje. Pod koniec rundy podejmiemy oświęcimską Sołę, a potem zagramy w Skawinie przeciwko Wiślanom Jaśkowice.
- Jakie ma Pan plany bramkowe na pierwszą rundę?
- Nie robię sobie żadnych planów. Najważniejsze, że mam szansę pokazania swoich możliwości w Trzebini. Poza dwoma golami mam też dwie asysty. Wydaje mi się, że to są dowody na to, że udało mi się płynnie przejść z juniorskiego w seniorskie granie. W poprzednim sezonie, w barwach Wisły Kraków, zdobyłem 9 goli w Centralnej Lidze Juniorów. Jednak nie oglądam się za siebie. Staram się patrzeć tylko w przyszłość.
- Ale poznał Pan też trochę seniorskiej trzecioligowej piłki w rezerwach Wisły...
- Nie było na to zbyt wiele czasu, bo przecież rezerwa „Białej Gwiazdy” u progu poprzedniego sezonu została rozwiązana. Jednak zdążyłem jeszcze przyjechać z krakowską drużyną do Trzebini. Wtedy nie myślałem, że za rok będę po przeciwnej stronie barykady...
- Czy zawsze występuje Pan w pomocy?
- Lubię grać za napastnikiem. Jeśli zaszła potrzeba, to w Ostrowcu Świętokrzyskiem wystąpiłem na lewej pomocy. Zagram zawsze tam, gdzie mnie potrzebują.
- Do wielkoludów Pan nie należy, ale nie widać, żeby miał Pan z tego powodu jakieś kompleksy...
- Aż taki mały znowu nie jestem. Jednak szybkością potrafię zgubić rywala. To z pewnością jest mój atut. Jednak nad masą mięśniową też pracuję. Wszystko po kolei.
- Przed Trzebinią kolejne, trudne spotkanie. Tym razem na własnym boisku przeciwko JKS Jarosław.
- To będzie pojedynek sąsiadów w tabeli. plasujących się w strefie spadkowej. Zwycięzca tego spotkania może ją opuścić, więc zadanie jest jasne. Tylko zwycięstwo.
#TOPSportowy24
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU